Mimo niesprzyjających warunków: odwilży, spadającego ciśnienia i braku śpiącego po nocce Maćka postanowiliśmy uderzyć na kilka godzin z Jędrzejem na pobliski zbiornik pożwirowy na rybki. Na lodzie szału nie zastaliśmy - pod kilkucentymetrową warstwą lodu - kilka centymetrów wody. Cholerne warunki
. A do tego grubość lodu pomiędzy 30,a 40 centymetrów - kilkanaście takich wyjazdów i łapy od wiercenia otworów będziemy mieli jak Arnold
.
A wracając do ryb - brań i rybek złowionych mnóstwo, ale niestety ilość nie przełożyła się na jakość.
Łowiąc na błystkę wspólnie złowiliśmy myślę pod setkę okonków - co z tego jak największy miał może z 22 centymetry. Pod koniec wyjazdu zanęciliśmy dwie dziury na głębinie i w pół godzinki skusiliśmy do brania około dziesięciu płotek na mormyszkę z ochotką. Jedna bardzo ładna odpłynęła spod samego przerębla z mormyszką
Rybki wróciły wszystkie do wody.
Jak widać humorki dopisywały.