Piękna pogoda zachęciła mnie do wyprawy na jakże piękny zbiornik PZW w mojej okolicy.
Wynik rzecz jasna taki, jak na PZW najczęściej - mydło i ręcznik się przydały. Nie widać żadnej aktywności ryb niestety, żadnych spławów, bąbelków, brań...
Ale za to miałem okazję porozmawiać z kilkoma wędkarzami, wymienić się doświadczeniami, zostać porównanym do sadysty, bo poruszyłem temat wypuszczania ryb : "Ci co wypuszczają ryby nie mają serca, sadyści jacyś, najpierw ją ranią a potem wypuszczają żeby cierpiała".
Gratuluję innym połowów!