Posiedziałem troszkę wczoraj na Żbiku. Doopy nie urwało. Jeden klenik ze 40 cm (miarki nie mam, bo ją wypuściłem ostatnio podbierakiem razem z karpiem
). Przyprawił mnie o szybsze bicie serca, bo myślałem, że to płotka. I jeden karpik podobnych rozmiarów. Potem w zanęcone miejsce weszły mi szkieletory i rozwalały ciągle pułapkę. Na koniec, jak się zwijałem, jednego sprawcę zamieszania udało mi się złapać. Niecałe 10 cm suchotnika
Ale pogoda sympatyczna i człowiek miło sobie posiedział.