Autor Wątek: Dystansowe łowienie feeder vs karpiówka  (Przeczytany 5756 razy)

Offline pawlica

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Reputacja: 15
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Belgia
Odp: Dystansowe łowienie feeder vs karpiówka
« Odpowiedź #45 dnia: 21.11.2020, 09:53 »
Panowie wątek zbacza z kursu i trzeba pamiętać, że to nie dzwonki czy sygnalizatory zatruwają rzucie innym wędkarzom nad a woda lecz oni sami. A czy są oni świadomymi karpiarzami lub feederowcami czy pseudo nie my powinniśmy to oceniać- bo niby na jakiej podstawie? To , że ktoś nie ma kultury osobistej to już inna sprawa.

Osobiście posiadam karpiówki, ale żaden ze mnie karpiarz. Byłem parę razy z nimi nad wodą i to parogodzinnych wypadach gdzie złowiłem 17,5kg karpia co jest moim skromnym pb i to nie na żadnej komercji. I sądzę , że dałbym mu radę i feederem.  Używam jednej z nich teraz jako wędki do nęcenia a druga stoi i się kurzy.
Lubię poprostu wędkować feederem czy długim czy krótkim i śmieszą mnie teorie jak kijem 3,6 i kołowrotkiem 5000 czy 6000k nie można łowić na 20m bo to nie zgodnie ze sztuką lub zestaw jest o 63g za ciężki 😉
Tak samo teoria o której czytając już w kilku wątkach , że dwoma feederemi jest nie wygodnie łowić w nocy. Jeździłem przez parę lat na nocki tylko i to właśnie z dwoma feederemi i z powodzeniem wyciągałem łopaty 60+ ( na dużych kanałach i rzekach) trafiały się bonusy w postaci miśków kilkokilogramowych. Jedyny problem to jest double w tym samym czasie ale o ile łowię leszcze to ten odjedzie mi na kilka metrów i stanie a karp niestety już nie i tu zaczyna się problem ale jest on taki sam nawet jakbym miał dwie karpiowe wędki ( na szczęście takie sytuacje zdarzają się rzadko)  Dodam , że nie jadę ryby spać, bo wówczas może i taka brzanowka czy wspomniane karpiówki z sygn. robilłyby robotę. I nie sprawiało mi to żadnych problemów w żadnej innej kwestii.
Skoro dobrze mi z tym to czemu mam się pakować w jakieś cięższe kije gdzie finezja gaśnie tak samo szybko jak i one same.


Offline Razor88

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 130
  • Reputacja: 15
Odp: Dystansowe łowienie feeder vs karpiówka
« Odpowiedź #46 dnia: 21.11.2020, 10:42 »
Jak dla mnie dystansowe łowienie feederem to konieczność, ale tylko podczas zawodów. W przeciwnym wypadku to niepotrzebny wysiłek i koszt podczas miłego hobby jakim jest wędkarstwo.
Dystansowe łowienie feederem jest możliwe, ale na pewno nie jest przyjemne przez kilka długich godzin.

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 201
  • Reputacja: 81
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Dystansowe łowienie feeder vs karpiówka
« Odpowiedź #47 dnia: 21.11.2020, 10:55 »
Luk, ja się nie zdenerwowałem. A przynajmniej nie na tyle żeby próbować komuś wydrapać oczy :P A już na pewno nie Tobie, spoko wszystko jest jasne.
Trochę mnie poruszyło to stwierdzenie, że ciężkie feedery są bez sensu. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że to całe nasze wędkarstwo C&R obiektywnie jest trochę bez sensu. Płacimy za możliwość wędkowania, pakujemy pieniądze w sprzęt, zanęty, przynęty itd. żeby łowić jak najwięcej, po czym wypuszczamy ryby. Czasem z pokaleczonymi pyskami.

Ale takie mamy zboczenie i trzeba z tym żyć. Analogicznie, część wędkarzy woli się sadzić na ciężkie i długie kije feederowe, czasem za spory grosz, żeby łowić daleko i duże ryby ale feederem a nie karpiówką. A przecież dużo łatwiej jest wziąć krótką, w miarę miękką karpiówkę i wywieźć sobie łódką zanętową nawet na 250 metrów jeśli jest taka możliwość. Przy okazji sondą sprawdzić jakość dna i jego ukształtowanie.

Rozumiem Twoją argumentację i potwierdzam, że wszystko zależy od tego czego oczekujemy od wędkowania w danym dniu. Inaczej się podchodzi do wyjazdu na kilka godzin a inaczej do takiego na 2 czy 3 doby, czy choćby nawet na nockę.

I żeby nie było, że jakoś nie lubię karpiarzy, bo tak nie jest. Ja tylko nie lubię chamstwa i samolubnego podejścia do przebywania na łowisku. Sam raz na ruski rok wypiję kilka kieliszków z kolegą jak zdarzy się nocne łowienie ale mamy jakoś zakodowane, że nie wszyscy wokół muszą być zachwyceni naszym "dobrym" nastrojem.
Ponadto ze "starych czasów" wyniosłem przekonanie, że na rybach należy zachowywać się możliwie cicho. Owszem, ja mogę łowić na 80 metrach ale ktoś na sąsiednim stanowisku może mieć rzucone na np. 20 metr lub jeszcze bliżej. A teraz widzę, że takie zachowanie kompletnie zanika. Matoły wbijają młotkami podpórki pod parasole, walą wiadrami, plastikowymi skrzynkami itd. Do tego w tym roku miałem "przyjemność" obcować z wędkarzami, którzy przyjechali z małżonkami. Nie mam nic do kobiet, a wręcz odwrotnie :P ale warto by uprzedzić partnerkę, że nad wodą nie powinno się cały czas trajkotać i pytać czy wędkarz zje już ten bigos w sposób słyszalny w promieniu kilometra. Ale to chyba ogólny upadek pewnych obyczajów i nie dotyczy tylko wędkarstwa. To samo widzę w restauracji, na drodze itd.

Co do tych wędek gruntowych, to pewnie masz trochę (albo sporo) racji. Ja wróciłem do wędkarstwa dwa lata temu po ponad 25 latach przerwy a poprzednie moje wędkowanie z ojcem i czasem z kolegami polegało m.in. na łowieniu "z gruntu" z wędką ustawioną na wprost i zawieszonym na żyłce sygnalizatorem. Wtedy nie umiałem (po prostu o tym nie myślałem) w żaden sposób odczytywać z jego ruchu obcierek czy tym podobnych i jedyną dla mnie informacją był szybki podjazd sygnalizatora do góry lub jego uderzenie w wędkę jeśli akurat na niego nie patrzyłem.
Ale zgodzę się, że mógłby to być jakiś substytut szczytówki, aczkolwiek zdecydowanie bardziej niewygodny np. podczas wiatru. Z drugiej strony, można by to regulować wagą tego sygnalizatora. Natomiast ustawienie na wprost byłoby przewagą w sytuacji kiedy miejscówka jest dość wąska. Kto wie. Ja się raczej nie skuszę ale też nie powiem nikomu, kto by tak łowił, że to bez sensu :P

Jeszcze słowo o drogim sprzęcie. Nie jestem przeciwnikiem takowego i nie widzę nic złego w tym, że ktoś chce mieć najlepsze graty. Sam mam strategię dostosowywania jakości sprzętu do aktualnych umiejętności i z roku na rok wymieniam sobie ten tańszy na ciut droższy/lepszy. Pewnie taniej by wyszło od razu uzbroić się w topowe wędki i kołowrotki ale ja lubię kupować i przy okazji jakoś się powoli wspinać z tą jakością i ceną. Zresztą miałbym jakiś dyskomfort z oceny samego siebie jako "masa sprzętu, zero talentu".
Dlatego nie uważam, że trzeba krytykować ludzi obstawionych najdroższymi gratami jeśli ich celem jest łowienie a nie tylko chwalenie się i wywyższanie nad innych. Tutaj i feederowcy nie są bez grzechu, bo zdarzają się "zawodnicy" z koszami za kilka tysięcy, w kompletnych ubrankach np. Drennnana i całą resztą gratów z najwyższej półki, którzy przy łowieniu okazują się kompletnymi amatorami. Ale każdy steruje swoim portfelem wg własnego uznania i niech tak zostanie.

Online Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 567
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dystansowe łowienie feeder vs karpiówka
« Odpowiedź #48 dnia: 21.11.2020, 11:14 »
Kriss - nic dodać, nic ująć :) :beer: :thumbup:
Lucjan