Poniższa relacja zawiera zdjęcia mrożące krew w żyłach, drogi forumowiczu jeżeli lubisz ciepłe kapcie, szklankę whisky i ogień kominka zaprzestań czytanie od teraz
O takich 3 co nie znali umiaru
Zmotywowani 3 tygodniową przerwą zdecydowaliśmy się wyskoczyć po raz pierwszy w 2017 roku na sesję na jeziorze. Postanowiliśmy zacząć z "grubej rury" i wyskoczyć od razu na 48 godzin. Wypad zaplanowaliśmy na 20 stycznia aż do 22 w 3 osobowym składzie.
Z powodu braku własnego środka lokomocji zawsze muszę wstawać jako pierwszy, standardowo pierwsze zdjęcie ze stacji
4:56 już na stacji czekając na pierwszy pociąg.
Mam wrażenie, że ludzie już przywykli do mnie i mojej taczki
W półtorej godziny dotarłem do Daniela którego mieliście okazję poznać na wielu wyprawach Lucjana, szybkie przepakowanie w Daniela Mazdę i jedziemy do Sylwestra
( Z pośpiechu nie wykonałem zdjęcia)
po godzinie byliśmy już u Sylwka gdzie przepakowaliśmy się w vana i jak widać na zdjęciu chłopaki też ilością sprzętu nie grzeszą
Jeszcze tylko szybko do wędkarskiego po konopie i białe i możemy ruszać nad wodę
Na łowisko dojechaliśmy 12:47, należy wspomnieć że pierwszy raz wybraliśmy się w to miejsce. Jedyne co mamy na swoje usprawiedliwienie że reszta jezior w promieniu 300 km zamarzła już parę dni temu
Na łowisku czekał już na nas klubowy kolega Grzesiek który wybrał to łowisko i zaproponował miejsce w którym spędziliśmy następne 48 godzin.
Temperatury w tej części wyspy w jakiś sposób utrzymywały się na granicy zera i pomimo tego że woda wydawała się zamarzać w dłoniach w jakiś cudowny sposób jezioro dalej broniło się przed lodem. Z pewnością dlatego że jako nieliczne miało głębokość powyżej 6 metrów.
Szybko za pomocą ciężarka i markera znalazłem 3 miejsca w które postanowiłem lokować zestawy, jedno bliższe miejsce na odległości 50 metrów rynna o głębokości 5 metrów i szerokości 1,5 metra wydawała mi się idealnym miejscem na zimowisko karpi. W tym miejscu umieściłem zestaw PVA a miejsce spodowałem dwa razy dziennie mieszanką pelletu 1 mm, białych robaków i konopi.
Pozostałe dwa zestawy umieszczałem na odległości 90 i 108 metrów gdzie widziałem spławy ryb, miejsca te dalej były porośnięte moczarką a głębokość to około 6 metrów.
Po niespełna godzinie 3 zestawy umieściłem i mogłem oddać się odpoczynkowi po tygodniach ciężkiej pracy
Pierwsza noc minęła nam na rozmowach o wyprawach w nadchodzących miesiącach, zawodach i wyjazdach zagranicznych. ( będzie się działo w tym roku
)
Dzień drugi to odpoczynek i próby lokalizacji ryb, druga noc natomiast już o 2 wybudziła mnie ze snu.
Fragment namiotu od wewnątrz o godzinie 02:00.... wrrr zimno.
Mówiłem, że przetestuje Ultegry przetestuje w warunkach bojowych ?
Myślę że te te warunki są odpowiednio bojowe
Wszystko solidnie zamarznięte, w momencie gdy wstało słońce i dało się już zrobić zdjęcie wierzchnia warstwa lodu zaczęła się już pokrywać wodą.
Pozdrowienia dla SiG owców i jeszcze jeden filmik z dobrym pomysłem na ogarnięcie namiotu
W zimowych porach taka skrobaczka znacznie przyśpieszy osuszanie namiotu
A podsumowując wyprawę to wynikiem 48 godzin było całe 0 brań w super towarzystwie przy ciekawych rozmowach o wielkich planach na nadchodzące cieplejsze dni, na łowisku było 20 osób w tym i karpiarze używający łódek zanętowych utwierdzili mnie że dobrze zlokalizowałem ryby i rzucałem im prosto na głowę jednak żaden karpiszon nie zdecydował się na branie.