Wszystkim którzy połowili wielkie
Na pewno złowił rekordowego lina
Zbyszku, uwierz że chciał bym. Ten rok mam nadzieję połowić ich trochę więcej- oby
W zeszłym roku widziałem przepiękne miejscówki- stricte Linowe.
Wypad, niestety nie może być spontaniczny, trzeba się przygotować. Dojazd na miejsce i dojście do łowiska zajmie trochę czasu- pal licho czas, ale muszę się uzbroić w taczkę - niestety.
Za daleko żeby nosić sprzęt na plecach
Ale ten rok już trzeba w takowy środek transportu się uzbroić, chcąc połowić te piękne i jakże ostrożne ryby
Nie będę spamował przejdę do tematu.
Wybraliśmy się dziś z żoną na łowisko, na którym ubiegłego roku spinningowaliśmy. Wychodząc z domu towarzyszyła nam piękna wiosenna pogoda
Po przyjeździe na miejsce, rozczarował nas wiatr jaki tam zastaliśmy wiał od północnego wschodu z prędkością ( według pogodynki ) 27km/h . Niestety w porywach zanosił się na sztorm
Fale w niektórych miejscach robiły się na grzbietach białe, co podchodzi już pod skalę Boforta. (Wiało cały pobyt nad wodą )
Podczas rozkładania sprzętu wyciągnąłem podbierak. Żona patrząc na mnie zapytała czy w ogóle będzie potrzebny
Ze względu na wiatr rozłożyłem po jednej wędce, dla mnie i dla żonki
Rozłożyłem stanowiska i przystąpiliśmy do wędkowania około 12:30. Żona pierwszy raz samodzielnie próbowała sił na feederze
Niestety - Dłuższy czas ZERO, zero wskazań, zero brań
Kombinacja przynętami, zmiana taktyki nęcenia przyniosła jedno branie na wędce u żony. Zacięła i w panice oddał mi kij, coś większego szarpało mi kijkiem, poluzowałem hamulec, chwila walki przy brzegu ( bo tam własnie miała zarzucone ) i stwierdziłem że czas zacząć coś zwijać
Ryba w odległości około 2 metrów od brzegu się zatrzymała, hamulec pracował podczas zwijania, czuć tylko było poszarpywania. No i niestety po raz kolejny przypon "prestonowski" zawiódł - kurza twarz Dodam tylko że łowiłem na podajnikach elasticadet, mimo to przypon puścił w środku swojej długości.
Narzekałem na nie od zeszłego roku, ale chciałem je zużyć. Jednak dziś zapadła decyzja że idą w kosz - nie będę tracił ryb z tego powodu.
Zmieniłem przypon na nowy i kontynuowaliśmy łowienie- niestety kombinacja przynętami ciąg dalszy, sahara ponowna
Ale jak to się mówi na bezrybiu i Rak ryba
Ale to
Szok
Na hak u żony powędrowały białe z qq. Cały czas lekkie podciągania i pusto - myślę kraby.
Ja zw końcu założyłem Blod Woorms Ozing SB i to się okazało strzałem w dziesiątkę zacząłem łowić.
Wpadały Leszcze jak by z matrycy wyskakiwały wszystkie około 50cm
Nie wziąłem miarki, ale mam awaryjną w postaci podbieraka
który ma 50cm w najdłuższym miejscu.
Żona kolejne branie zaliczyła, i o dziwo bez paniki już zaczęła holować sama, i wyciągnęła największego leszcza dzisiejszego dnia który miał około 55+
Schorowany jakiś bidulek to i za bardzo nie stawiał oporu.
Ale za to przyniósł wiele radości małżonce - Pierwsza ryba samodzielnie złowiona na Feedera, i to od razu dość zacnych rozmiarów
U mnie ucichło - chwila przerwy i zaczęło mi delikatnie szarpać szczytówką, raz po raz czekam cierpliwie - niech się dzieje co chce wyczekam, i tak sobie szarpnęło kilka razy nerwy puściły, i trzas i siedzi - jest jest życiówka
Pierwsza Babka w życiu
Nawet w pierwszym momencie nie wiedziałem jak to coś się nazywa- bo zapomniałem
Al;e skojarzyłem, sprawdziłem i się dowiedziałem
Kontynuowałem łowienie
Do wyniku dołożyłem jeszcze jednego Leszcza z pod tej samej matrycy
Woda ucichła, zaczęliśmy się zbierać podczas zwijania, nastąpiło jeszcze jedno branie które podniosło ostatecznie wynik dzisiejszej zasiadki
Kolejny cięty na miarę ok 50cm
A więc - dzisiejsza sesja udana, pięć Leszczy, Babka, Krab
, a gdyby nie ten wiatr, było by przepięknie spędzone popołudnie.