Ja dziś zaliczyłem całkiem udaną sesję, w sumie najfajniejszą w tym sezonie (póki co, mam nadzieję
).
Wybrałem się na wodę stowarzyszenia, niezależnego od PZW. Próbowałem się tam dostać i dopiero regularne zawracanie gitary prezesowi przyczyniło się do tego, że znalazło się miejsce dla nowego
Jest to staw/jeziorko w parku, w miejscowości Świerklaniec. Ryby są tam naprawdę spore i ładne, może niezbyt liczna populacja tych "okazów", ale i tak lepiej niż na PZW. Poza tym mam blisko, łowisko nie jest wielkości basenu, ryb trochę jest, dla mnie to dobra opcja.
Co ciekawe, dziś dowiedziałem się, że jeden z dalszych znajomych, karpiarz, no-kill'owiec, wraz z grupką kumpli(w sumie ok 10 osób), również jest członkiem. Spoko, oby więcej takich ludzi w stowarzyszeniu, lepiej żeby mięsiarze powoli zostali wyparci
Tak czy inaczej, wstałem rano ok 6-tej. Po wczorajszej pogodzie, nawałnicach, gradzie i innych atrakcjach, nie nastawiałem się na wyjazd, więc budzika też nie ustawiałem.
Tymczasem rano - niespodzianka. Za oknem całkiem, całkiem
W pośpiechu się ogarnąłem, zapomniałem paru rzeczy, ale i tak na złe mi to nie wyszło. Przed 7 byłem już na miejscu.
Zająłem miejsce, z którego najbliżej jest do wysepki, dzięki czemu zestawy można było umieszczać w ciekawym miejscu, przy użyciu normalnych, metodowych kijaszków.
Udało się upolować w sumie 7 karpików (40-50cm) i amurka w okolicach 55-60cm.
Woda zimna jak byk, ryby brały jakoś delikatnie, mało zdecydowanie. Początkowe godziny łowienia dały tylko jedno branie i karpika. Parę dziwnych szarpnięć, lub też nagłe wyprostowanie szczytówki i luz na żyłce, co nie było sygnalizowane żadnymi , wcześniejszymi wskazaniami. Ponadto straciłem jeden podajnik podczas zarzutu
Żyłka 0,23 to jednak za cieniutko do metody, nie ma się co rozczulać, tylko założyć 2-gą szpulę z grubszą żyłką, niestety jej też nie wziąłem
Pod koniec łowienia, od godziny 10.30 (mniej więcej) brania były lepsze i pewniejsze, a ryby bardziej żwawe i dały trochę emocji przy holu. Chyba to głównie zasługa słońca, które zaczęło ładniej świecić i nieco ogrzewać wodę, jak i mnie
Mixy, pellety i inne cuda nie bardzo przekonywały ryby. Najlepiej sprawdziła się MMM, z niewielkim tylko dodatkiem mielonych konopi. Przynętą nr 1 okazał się czekoladowy waftersik Ringers, w kolorze zielonym fluo (taki z mixu allsorts).
Zastanawia mnie dlaczego nie było brań innych ryb, w zbiorniku są i karasie, liny, płocie, krąpie, leszcze...
Przed 12-tą śmigałem do auta, w planach jeszcze był uroczysty świąteczny obiadek wraz z przyjezdnymi gośćmi, więc... siła wyższa