Leśny, niestety, tego typu dyskusje nie sa popularne. Większość nie chce pisać tutaj, zapewne by wieszali psy na PZW. Czy przełoży się to na coś innego? Trudno mi powiedzieć. To jest cecha polskich wędkarzy, od Zakopanego do Gdańska, że nie chcą brać udziału w zebraniach i podejmować decyzji. Świadomie oddają głos innym, później narzekają. Tak to juz jest. Podobnie jest z głosowaniem w wyborach parlamentarnych, Polacy często wolą zostać w domu niż głosować. Potem mówią, że politycy robią syf...
Co do Rudnika, to ja wcale go nie bronię, napisałem prawdę, że póki co, był i jest najlepszym prezesem PZW w wolnej Polsce. Jakby nie było jego prezesurę oceniam nisko - mierny plus. Przy Bedyńskim czy Purzyckim jednak rysuje się jak heros z mitów greckich
Jeżeli chcesz coś pomóc i podpalić, możesz zapodać jakieś rzeczy które mogą utopić Bedyńskiego lub Purzyckiego (możesz wysłać na priv). Mamy zamiar za niedługo zacząć robić akcję 'idź na wybory'. Przydadzą się fakty. Warto też nagłośnić, co może dać wybór nowych władz. Ja mieszkam w UK, więc mnie nie musisz przekonywać. Ale wielu wędkarzy może nie rozumieć jakie będą różnice po wyborze nowych władz, nowych ludzi. Wielu wychodzi z założenia, że to wybór pomiędzy syfilisem a AIDS, i nie myśli o pójściu aby zagłosować, bo będzie to samo. Fajnie też byłoby poznać jakieś dobre koła w okręgu mazowieckim, do których wędkarze, chcący czegoś więcej niż dostępu do mięsa, mogliby się przenosić. Obecny statut sprawił, że wielu wędkarzy czuje związek z kołem jedynie poprzez miejsce gdzie mogą opłacić składki. Gdzieś muszą, dlatego gdzieś należą. Najczęściej tam, gdzie mają blisko. Poniekąd to właśnie chory statut zabił chęć do robienia czegoś. Wędkarze mają wrażenie, że ich głos się nie liczy, co najgorsze, nie czują się jak gospodarze na swoich wodach ale jak klienci. Stąd te zachowania, zabieranie wszystkiego co wpadnie w ręce, byle zdążyć przed innym 'klientem', aby nie stracić, aby karta się zwróciła. Wędkarz czujący się gospodarzem na własnym zbiorniku lub zbiornikach, ma całkiem inne podejście. Zazwyczaj spogląda w przyszłość, chcąc zapewnić sobie jakość wędkowania na przyszłe lata. 'Klient' natomiast chce zabrać jak najwięcej, gdzie tylko się da, nie myśląc tym co robi, jaki jest stan wód.
Gdyby koła mogły rywalizować ze sobą o wędkarza...