Autor Wątek: Portret polskiego wędkarza  (Przeczytany 76804 razy)

Grendziu

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #45 dnia: 14.05.2015, 13:07 »
Dziś znów sprzeczka z "byłym" wędkarzem Radcą Prawnym.
 
Darek przywieź mi ryby ja zapłacę?
Ja nie łowię na zarobek, jeden wyjazd i tak kosztuję więcej niż zwrot kasy za ryby.
Ale ja jestem chory nie mogę jeść mięsa jem tylko ryby a w rybnym są zdechłe ryby a Ty masz świeże.
No i co z tego że mam świeże, ale nikomu nie wydaję ryb, ja je wypuszczam dla mnie to przygoda, cieszę się z obcowania z Naturą.

Obrażony wyszedł .... Życie ;)

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #46 dnia: 14.05.2015, 13:23 »
Dziś znów sprzeczka z "byłym" wędkarzem Radcą Prawnym.
 
Darek przywieź mi ryby ja zapłacę?
Ja nie łowię na zarobek, jeden wyjazd i tak kosztuję więcej niż zwrot kasy za ryby.
Ale ja jestem chory nie mogę jeść mięsa jem tylko ryby a w rybnym są zdechłe ryby a Ty masz świeże.
No i co z tego że mam świeże, ale nikomu nie wydaję ryb, ja je wypuszczam dla mnie to przygoda, cieszę się z obcowania z Naturą.

Obrażony wyszedł .... Życie ;)

A w ogóle, to u Was można sprzedawać złowione ryby??
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Grendziu

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #47 dnia: 14.05.2015, 13:54 »
No Dominik słusznie muszę mu założyć sprawę, że przymuszał  mnie do nielegalnego handlu.

Ale tak na marginesie to tymi cytatami z którymi spotykam się niemal codziennie, chciałem pokazać skalę całego problemu i mentalności ludzkiej.

Na wędkarza, czy też osobę łowiącą nad wodą czeka cały łańcuszek pokarmowy społeczeństwa, który go otacza. Rolnik chcę rybę, bo dał wór kukurydzy, na rybę czeka Matka, żona, kochanka, sąsiadka bo przecież poszedłeś nad wodę to coś zawszę musisz do garnka coś wrzucić. Jak nałowisz za dużo lub nie chcesz już ryb to dzwonisz do syna, córki czy innego pożeracza ulubieńca mięsa rybnego aby tylko ich zadowolić czasami bezsensu na zapas.

Obracam się w środowisku rolniczym często, i tutaj kolejne dwa przykłady:

Kolega zamożny ponad 100ha przez jego grunty przechodzi rzeka, mógłby co rano kawior na śniadanie jeść, a co robi: zakłada siatki na rzece bo lubi rybę i tyle, nie ważne czy ma tarło czy nie, a lepiej kiedy ma tarło szczupak bo widłami je goni... Twierdzi że może, bo  mu się należy: raz bo wszyscy tak na wsi i okolicznych wsiach robią, dwa to jego rzeka i nikogo nawet straży rybackiej na swoje grunty nie wpuści - (znam przepisy, wiem co chcecie odpowiedzieć).

Drugi rolnik do mnie mówi: Panie Darku kiedyś to łowiłem, dziś nie mam czasu, a i po co bezsensu tracić czas jak Ci co stoją pod sklepem to codziennie za 4 zł kg sandacza, okonia czy szczupaka przyniosą...

Wędkarz od zarania dziejów pomijał rybaka i karmił wszystkich wokoło (w takiej samej kulturze byłem wychowywany) nikt dzisiaj nie chcę zrozumieć, że czasy minęły, że ryb nie ma, a polityka i gospodarka wodna musi się zmienić. Sami doprowadziliśmy do tego, że "W Polsce tylko ryba nie bierze"

Wyedukować innych jest trudno, tym bardziej jak jesteś w sklepie wędkarskim i opowiadasz jakie okazy nie złowiłeś i że je wypuściłeś, wszyscy patrzą na mnie jak na dziwka, ale w d... to mam zawsze lubiłem iść pod prąd :)

Offline Dyzma

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 515
  • Reputacja: 183
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #48 dnia: 14.05.2015, 14:23 »
Jak w pracy pokazuje na zdjęciach złowione przez siebie ryby to od sekretarek po prawników pukają się w głowę jak dowiadują się że większość złowionych ryb wypuszczam. Mimo że żadna z tych osób nie łowi nie rozumie po co to robić skoro niema z tego jedzenia, gdzieś  mamy zakorzenione że polowanie musi się zakończyć ubiciem zwierzyny. Niewiele osób rozumie że wędkarstwo może nie być polowaniem a takim samym relaksem jak tenis, biegi, siłownia         
Krzysztof

Offline s7

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 624
  • Reputacja: 441
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Stolica Pyrlandii
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #49 dnia: 14.05.2015, 15:38 »
Na wszelkie takie zaczepki w stylu, dlaczego nie przywieziesz ryby skoro nałapałeś, zawsze odpowiadam, że za rybę muszę zapłacić a mnie nie stać. Jeżeli mówią, że mam im przywieść i oni zapłacą podaje im cenę z łowiska i cenę z marketu to już sami rezygnują.  :)
Robert

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #50 dnia: 14.05.2015, 15:41 »
No Dominik słusznie muszę mu założyć sprawę, że przymuszał  mnie do nielegalnego handlu.

Ale tak na marginesie to tymi cytatami z którymi spotykam się niemal codziennie, chciałem pokazać skalę całego problemu i mentalności ludzkiej.

Na wędkarza, czy też osobę łowiącą nad wodą czeka cały łańcuszek pokarmowy społeczeństwa, który go otacza. Rolnik chcę rybę, bo dał wór kukurydzy, na rybę czeka Matka, żona, kochanka, sąsiadka bo przecież poszedłeś nad wodę to coś zawszę musisz do garnka coś wrzucić. Jak nałowisz za dużo lub nie chcesz już ryb to dzwonisz do syna, córki czy innego pożeracza ulubieńca mięsa rybnego aby tylko ich zadowolić czasami bezsensu na zapas.

Obracam się w środowisku rolniczym często, i tutaj kolejne dwa przykłady:

Kolega zamożny ponad 100ha przez jego grunty przechodzi rzeka, mógłby co rano kawior na śniadanie jeść, a co robi: zakłada siatki na rzece bo lubi rybę i tyle, nie ważne czy ma tarło czy nie, a lepiej kiedy ma tarło szczupak bo widłami je goni... Twierdzi że może, bo  mu się należy: raz bo wszyscy tak na wsi i okolicznych wsiach robią, dwa to jego rzeka i nikogo nawet straży rybackiej na swoje grunty nie wpuści - (znam przepisy, wiem co chcecie odpowiedzieć).

Drugi rolnik do mnie mówi: Panie Darku kiedyś to łowiłem, dziś nie mam czasu, a i po co bezsensu tracić czas jak Ci co stoją pod sklepem to codziennie za 4 zł kg sandacza, okonia czy szczupaka przyniosą...

Wędkarz od zarania dziejów pomijał rybaka i karmił wszystkich wokoło (w takiej samej kulturze byłem wychowywany) nikt dzisiaj nie chcę zrozumieć, że czasy minęły, że ryb nie ma, a polityka i gospodarka wodna musi się zmienić. Sami doprowadziliśmy do tego, że "W Polsce tylko ryba nie bierze"

Wyedukować innych jest trudno, tym bardziej jak jesteś w sklepie wędkarskim i opowiadasz jakie okazy nie złowiłeś i że je wypuściłeś, wszyscy patrzą na mnie jak na dziwka, ale w d... to mam zawsze lubiłem iść pod prąd :)

 :bravo: :thumbup:

Wspominałem, że kilka lat wstecz, nad odrą były ekipy łowiące za weekend po dobrych kilkadziesiąt kilogramów ryby (niedobitków po sieciach PZW). To było odrażające. Zwykłe nabijanie lodówek i zamrażarek. Bo ryba tutaj jeszcze jest, to trzeba wybrać...Mimo że ryby były łowione wędkami trudno to wędkarstwem nazwać.
Miejscówki też były zajmowane w dość żenujący sposób. Zwyczajnie szukano jakiegoś miejscowego bezrobotnego, który na telefon (który oczywiście mu kupowano) dzień wcześniej jechał i pilnował. Bywało że jeden "zajmowacz" rezerwował nawet trzy główki. Zdaje się że miał płacone dychę od główki...
Z pasją, sportem , etyką mało to tyle wspólnego co szafa z szafą grającą...

To byli wędkarze z sąsiedniego województwa. Absolutnie bez jakichkolwiek uprzedzeń i antypatii...Ale właśnie Ci wędkarze mieli na swoim terenie wspaniałe łowiska. I co się z nimi stało... Obecnie nawet w weekendy nad ich pięknymi wodami często jest pusto. Po prostu nie ma ryb. Najpewniej i rybacy tutaj ponoszą winę, ale wiem że jeszcze 10-15 lat temu te "ich" łowiska były niezwykle rybne..
Dewastacja tych łowisk zbiegła się w czasie z rozwojem nowoczesnych technik wędkarskich. To raczej nie przypadek.

A obecnie i "nasze" odrzańskie niemal zdewastowali.
Fakt że jest coraz lepiej. Miejscowi już im nie zajmują główek, a dodatkowo by ograniczać najazd tej szarańczy, okoliczne koła co weekend organizują zawody wędkarskie (rozgrywane faktycznie na żywej rybie, wiem, widziałem)...
Inaczej chyba nie można było tutaj rozwiązać tego problemu..:)

Offline Wiśnia

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 386
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź/Toruń
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #51 dnia: 14.05.2015, 16:27 »
Jak w pracy pokazuje na zdjęciach złowione przez siebie ryby to od sekretarek po prawników pukają się w głowę jak dowiadują się że większość złowionych ryb wypuszczam. Mimo że żadna z tych osób nie łowi nie rozumie po co to robić skoro niema z tego jedzenia, gdzieś  mamy zakorzenione że polowanie musi się zakończyć ubiciem zwierzyny. Niewiele osób rozumie że wędkarstwo może nie być polowaniem a takim samym relaksem jak tenis, biegi, siłownia       
Ja mam tak z rodziną, z moja mamą najmniej, bo ojciec przynosił pojedyncze sztuki, pilnował wymiarów i wypuszczał maleństwa. Mimo tego usłyszałem "mogłeś zabrać chociaż jednego". Natomiast teść, człowiek majętny i inteligentny wypalił: "to po co łowisz ?" (sam nie łowi) ... ręce mi opadły, ale mam nadzieję że moja argumentacja przemówiła do niego.
Dziś przejeżdżałem obok miejscówki na której połowiłem ostatnio, byłem szczerze zdziwiony że przyczepa kempingowa okupująca miejscówki w drugim końcu jeziorka nie została przestawiona, albo tam się nadal łowi, albo byłem wystarczająco cichy.

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #52 dnia: 14.05.2015, 17:38 »
Mnie nawet najbliższa rodzina uważa za dziwaka. Nie dosyć że ryby biorę tylko od wielkiego dzwonu ( i to głównie zarybieniowe karpięta) to jeszcze cały sezon prawie dzień w dzień je karmię.Mój tato ma do tego podejście liberalne - mówi -  ,, Trzeba mieć jakiegoś ptoka, bez tego życie traci sens. Dobrze że nie łazisz po knajpach i gorzoły nie pijesz "
 Gdy kiedyś pokazałem znajomemu moją wędkarską spiżarnię to spytał się czy hoduję kury czy gołębie . Gdy mu powiedziałem że to ziarno gotuję i wrzucam do wody by nęcić ryby od tego czasu mnie jakoś unika a na twarzy można wyczytać że ma mnie za wariata
Pozdrawiam - Gienek

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #53 dnia: 14.05.2015, 18:08 »
Lucjan, piszesz: „Mirek, a jaką masz propozycję na poprawę stanu wód?  Chodzi mi o rozwiązania, nie o pisanie co jest złe. Jak zrobić, aby wody w Polsce znowu były rybne?”.
Ale wcześniej sam sobie odpowiedziałeś: „I tutaj właśnie pole do popisu powinien mieć związek wędkarski. To ci goście powinni wyznaczać trendy, edukować, uczyć”.
A ja dodam od siebie: sami powinniśmy uczyć wędkarzy właściwego zachowania. Sami. My, którzy widzą nieprawidłowości.

Teraz z innej beczki:
Właśnie wróciłem z wody, na której jeszcze nie łowiłem. Ode mnie, to 45 minut jazdy. Skończyłem łowienie, zamknąłem graty do samochodu i jeszcze raz chciałem spojrzeć na tą wodę i innej strony/brzegu.
Kiedy tak stałem, podjechał samochód (była godzina 16:00), wychodzi facet młodszy ode mnie, może w wieku 50 lat, dzień dobry (przywitał się), o widzę sąsiedzie (rzeczywiście był to mój sąsiad, którego znałem tylko z widzenia), że na przeszpiegi, a w ręce trzyma przepięknego karasia złotego, pokazuje mi go wpierw  i wpuszcza go koło mnie do wody.
- Wiesz sąsiad, rano go złapałem (zwraca się do mnie odpowiadając na pytanie, którego nie zadałem), ale nie miałem aparatu, żeby zrobić mu zdjęcie, więc zabrałem go do domu, a teraz zwracam go wodzie.

45 minut jechać do wody by wypuścić rybę, a do tego kilka godzin chronić go przed utratą życia.
Powiem tak, będę chciał się z Nim zaprzyjaźnić… i sprowokuję to.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #54 dnia: 14.05.2015, 19:22 »
"A ja dodam od siebie: sami powinniśmy uczyć wędkarzy właściwego zachowania. Sami. My, którzy widzą nieprawidłowości."

Zgadzam się. Zmiany potrzebne są zarówno od góry, jak i od dołu. Choćby wypuszczanie ryb. Większość traktuje nas jako niegroźnych wariatów. Ale części najpewniej zaczyna się zapalać już jakaś lampka w głowie. Jest zresztą takie powiedzenie "kropla może skałę wydrążyć".


 "Wiesz sąsiad, rano go złapałem (zwraca się do mnie odpowiadając na pytanie, którego nie zadałem), ale nie miałem aparatu, żeby zrobić mu zdjęcie, więc zabrałem go do domu, a teraz zwracam go wodzie.

45 minut jechać do wody by wypuścić rybę, a do tego kilka godzin chronić go przed utratą życia.
Powiem tak, będę chciał się z Nim zaprzyjaźnić… i sprowokuję to."

A wiesz,- dokładnie tak samo miałem wczoraj ze swoim karasiem. Pakowałem się w pośpiechu i aparat w domu został. Naprawdę :)
Tylko że nad moją wodę jest 8km w obie strony.
Przy wypuszczaniu karasia były obecne cztery osoby. Trzech młokosów i Pan w średnim wieku. O dziwo młodzież była zdziwiona, aż na chwilę zaniemówili, i  popatrzyli na mnie jak na dziwaka. Ten Pan również był nieco zaskoczony, ale tak bardzo pozytywnie, sympatycznie.

Pozdrowienia dla sąsiada :)

Offline alphaomega

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 180
  • Reputacja: 18
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #55 dnia: 14.05.2015, 19:47 »
Panowie, takie postawy podnoszą na duchu.

Mnie przeraziła sytuacja z początku kwietnia. Byłem w sklepie wędkarskim (w moich stronach rodzinnych) wykupić pozwolenie na jedno z jezior. Wszedłem w dyskusję ze sprzedawcą. Rozmawialiśmy o jednym ze zbiorników w okolicy i o tym, jakie są tam wyniki od początku roku. Wtedy usłyszałem, że on z ojcem złowili już ponad 20kg ryb a inny, znany mi wędkarz ponad 40kg i oczywiście bez ogródek przyznał, że wszystko już zamrożone.
Niestety w całej okolicy nie ma nikogo, kto miałby inne podejście do wędkarstwa.

Na dodatek największych kłusowników każdy zna z imienia i nazwiska, ale nic się z tym nie robi. Najbardziej bezczelni potrafią w środku dnia wybierać siaty z wody.

Obiecałem sobie, że wezmę w tym roku urlop, przesiedzę cały tydzień nad wodą i osobiście dojadę tego najbardziej "rozbrykanego" kłusola. Zresztą, już mu to zapowiedziałem przy świadkach.
Niestety, mało kto ma odwagę choćby się odezwać. To jest najgorsze w naszej mentalności - lubimy odwracać wzrok i udawać, że nic się nie dzieje.
Połamania!
-Mateusz-

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #56 dnia: 14.05.2015, 20:37 »
"Na dodatek największych kłusowników każdy zna z imienia i nazwiska, ale nic się z tym nie robi. Najbardziej bezczelni potrafią w środku dnia wybierać siaty z wody. "

Dokładnie tak samo było nad odcinkiem Odry gdzie od kilku lat wędkuję. W dwóch okolicznych wioskach było kilku kłusowników, którzy nawet w dzień siaty stawiali. Niezbyt często, ale przyjmowane było  to jako coś normalnego. Ba, słyszałem nawet o sytuacji kiedy miejscowy wędkarz, sam do nich powiedział: "stawiajcie tutaj, od tygodnia nęcę i nic nie bierze". I podzielili się rybami...
Ale od około dwóch trzech lat jest już inaczej...Po prostu jest znacznie mniejsze społeczne przyzwolenie na siatki. Mowa o miejscowych wędkarzach...Zmienia się ich mentalność.
Tego Pana który wpuścił na swoje łowisko siatkarzy znam dobrze.  W ostatnim czasie widocznie zmieniło się jego podejście do wędkowania. Owszem większość (nielicznych zresztą) ryb które łowi nadal zabiera. Ale mniejsze już wypuszcza...
Możliwe, że to My z kolegą trochę wpływamy na ich zachowanie. Nad wodą jesteśmy często i obaj wszystkie ryby wypuszczamy. Oni to widzą i daje im to do myślenia. Zmiany są małe ale już widoczne.
Przypominam sobie sytuację sprzed trzech lat kiedy rano trafiłem porządnego suma. Przychodzi do mnie właśnie ten miejscowy Pan. Gratuluje i z uśmiechem dodaje "to co, dzisiaj stracił życie".... Poprosiłem go o pomoc przy fotografowaniu i rybę razem wypuściliśmy.
Od tego czasu jesteśmy serdecznymi kolegami. Jest to jedyna osoba którą wpuszczam na "swoją" główkę i łowimy razem. Absolutnie nie krzywię się kiedy zabiera do domu kilka ryb. Zresztą ile tego jest...dosłownie na kolację. A bardzo cieszy mnie fakt że mniejsze już wypuszcza. Niby drobnostka, ale należy wziąć pod uwagę to, że jeszcze kilka lat temu spokojnie tolerował kłusowników...W tych okolicznościach, to już naprawdę postęp.
Nie tylko on. Małe pozytywne zmiany widać już u kilku innych miejscowych. Nie tolerują kłusowników, sami już coś wypuszczają i co również istotne przestali im "imponować" przyjezdni wędkarze którzy tłukli na umór,- wspominałem o nich we wcześniejszym poście. To naprawdę cieszy.

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #57 dnia: 14.05.2015, 21:03 »
Czyli u kolegów j/w widać jakąś iskierkę nadziei! U mnie niestety jest ciut gorzej ! Mam kilku dobrych kolegów po kiju. Tych starszych jak i ładnych kilka lat młodszych ode mnie  , ale niestety panuje stereotyp.Się zabiera! Gdy pytam po co tyle? A szwagier, mama ,itp. Ja nigdy nie twierdziłem że 100% wypuszczam ,ale spora część wraca do wody. A i tak nie mam szans na zrozumienie! Bo jak nie ja to inny weźmie!
Arek

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #58 dnia: 14.05.2015, 21:14 »
Czyli do jakich wniosków doszliśmy Kolego Grzesiek76?


Bierze karaś...
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #59 dnia: 14.05.2015, 21:37 »
Arku, ten stereotyp to norma. Nawet u mnie w domu było podobnie. Pamiętam doskonale reakcję ojca kiedy dowiedział się ile wypuszczam szczupaków. To był początek lat 90tych...Stwierdził, że ja wypuszczam a inni zabiorą...
Kolega o którym wspominałem podobnie. I to w zasadzie obecnie. Jeszcze 4-5 lat temu raczej unikał w domu rozmów o rybach...Żeby unikać spięć. Jego ojciec wędkuje, podobnie brat i oczywiście zabierają. Ba, przyszły teściu jego brata od czasu do czasu stawiał siatki, i było to przyjmowane z aprobatą, niemal z uznaniem...Znam jego rodzinę. Jest zupełnie "normalna"...
Na szczęście obecnie już akceptują jego zachowanie.