Zdam krótką relację z pobytu nad wodą.
A więc dziś z Arkiem - Arunio łowiłem nad Odrą.
Muszę powiedzieć, że to mój pierwszy pobyt nad tą rzeką.
Wspominam o tym, nie dlatego aby się usprawiedliwić, choć połowiłem słabo.
Pojechałem tam przede wszystkim po naukę i tą Arek mi zagwarantował.
Był "surowym nauczycielem"
i jak przystało na nauczyciela - mistrza, "Yoda" udowodnił że "moc jest z nim"
Choć sam zapewne stwierdzi, że dziś brało słabo, to i tak pozwoliło mu to złowić 6 jazi i 1 spiąć.
Niektóre piękne - w granicach 1,2 kg.
Ja jako amator i uczeń, dręczyłem drobnicę na białe robaczki - jakieś krąpiki i płotki się trafiły.
Pewne wskazówki Ara pozwoliły mi złowić w końcu i swojego jazia.
Nieborak niewielki 35 cm, ale z uwagi na to że swojego ostatniego jazia złowiłem ponad 20 lat temu, ucieszył mnie niesamowicie.
Na dodatek z całą pewnością jest zarazem jaziem największym, bo te które tak dawno złowiłem nie przekraczały 30cm.
"Wykrakałem" sobie tego jazika, bo po drodze na łowisko stwierdziłem, że będę szczęśliwy choć z jednego jazia.
Zatem stało się.
Łowisko i "nauczyciel" w tle :
To ja cieszący się jak z wygranej w totka
:
Tak więc jak bardzo "Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Co dla jednego oznacza słabo, nie brało, dla innego jest wynikiem świetnym.
To że miałem okazję łowić z świetnym wędkarzem potwierdziło tylko stare prawdy - właściwe miejsce, właściwie skonstruowany zestaw, trafnie dobrana przynęta.
Pogoda ma tu swoje znaczenie, lecz jeśli popełniamy błędy w wymienionych aspektach, to i "dobre ciśnienie" może nie pomóc.
Tak jak z kalendarzami brań, dlatego w nie nie wierzę - ZAWSZE KOMUŚ, GDZIEŚ BIERZE
Wybaczcie długą relację z kiepskiego połowu