Ale u Was rybek weszło, Panowie
Dla mnie ten weekend wędkarsko udany nie był. W sobotę owszem brałem udział w zawodach, jednak 4 godzinki z batem w ręku,
nie ugasiło pragnienia
Wczoraj natomiast, komunia bezlitośnie mnie uziemiła w mieście...Szkoda, bo z pierwszej ręki miałem info,
że na mojej żwirowni rybek współpracuje. Kolega karpiarz już od rana molestował mnie zdjęciami. Wpadły mu dwa miśki, siódemka
oraz przepiękna maciora 16,5 kg
Ponieważ od dzisiaj mam nocne zmiany, decyzja mogła być tylko jedna, kierunek żwirownia
Kije w wodzie wylądowały przed godziną 7 rano. Siedziałem w miejscu, na którym ostatnio gościliśmy Luka.
Nie miałem zbyt dużo czasu, gdyż musiałem po południu odebrać małżonkę z roboty.
Za to dla towarzystwa zabrałem swoją kudłatą przyjaciółkę
Wstępne nęcenie spombem na dwa dystansy, do wody poszło nieco miksu pelletowego i kuku.
Jeden zestaw kładłem na 50 metr, z podajnikiem typu ESP 60 gram.
Po mimo, że stawałem niemal na głowie z przynętami, ta wędka nie dała mi dzisiaj brania...
Natomiast na płytszej wodzie, tuż przy trzcinach weszły mi po jakimś czasie niewielkie karpie...
Maluszków złowiłem w sumie siedem sztuk, co oznacza, że dla tubylców zrobiłem ponad trzy razy komplet
Po raz kolejny jednak, żadna większa ryba nie dała się skusić do brania. Troszkę się to robi wnerwiające wiedząc,
jakie maciory kryje ta woda...No cóż, w końcu los się musi do mnie uśmiechnąć...