Koledzy wędkarze !
....
Zachęcam takich wędkarzy spośród nas, którym wystarczy złowienie kilku ryb podczas sesji, którzy z nikim zaciekle nie rywalizują, ale za to mają czas na obserwację i kontemplację piękna otaczającej przyrody ....
Powiedziałbym iż należę do tej kategorii wędkarzy.
Fajny wątek się kroi. W takim z przyjemnością będę uczestniczył, choć teraz ze względu na przerwę w moim sezonie łowieckim zbyt dużo nie mogę napisać.
Jeśli zaś chodzi o pomysł na tego typu łowisko ( jezioro Szlamy) to rzecz jasna liny.
Kwiecień, czy początek maja to na pewno dobry okres na nie , o ile pogoda będzie "normalna", bo w tym roku było z tym bardzo krucho.
W czasie pobytu ( dłuższego) zalecałbym poszukiwanie miejscówki - pobliże trzcinowisk i pasów grążeli, a najlepiej
obydwa typy roślinności w jednym miejscu.
Wypłyń pod wieczór, najlepiej przy bezwietrznej, ewentualnie z lekkim wiaterkiem i ciepłej pogodzie.
Poobserwuj wodę - wypatruj spławów, lub ścieżek bąbli linowych. Bądź cicho, nie stukaj na łodzi.
W takich miejscach nęć kukurydzą i łubinem. Kuku może być z puszki, nie potrzeba jej wiele.
Jeśli miałbyś komfort kilkudniowego nęcenia to jeszcze lepiej.
Gdy twoim celem jest również leszcz musisz sypnąć zdecydowanie więcej, bo stadko szybko spacyfikuje miejscówkę. Pamiętaj też że konkurentem pokarmowym lina jest również krasnopióra. Naprawdę ładne sztuki potrafią brać w porze świtu na miejscówkach linowych.
Łów o świcie, lub przed zmierzchem, a na miejscu bądź jeszcze w ciemnościach ( w przypadku rannych połowów)
Rozłóż sprzęt, zanęć 2 garściami kukurydzy i czekaj na wschód słońca.
Gdy spławik zaczyna być widoczny wzmóż czujność, zachowaj koncentrację, ale nie spiesz się z zacięciem
Gdy łowisz przed zmierzchem warto poczekać do samego końca. Często ostrożny lin potrafił mi brać, gdy ledwo już widziałem spławik.
W takiej wodzie ( gdzie dostęp z brzegu jest ograniczony) a woda mocno zarasta, zdecydowanie postaw na metody spławikowe. W tym również na bata. Szczerze polecam.
Finezja łowienia, precyzja, cichość zarzucania zestawu.
Z pod ręki, nie wymachem zza siebie. Można łowić na granicy grążeli lub trzcinowiska, ale bezpieczniej odsunąć się na powiedzmy 2 - 3 m od ich linii. Z tego względu bezpieczniej łowić na podwodnych łąkach, a te miejsca bardziej niebezpieczne obsługiwać wędką z kołowrotkiem.
Miejsca linowe a szczególnie sam styk z trzcinami lub grążelami to również strefa karasiowych łowów.
Na pewno jeśli chodzi o nasze złociste, bo "japońce" choć też nie stronią od zielska są jednak bardziej śmiałe i częściej trafiają się na "otwartej wodzie". Brania "złociaków" równie delikatne i ostrożne, chyba nawet bardziej niż lina. Rzecz jasna mowa o fajnych powiedzmy 0,5 kg sztukach, a nie zagłodzonych karakanach
Tak czy siak urok spławika i wschodzącego/ zachodzącego słońca to coś co porusza moją duszę.
Romantyka rzecz jasna