Te typy (modele) gospodarki rybackiej to wymysł naukowców zajmujących się rybami i rybactwem. Ustawodawca pisząc w 1985 r. ustawę podzielił jedynie połowy na te dokonywane przez rybaków (profesjonalne) oraz te wędkarskie (amatorskie). W rozporządzeniu z dnia 29 marca 2002 r. w sprawie operatu rybackiego (wydanym już po głębokich zmianach w Polsce t.j. po wejściu w życie ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. Prawo wodne.) - a które to rozporządzenie było pisane pod dyktando lobby rybackiego i w oparciu o naukowe podstawy wiecie kogo
- określono, iż w operacie należy wskazać typ prowadzonej gospodarki rybackiej.
Ktoś
określił jakie typy tej gospodarki mają być w Polsce, a następnie "ci sami" ludzie opiniują te operaty, m.in. w zakresie tego, czy te typy się zgadzają z rozporządzeniem i ustawą o rybactwie śródlądowym, czy też nie. Jak zerkniecie w publikacje naukowców z pewnego instytutu, to liczba potencjalnie negatywnych efektów działalności wędkarzy jest zawsze większa, aniżeli rybaków.
Chyba całe IRŚ stoi na stanowisku, że w Polsce typ gospodarki rybacko-wędkarskiej jest najlepszym typem (modelem). I to nie jest głupie. Tylko naukowcy rybaccy inaczej rozumieją ten typ, aniżeli ja. Ja uważam, że niech rybacy sobie sieciują własne wody, natomiast wędkarze niech się zajmują własnymi wodami. Mam głęboko w d..pie realizowanie funkcji towarowej na wędkarskich wodach. Niech rybacy na swoich wodach ciągną ryby sieciami, zaopatrując chętnych konsumentów. Problem w tym, że na większości jezior w Polsce króluje właśnie model rybacko-wędkarski.
IRŚ uważa ten typ za najlepszy jeszcze z jednego powodu. Daje on kasę rybakom. Z jednej bowiem strony mamy handel rybami złowionymi sieciami. Z drugiej strony zarabia się kasę na wędkarzach. Ja uważam, że przy tak rozumianym typie gospodarki rybackiej, to wędkarze zawsze będą w ciemnej d..pie, bo liczyć się będą przede wszystkim połowy komercyjne.
Ten komunistyczny system z zamierzchłych lat jest tak skonstruowany, że wędkarz zawsze będzie tym "gorszym". Trudno mówić o turystyce wędkarskiej w systemie operatów rybackich
Łatwo dostrzec, że kasę na wędkarzach robi się tam, gdzie nie ma naukowej oraz państwowej presji ( Wody Polskie) na właścicieli łowisk.
Poza tym wystarczy wziąć pierwsze lepsze badanie naukowca z IRŚ, aby przeczytać jaki to jest zły ten model gospodarki stricte wędkarskiej. Specjalizuje się w tym m.in. nasz kolega z forum T. Czerwiński (Rybal) zasiadający w Radzie Naukowej przy ZG PZW, który mocno oponuje przeciwko temu modelowi w swoich badaniach, zarzucając mu np. duże niedogodności dla wędkarzy takie jak np. pokrywanie się sezonu turystycznego z sezonem wędkarskim, a tym samym "duży ruch" na zbiorniku z powodu żeglarzy, kajakarzy, którzy mogą utrudniać wędkującym realizację tego modelu gospodarki rybackiej. Poza tym połowy wędkarskie nie podtrzymują tożsamości społecznej i kulturowej regionu, tak jak czynią to połowy rybaków. Dlatego Pan Czerwiński choć sam jest w PZW to nie jest zbytnio za typem gospodarki wędkarskiej
Czy operaty mają opierać się na tym rozporządzeniu?
Co do drugiej części Twojego pytania to tak operaty mają się również opierać na wskazanym przez Ciebie rozporządzeniu.