Nawiązując do relacji Macieja wrzucę kilka zdań od sobie.
Udało nam się przez kilka godzin połowić na Odrze, lawirując od godziny piątej rano pomiędzy przechodzącymi raz z jednej raz z drugiej strony burzami
W końcu po godzinie 13 dopadła nas jedna i podjęliśmy decyzję o poddaniu się i ewakuacji
Wracając do sedna sprawy... zajęliśmy dwie sąsiadujące ze sobą ostrogi.
Tak jak już Maciej zaznaczył rozpoczęliśmy od robactwa: rosówek i dendrobeny. Ale jak się okazało nie miało to większego sensu. Drobnica potrzebowała kilku minut, żeby poobgryzać robaki aż.... chciało by się napisać ... aż do kości
.
Przerzuciłem się więc na pellet i kuku. Jedna wędka na metodę, druga z przelotowym koszykiem. Do godziny 9 udało mi się złowić jedynie dwie małe około 20 cm brzany, które skusiły się na dwa ziarna kuku (jedno miodowe Cukka, drugie zwykłej konserwowej).
Potem w przeciągu pół godziny przychodzi poprawa sytuacji. Na Metodę wyciągam co prawda małe, ale wymiarowe brzany 42 i 45 cm. Obie skusiły się na pellet z Sonu ser/czosnek 8 mm. W koszu miałem mix 50/50: pellet + zanęta na bazie mączek rybnych i skruszonych pelletów - wszystko dosmaczone boosterem krabowo-krylowym.
Potem nastąpiła niestety przerwa, a na sam koniec wpadła jeszcze jedna brzana pod wymiar. Cieszy fakt, że wśród złowionych były trzy roczniki, co daje nadzieję, że brzana na naszym odcinku rzeki ma się dobrze.
Mniej cieszy fakt, że nie trafiła się jakaś większa barwena i jakiś bonusik w postaci ładnego leszcza, ale myślę, że na to przyjdzie jeszcze czas. Był to nasz pierwszy wypad nad rzekę na białą rybę od niepamiętnych czasów.
Jeszcze tam wrócimy... również do drapieżników, które bezlitośnie dzisiaj tłukły ukleje.