Panowie gratuluję rybek czy to małych czy tych większych
Mateo ale upasiony ten Twój okoń
Kolejny wypad nad rzekę. Rano gdy jechałem po zakupy musiałem skrobać szyby lecz nie bardzo mnie to zmartwiło - czekałem na to cały tydzień. Szybka wizyta w sklepie i nad wodę. Miały być tylko 4 ciężarki a jak się skończyło to już inna kwestia. Staję przy rzece i opłacam parking. Pogoda zapowiadała się wyborna. Idąc przez most spotkałem spinningistę - mówił, że słabo dziś mu idzie. No nic, trzeba zobaczyć jak feeder się sprawdzi. Mimo skrupulatnego pakowania nie wkręciłem podpórek po ostatniej sesji. Dobrze, że znajomy mieszka parę kroków od rzeki i wspomógł mnie swoimi. Dzień wcześniej miejsce podnęciłem tym co lekko strawne, dużo smrodu rybiego i dużo gliny. Jeden zestaw wyrzuciłem "na ciężko" licząc na bonus. Duży ciężarek, długi przypon i kulka halibutowa. Drugi to koszyk rzeczny z zanęta z dnia poprzedniego doprawiona drobnym pelletem. Ładuje w podnęcone dzień wcześniej miejsce.
Rozkładam "namiastkę namiotu" za swoim stanowiskiem, chowam resztę sprzętu. Nalewam gorącej herbaty, skręcam ćmika i nareszcie odpoczynek! Słońce dość miło świeci i może coś z tego będzie.Rzeka niemiłosiernie ciągnęła. Ostatnio widuję tylko spinningistów i to słabo wróżyło i tej zasiadce. Wspomniany na początku spinningista do czasu gdy go obserwowałem nie trafił nawet okonia. Mówi się, że "złe dobrego początki". 7h nad wodą jednak zweryfikowało moje oczekiwania. Niestety w tym roku już 3:0 dla rzeki. Jak za każdym razem ostatnio, zmiany głębokości, zestawów czy przynęt nic nie dało. Na dźwięk wolnego biegu pod koniec miałem serce w gardle - lądująca kaczka na żyłce przetestowała moją czujność. Pod koniec rozpadał się jeszcze deszcz a przed nim, rzeka jeszcze przyspieszyła.
Co dwa tygodnie mówię sobie to samo - kije na kołek do czasu gdy nie będzie co najmniej kilku dni na plusie i słońca. Ehe...Do zobaczenia za 2tyg.
Ciągle ubolewam nad wycinka drzew na tej miejscówce gdyż nikt tu nie zaglądał z wędkarzy i było bardzo przyjemnie, bezpiecznie z tą gęstą, kopułą dookoła. Nawet kajakarze pływający przed nosem wcześniej nie mogli mnie dostrzec. Mimo blanku nieźle wypocząłem, pokręciłem nowymi kołowrotkami i szlifuje miejscówkę gdy już ryba ruszy na żer. Do 31 marca jeszcze trochę czasu zostało.
PS. Ostatnio, forumowy kolega Sebastian mówił na filmie coś na temat gliny na obuwiu więc poniżej przykład z wysp
Wszystkiego dobrego panowie niezależnie od wyników.