Pierwsze wędkowanie po zlocie, zameldowałem się nad wodą o 4:30, piękny ale bardzo zimny poranek. Pogoda w tym roku wiadomo nie zawsze rozpieszcza, to co mnie zdziwiło to niewielka ilość wędkarzy.
Inspekcja miejscówek i niestety przykra niespodzianka, przyroda nadrabia zaległości, wiele miejsc kompletnie nie nadawało się do łowienia - zielsko
Wybrałem miejsce gdzie niedawno ktoś oczyścił stanowisko, jak się okazało niezbyt dokładnie. Oczywiście nie mam do nikogo pretensji, kto grabił wie ile to pochłania czasu i wysiłku.
Zostałem właściwie z jedną odległością i kierunkiem, prawo, lewo zarośnięte, zestawy lądowały obok siebie mniej więcej w odległości 2m. W połowie dystansu niestety pod wodą czaiła się kępa zielska, przy ściąganiu zestawu nie była problemem, niestety przy holu sprawiła mi sporo kłopotów. Łowiłem na 2 wędki, metoda i duża metoda z ESP - pierwszy raz łowiłem z sygnalizatorem, chciałem zobaczyć co i jak, po prostu poćwiczyć temat. O dziwo miałem dużo wskazań i 3 zdecydowane brania, w tym jedno większej ryby, mógł to być lin
lub nieduży karpik, po kilku sekundach spadł z haka
Po 12:00 ryba zniknęła, nie miałem żadnych wskazań, o 14 zakończyłem łowienie z wynikiem dwa leszcze i 5 spinek
Dla mnie to jest klątwa Sielskiej
wtedy powiedziałem, że praktycznie nie zaliczam spinek ... i się zaczęło
A tutaj widoczek o poranku, woda z tej perspektywy wydaje się czysta, ale uwierzcie zielsko jest wszędzie
Odpuszczam sobie łowienie na tym stawie, szkoda bo mam do niego 2km z działki, liczyłem na nocne łowienie, na liny ... trudno, może za rok.
Teraz szykuję się na wędkarski urlop który spędzę na Batorówce, już się nie mogę doczekać