Spoko... Więc ja napiszę o naszych wczorajszych z Kamilem Danielem i Tomkiem sztychach
Oczywiście też gratuluję Wam wyników, łowicie jak kormorany!
Wybraliśmy się na Milton Lake, ja z Kamilem mieliśmy stoczyć pojedynek tyczka vs feeder & matchówka. Pogoda nie rozpieszczała, mimo, że wiatr był z zachodu, był zimny, dodatkowo kilka razy mieliśmy deszcz ui oberwanie chmury.
Łowiło mi się bardzo ciężko. Spławiki oraz 'mało i często' żadnemu z nas nie dawał wyników. Ja rwałem resztki włosów z głowy, bo sprawdziłem aż 6 linii, z różnego rodzaju taktyką. Nie miałem ani razu typowego wejścia w tempo, trzeba było stawać na rzęsach aby cos złowić. U Kamila natomiast Metoda umieszczona w młodych jeszcze pędach lilii dawała rezultat, liny szły - może nie często, ale jakoś było. Karaś o dziwo żerował do 12tej godziny. Zmiana wiatru, deszczyk, i przestaliśmy je łowić kompletnie. Co za ryba dziwna
To co mnie zaskoczyło t ilość płoci. Złowiłem aż pięć sztuk powyżej 30 cm, w tym jedna 36 cm, naprawdę petardę. Lina dopiero zaliczyłem o 17tej
Ale ważne, że wszedł, bo to pierwszy prosiaczek w tym roku, zapowiedź sukcesów. Bo one przynoszą szczęście!
Wynik: Tyczka 11 ryb 'do wzięcia' (5 płoci, 3 karasie, 2 liny i jedna wzdręga) plus z 10 mniejszych, u Kamila 11 ryb, 9 linów, 1 karaś i jedna płoć plus jeden lub dwa drobiazgi. Tak więc wagowo poległem
Na pewno ciekawe są takie sesje, poniewaz ja zgłupiałem do reszty. Mam ekspandery co mają ponad 2 lata, spławiki dość zużyte, stare amortyzatory. Muszę więc teraz dokonać remontu swojej tyczkowej bazy, bo nie wiem co myśleć. Ryby mnie zlały, nie żerowaly tak jak to zwykle bywa. Feeder dawał ryby, spławik nie za bardzo. MOże ustawienie się plecami do zachodniego wiatru było tego przyczyną?