Uważam, że nie ma się czego wstydzić że łowimy jak nam wygodnie, bo wędkarstwo ma nam sprawiać przyjemność, nie jest zaś konkursem na to jaką techniką się łowi i jak skutecznie, nie ma tu jakiegoś systemu punktacji za styl. (...) Miał raz gotowe kule, z ziemią i gliną, w kilku wersjach. Złowiłem więcej ryb na matchówkę, nęcąc tylko białymi i konopiami, z taktyką prostą jak drut
Wielu wędkarzy popełnia ten błąd, że patrzy się na wyczynowców uważając, ze jak oni coś pokazują, to tak trzeba robić, bo to jedyna słuszna rzecz. Zazwyczaj tak, ale nie zawsze. Świetnym przykładem jest łowienie na sporych odległościach. Teraz prawie nie ma kijów do tego, które nie są feederami lub karpiówkami. A przy łowieniu na dwie wędki o wiele lepsze jest ustawienie ich na wprost, do tego takie kije mogą być o 30-40 cm krótsze, gdyż w feederze szczytówka nie 'bierze udziału' w zarzucie. Więc kij odległościowy mógłby być krótszy, co znów jest ułatwieniem. Gdyby zmieniono regulamin zawodów, i zezwolono na użycie dwóch wędek, wydłużając czas zawodów, wtedy wyczynowcy zmienili by podejście, i na rynku ukazałyby się nowe modele kijów, dopasowano by techniki pod tym kątem. Teraz są póki co brzanówki o podobnej charakterystyce, jednak dopasowane są one do łowienia brzan na rzece głównie, i mają specyficzne progresywne ugięcie. Ale z racji, że wyczynowcy pokazują jak łowią na dystansach feederami, praktycznie wszyscy tez kupuja feedery. I włąśnie przy łowieniu na dwie wędki lub w nocy to się nie trzyma kupy, bo jest po prostu niewygodne (co innego jak łowimy jednym kijem).
Dlatego dobrze jest dążyć do tego aby zrozumieć, jak działa zestaw, co daje nam wyniki, aby samemu łowić tak, jak nam wygodniej,bez kopiowania na siłę kogoś, kto łowi na zawodach. Stąd wielu ma zastrzeżenia do karpiarzy i alarmów chociażby, uważając, że feeder jest lepszy. A wcale nie musi, w przypadku zaś łowienia w nocy lub na długiej zasiadce (na wodzie stojącej) na pewno lepszy nie jest. Dwa feedery nocą to często znęcanie się nad samym sobą, zwłaszcza jak jest zimniej.
Luk, nie będę odpowiadał na wszystko. Przede wszystkim dlatego, że moja wiedza wędkarska jest zdecydowanie mniejsza niż Twoja. No i mam, delikatnie mówiąc, w dupie jak się łowi na zawodach i co złego robią czy robili wyczynowcy dla wędkarstwa.
Nigdzie nie napisałem, że łowienie karpiówkami jest "gorsze" chociaż jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło żebym zszedł z nad wody z wynikiem gorszym niż karpiarze siedzący na sąsiednich stanowiskach. Ale to dla mnie nieistotne, bo ja nie łowię na wynik tylko dla własnej przyjemności. Z tymi porównaniami do karpiarzy wyskoczyłem tylko dlatego, że Ty przytoczyłeś przykład kogoś z batem, kto złowił mniej od Ciebie.
Jestem pewien, że jest sporo karpi
arzy, którzy umieją się zachować nad wodą i robią wiele więcej niż tylko wywiezienie zestawu łódką lub nawalenie spombem i zarzucenie zestawów. Czytałem o przygotowywaniu łowiska, systematycznym nęceniu, obserwowaniu wody i pewnie dziesiątce innych czynności, o których nie wiem.
Ja napisałem o Panach Karpi
orzach, których podstawowym atrybutem jest wywalenie powiedzmy 20 koła na zabawki, rozbicie namiotu, zarzucenie 3 wędek leżących potem całą dobę na lśniącym, firmowym podzie, pływanie w tę i z powrotem wypasioną łódką zanętową i zwracanie na siebie uwagi piszczeniem sygnalizatorów najdłużej i najgłośniej jak się da.
I nie mam problemu z cenami sprzętu, bo stać mnie na to żeby taki sam lub lepszy sobie kupić gdybym chciał. Ale nie chcę, ponieważ dla mnie jest to łowienie zbyt statyczne. Największą przyjemność czerpię z widoku brania na szczytówce i tego karpiówka mi nie chce dać, nawet gdybym ją skierował do tyłu. Ponadto widzę obcierki, uderzenia w podajnik itd. I to daje mi wiedzę co się dzieje w pobliżu podajnika lub na lini przebiegu żyłki. Czy karpiówka to potrafi? Owszem można wypłynąć łódką z sondą i mamy wszystko na talerzu, jakie dno, jak głęboko, gdzie są ryby itd. Tylko dla mnie to już trochę strzelanie do zwierząt zamkniętych w zoo.
A ktoś mi pisze, że używanie ciężkich feederów jest bez sensu, bo lepiej rzucić karpiówką. Każdy, rozsądnie myślący i nie napalający się na kopiowanie wędkarskich celebrytów, łowi tak jak mu wygodniej lub przyjemniej. Po co te gadki o bezsensach? Bezsensem jest rzucanie zestawem w krzaki albo na ulicę, bo tam na pewno nie będzie brania bez względu na rodzaj wędki. Ale jak się rzuca do wody, to prawie wszystko może mieć swój sens.
Mam w okolicy dość dużą wodę komercyjną, gdzie większość ryby siedzi daleko (pow. 80 m i niewykluczone, że dzięki kolegom karpiarzom sypiącym tony paszy na środek bajora) i łowię ciężkim feederem nie dlatego, że jakiś celebryta tak robi tylko dlatego, że chcę poczuć emocje związane z braniem widocznym na szczytówce. Próbowałem łowić karpiówką ale to straszna nuda (dla mnie). Rzadko, żeby nie powiedzieć wcale, spędzam nad wodą więcej niż dobę, więc jakieś długotrwałe nęcenia i taktyki karpiarskie odpadają. Oczywiście w większości łowię w dzień i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym przesiąść się na karpiówkę.
Nie zgodzę się z tym, że jakimś problemem jest łowienie na wodzie stojącej, na dwie wędki feederowe jednocześnie. Robię tak w 90 % przypadków i nie wiem o jakich utrudnieniach mówisz. Że ryba wejdzie w drugi zestaw? A na karpiówce to ryby nie odjeżdżają na bok przy holu? Ustawiam "wewnętrzną" (patrząc od wody) wędkę wyżej niż "zewnętrzną" (ok. 10 cm) i jeszcze nie miałem jakiegokolwiek dyskomfortu z tym związanego. Dodatkowo "wewnętrzna" jest bardziej cofnięta żeby końcówki szczytówek nie były w tym samym miejscu. Albo, częściej, używam kijów 3,9 i 3,6 żeby obstawić sobie dwie linie dystansowe.
Podsumowując, nie neguję czy krytykuję łowienia wędkami karpiowymi. Krytykuję tylko brak kultury u Karpi
orzy pozerów, których ostatnio zrobiło się naprawdę dużo i chyba ich zabawki są bardziej wkur..jące niż feederowców. Poza tymi dzwonkami, bo to jest jakaś masakra i kompletne bezmózgowie, kiedy ktoś używa tego w ciągu dnia, na wodzie stojącej, siedząc obok wędki/wędek. Nieważne czy się łowi feederem czy karpiówką, bo zawsze można mieć olej w głowie i trochę kultury żeby uszanować kolegów na sąsiednich stanowiskach, bez względu na to jak łowią. A wyników nie determinuje sposób łowienia tylko umiejętność (lub szczęście) zlokalizowania ryb i podania im tego czego oczekują.