1- wiem, że to komercja, ale szukam na średnim dystansie dołka, półki lub czegokolwiek interesującego gdzie mogę zatrzymać ryby. Wrzucam tam parę szklanek mocno smużącej zanęty, dosypuję też suchych pelltów 4 mm. Chodzi o to, aby zanętą zrobić chmurę i przyciągnąć ryby. Pellet ma na jakiś czas utrzymać ryby w łowisku. Dodałbym też dobrego atraktora.
2- międzyczasie z procy lub ręki szykuję sobie pierwszą linię pod nogami. Do tego używam kuku puszkowej i pelletów 4 mm- pellety sprawione jak do koszyka, aby od razu pracowały. W pierwszym strzale podaję kopiastą garść towaru, potem co 8-10 minut dosłownie po parę ziaren kuku i pelletów.
3- na dystansie też szykuję sobie miejsce i jest to wyjście awaryjne, gdyby 1 i 2 zawiodły. Dystansu nie nęcę, ale szklanka zaklipowana w pogotowiu.
Skupiam się głównie na średnim dystansie, ale co jakiś czas wracam do pierwszej linii. Czasem na dłużej, aby dać odpocząć średniemu, gdy ryby odskakują lub mam świeżo zanęcone. Pamiętam, że łowiąc pod nogami, muszę odkręcić hamulec, bo na komercjach można się mocno zdziwić przy braniu konia na krótkiej żyłce.
Do koszyka sprawdzona mieszanka. Na włos też sprawdzone cukierki, bo to w końcu zawody i na początku trzeba iść w pewniaki. Dopiero potem (czego nie życzę), gdy ryby nie będą brały, trzeba chwytać się brzytwy...
W pogotowiu osobno wymieszany sam mix, dodatkowo 50/50 i osobno pellet rybny ciemny i pellet kolorowy w owocowej nucie.
Tak ja zacząłbym zawody na komercji.