Witam Wszystkich i gratuluję wszystkim łowcom, piękne ryby łapiecie i te liny
oraz piękny Karaś (już nie) pospolity - szczególnie gratulacje dla jego łowcy
Mam trochę zaległości, a więc zacznę od relacji z nocki z 21 na 22 marca. Chwaliłem się już moją życiówką płoci 40+
a taka płoć to podobno żaden okaz nad tą rzeką
Dwa dni później weszła też taka 36 cm która była najmniejszą tam złamaną a dorównujaca mojej życiówke z przed Ebro - ta rzeka to szaleństwo
Tak więc tej nocy razem z braciakami byliśmy bardzo zmęczeni jako iż za dnia po wcześniejszej nocnej rybaczce udało się przespać tylko 2,5 godziny. Zmęczeni i nieco zamotani a ja w pewnego rodzaju euforii zaczęliśmy się rozkładać. Zerwał się nie przyjemny wiatr i zrobiło się zimno, ale mimo tego byłem pełen nadzieji na równie dobry wynik jak poprzedniej nocy (o której pisałem wcześniej). Szybko wpadła pierwsza rybka, na chwilę przed zachodem słońca
Zrobiło się ciemno i coraz mocniej wiało, było naprawdę nie przyjemnie, na kilka godzin zrobiło się cicho. Przed dwunastą zaliczyłem dwa odjazdy ale niestety nie zdołałem wylądować tych rybek. Tej sesji straciłem łącznie osiem rybek. Gdyby nie to, była by to jeszcze lepsza sesja niż poprzedniej nocy.
Rybki które dało się wyciągnąć:
Chciałem kontynuować, ale gdy straciłem cztery ryby pod rząd i ćwierkanie ptaków sprawiało że nerwowo zrywałem się do wędek - zrozumiałem że jestem zbyt zmęczony. Powrót do bazy i wypoczynek był koniecznością.
Następnego dnia mimo długiej nocy, dalej czułem zmęczenie. Dzień był bardzo zimny i czasem mocno wiało, a na wieczór zapowiadali burze, tak więc przed ostatniego dnia nad tą wspaniałą rzeką wybraliśmy się na drapieżnika
Sandacze nie za bardzo gryzły, ale wydarzeniem dnia dla nas było holowanie na lekki spining czegoś tak wielkiego że miałem wrażenie że to ta ryba mnie hoduje. Był to najprawdopodobniej sum, ale tego się nigdy nie dowiem
Gdy wieczorem powiedziałem o tym przewodnikowi powiedział że dobrze że ja straciłem bo jak nie to może jeszcze bym za nią pływał
Ostatni dzień - około 10:30 zawitaliśmy nad wodą i co widzimy - woda opadła o około 1,2 m. Wymagało to nieco dopasowania się do warunków ale mogę powiedzieć że udało się
Oto najmniejszy karp z jakim miałem przyjemność
Po jego walce byłem bardzo zaskoczony jego rozmiarami
I kolejne :
Ebro pożegnało się ze mną najlepiej jak mogło dając mi w postaci ostatniej ryby kolejną życiówke - 16,2 kg 'grubasek'
O 16:30 zakończyłem tą piękną wędkarską przygodę.
Wczoraj zobaczyłem piękną rybkę na tym forum (w tym wątku) i zapragnąłem spotkania z nią.
Zwolniłem się o 12:00 z pracy i oto efekt mojej 4,5 godzinnej sesji przy minimalnej ilości sprzętu
Aż ciężko mi było w to uwierzyć, ale hol tych leszczyków dał mi niesamowitą frajdę, podczas którego przyszła pewna refleksja - ależ ja lubię swój sprzęcik
Radość podczas powrotu do domu powiększyła się na myśl o tym że udało się położyć na macie dwa piękne przeniczniki
Pozdrawiam serdecznie
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka