Panowie, a nie uważacie, że to może dać złe owoce? Po tym piśmie widzę, że szykuje się zakaz wędkowania a nie no kill. DObrze by było, gdyby można im podsunąć rozwiązanie. Oni nie wiedzą, że jest coś takiego jak no kill. Dlatego wg mnie będzie możliwość wprowadzenia zakazu wędkowania. Warto aby PZW zareagowało. Tutaj do Janusza - powinniście zadziałać jak najszybciej wg mnie, o ile to już nie zrobione
To zależy od użytkownika rybackiego. Patrząc na zapisy umowy na użytkowanie obwodu rybackiego, to Wody Polskie nie mają prawnej możliwości zakazania połowu ze względu na możliwość zatrucia rybami. To PZW jako użytkownik prowadzi w obwodzie gospodarkę rybacką na swój własny koszt i ryzyko. Jedynie jego działania nie mogą powodować pogorszenia jakości i stanu sanitarnego wody, bo wtedy WP mają prawo zareagować i nawet wypowiedzieć umowę. Jeżeli ryby nie nadają się do jedzenia i nie jest to wina PZW, to WP nie mają nic do PZW, jako użytkownika rybackiego. Cały sens takich umów w Polsce polega na tym, że użytkujesz zbiornik od państwa polskiego, aby te ryby jeść, a nie łowić tam dla przyjemności
Żadne z postanowień umowy o użytkowanie obwodu rybackiego nie pozwalają na wprowadzenie takiego zakazu przez państwo, bo jeżeli byłaby taka możliwość, to automatycznie umowa o użytkowanie obwodu rybackiego nie miałaby sensu i trzeba byłoby ją rozwiązać.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Każda taka umowa zawiera zapis o podobnej treści:
"Użytkownik przyjmuje na siebie ryzyko gospodarcze związane ze skutkami wystąpienia w obwodzie rybackim niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, jak i negatywnymi dla obwodu rybackiego skutkami działań osób trzecich i nie będzie dochodził od RZGW z tego tytułu żadnych roszczeń odszkodowawczych."Państwo "umywa" więc z góry ręce, tym samym jeżeli ktoś ("osoba trzecia") spowodowała zatrucie, pogorszenie jakości stanu wody, to PZW musi sobie sam dochodzić roszczeń od tej osoby trzeciej. Oczywiście PZW jest zobowiązane do informowania WP o zanieczyszczeniach, jak i wszelkich działaniach mogących niekorzystnie zmienić warunki środowiskowe pod rygorem nawet wypowiedzenia umowy. Jednak jak widać państwa w praktyce nie można pozwać, bo zawsze za zanieczyszczenie będzie odpowiadać jakaś "osoba trzecia". Problem jest z tym kim ona jest, bo nie zawsze da się ją ustalić
Jeżeli więc chodzi o zakaz zabierania ryb, bo nie nadają się one do jedzenia, to użytkownik rybacki może sobie taki zakaz wprowadzić. Oczywiście pewnie są jeszcze jakieś weterynaryjne przepisy o których istnieniu mogę nie wiedzieć. Jednak trudno mi sobie je wyobrazić w tej konkretnej sytuacji o której jest tu mowa.
PZW już wiele razy informował swoich członków o tym, aby nie zabierali ryb z uwagi na możliwość zatrucia. Tak było np. w Gdańsku, jak była ta duża awaria, gdzie ścieki komunalne spłynęły sobie do Bałtyku. Tylko takie informacje nie są w interesie okręgu
A gdyby tylko wykazać, że te ryby nie nadają się do spożycia, to można byłoby zmienić operat i zrobić tam naprawdę ciekawe łowisko No Kill .... z pożytkiem dla zdrowia wędkarzy (choć w tym kraju dziesiątek aptek na kilometr kwadratowy, to i tak wielu będzie miało to w dupie zajadając się tymi rybami i skracając sobie pobyt na tym świecie).