Autor Wątek: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie  (Przeczytany 108886 razy)

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #630 dnia: 16.03.2018, 00:06 »
Niestety większość jest ta zła. Chciwa, pyszna i łakoma. Większość widzi zysk tam, gdzie powinna być pasja. Czy to będzie Sieradz, Opole, Katowice, czy Poznań.
Nic nie zmienimy. Choć byśmy ty przez następne 3 lata dyskutowali.
Trzeba pracować z młodzieżą. Trzeba mądrych ludzi choćby przy egazminowaniu młodych. Nie wszyscy, którzy chcą nadają się na wędkarzy. Choćby mieli RAPR w małym palcu.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #631 dnia: 16.03.2018, 08:00 »
Żwir, ja nie mam do Ciebie pretensji, pokazałem tylko rosnącą różnicę pomiędzy PZW a normalnością, jaką są wody z rybami i  naturalne pytanie które musi pojawiać się u wielu - po co opłacać składki za puste wody? Jak długo jeszcze mamy iść w stronę przeciwną?

Masz jakąś receptę na naprawę obecnej sytuacji? My pokazujemy, że pacjent jest chory i należy rozpocząć leczenie, potrzeba szeregu operacji, a tu mamy 'masaże' i przypisywanie tabletek przeciwbólowych. Ten pacjent w końcu umrze, jeżeli tak dalej pójdzie.

Widzisz, pokazywanie normalności na takiej Batorówce ludziom powoduje efekt identyczny z jakim mamy do czynienia na tym forum. Ludzie zaczynają się zastanawiać co za kutwy i karierowicze kierują związkiem? Dlaczego jest tak fatalnie? I kiedy nastąpi jakaś zmiana?

Nie dziw się, że wiele osób tu zadaje Tobie pytania, wg mnie powinieneś skierować je dalej. Możesz pójść dalej i podać jakieś nazwiska, przykłady złego działania, przyczyny dlaczego jest źle. Dlaczego nie mamy grać w otwarte karty? Z jakiej racji nie należy mówić, że ten i tamten nie działają w interesie wędkarzy prowadząc okręg? Prosty przykład. Okręg wchodzi w rybactwo - dlaczego nie ma jasnych wyjaśnień po co i dlaczego, nie ma czarno na białym, jak wędkarze z tego skorzystają? Ciągle jakieś ciemne układy, działania za plecami wędkarzy. No i najważniejsze - co się robi aby było lepiej?

Zadam Ci kolejne pytanie. Na jakich zasadach wybieracie władze okręgu? Czy jest to osoba co ma jakiś program, plan, który jest jego jakby programem wyborczym, czy też mamy do czynienia z elekcją, gdzie prezes elekt obejmuje władzę i 'działa'? Co takiego robi? Podejrzewam, że wybrany jest ktoś, kto dostaje dobra posadę, i robi tyle ile trzeba aby kasę dostawać. Przede wszystkim pilnuje aby starczyło na jego pensję i 'dwór'. Masakra i tyle. Jest tylko procent prezesów, którzy czują wędkarzy i ich problemy, i funkcję prezesa odbierają jako mandat od nich, działają aby im pomóc. Wystarczy zerknąć na takie Opole i 13 łowisk no kill, aby od razu wiedzieć, że tam takie władze okręgu były, na OM, aby widzieć zależność odwrotną...

Nie jest łatwo odpierać takie ataki na forum, tutaj jakby jesteś rzecznikiem, i wielki :thumbup: za rzeczowe wyjaśnienia. Jednak pomimo wszystko, na pytanie dlaczego związek zmierza wciąż na manowce, nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Sam fakt, że zawody organizujesz nie na wodzie PZW wskazuje, że przeżywasz jakiś konflikt wewnętrzny. Na Twoim miejscu czułbym się z tym trochę źle. Napisz jakie widzisz perspektywy i co uważasz należy zrobić, zwłaszcza gdy wciąż mamy do czynienia z rybactwem w PZW, które u Was zdziesiątkowało ryby. Uważasz, że te się odrodzą same? Oby potencjał Jeziorska taki był... Jednak wnioski musisz mieć bardzo podobne do naszych ;)
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #632 dnia: 16.03.2018, 08:19 »

Trzeba pracować z młodzieżą. Trzeba mądrych ludzi choćby przy egazminowaniu młodych. Nie wszyscy, którzy chcą nadają się na wędkarzy. Choćby mieli RAPR w małym palcu.


Marcin, praca z młodzieżą to fakt, przy czym wg mnie wcale nie trzeba tutaj jakieś wielkiej 'orki'. Młodzież,korzystająca z Facebooka, Youtube'a i netu da sobie świetnie radę. My musimy zrobić jedno, zaszczepić im wędkarskiego bakcyla :) Jakby nie było, praca z młodzieżą to nie jest recepta na poprawę sytuacji, jest to działanie jaki musimy ciągle prowadzić. Ale to jest jakby prowadzenie zdrowego tryby życia, tu jednak trzeba operacji, i to nie jednej, pod narkozą :) Aby było dobrze i związek działał, trzeba sformułować normalne zasady działania związku, przede wszystkim działanie dla dobra wędkarzy i realizację podstawowego celu - jakim jest zapewnienie członkom jak najlepszych warunków do uprawniania wędkarstwa. Wszelkie ochrony przyrody, wychowania młodzieży i sporty to zwykła ściema, za którymi chronić się mogą baronowie tacy jak Bedyński czy Iwański, którzy mają w swych rękach wielką władzę, i to co robią, to 'organizują' nam wędkarstwo po swojemu, czerpiąc z tego wielkie zyski.

Powoli chyba trzeba nastawiać się na to co nieuniknione, na wielkie zmiany w PZW, trzeba zacząć ich żądać, domagać się. Obecne zasady na jakich się to wszystko opiera, i praca z młodzieżą czy uświadamianie wędkarzy to półśrodki Trzeba zmienić statut, i przede wszystkim zrobić czystkę, wyciąć raka jakim są działacze siedzący w PZW dla stołków. Od czasów Grabowskiego mamy stado nie rozumiejących wędkarzy ludzi, co się poustawiali na stanowiskach i kombinują jak tu się na nich utrzymać. Sztama z nielubiącymi wędkarzy naukowcami z Olsztyna jest tego najlepszym przykładem. Normalne władze PZW juz w latach 90tych powinny skierować mocne uwagi do IRŚ i do państwa, odnośnie słuszności założeń rybackiej gospodarki zrównoważonej, od roku 2000 powinno byc już 'ostro'. A tutaj co? W PZW siedzą goście z Olsztyna, co wprowadzają rybaków na wody PZW i mówią, że tak trzeba, wody wszystkie są zdegradowane i nikt nie kwestionuje, że ten system jest do bani. Co mamy zmienić jak 10 letnie operaty są jakie są? To jak jeść zupę widelcem, teoretycznie się da... Przecież tu trzeba konkretnych zmian najlepszy jest model czeski - chociażby dlatego, ze działa, i jest korzystny zarówno dla wędkarzy jak i dla hodowców ryb, państwa. Jesteśmy w UE, pomimo tego polska myśl naukowa rybacka w najlepsze uważa racjonalna gospodarkę rybacka za słuszną. Wody zdegradowane są wszystkie, czy to rybackie czy wędkarskie, a oni święcą triumfy :facepalm:

Nie czarujmy się więc, aby było lepiej trzeba inaczej gospodarzyć wodami. Taka Batorówka jest zasobna w ryby nie dzięki pracy z młodzieżą, ale normalnej gospodarce, jaką jest zarybienie, ograniczenie zabierania. I dlatego jest tam sporo młodzieży, bo są ryby. Nawet najlepsi fachowcy od pracy z młodzieżą nie pomogą jak nie będzie ryb, bo dzieciaki pójdą na Batorówkę a nie do PZW. Dlatego trzeba konkretów. I nie jest to jakieś wygórowane żądanie, to jest domaganie się, aby było normalnie :)
Lucjan

Offline zwir73

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #633 dnia: 16.03.2018, 09:31 »
Zadam Ci kolejne pytanie. Na jakich zasadach wybieracie władze okręgu? Czy jest to osoba co ma jakiś program, plan, który jest jego jakby programem wyborczym, czy też mamy do czynienia z elekcją, gdzie prezes elekt obejmuje władzę i 'działa'? Co takiego robi?

W kołach na zebraniach sprawozdawczo wyborczych wybierani są delegaci raz na cztery lata.Delegaci jadą na zjazd okręgowy i spośród nich wybierani są członkowie zarządu.
Problem polega na tym ,że delegaci w kołach są wybierani ,bo ktoś jest fajny,bo ma lata w PZW,bo krzyczy na ZG ,bo kosił trzcinę ,bo wygrał Mistrza koła itp. często obecni nie rozumieją powagi sytuacji ,dostanie ktoś mandat delegata na 4 lata i już mu nikt tego nie odbierze.
Zgodzę się z Tobą że taki kandydat powinien przedstawić co chciałby zmienić i jak ,a wyborcy powinni ocenić jego zdolność działania w grupie,dokonania w kole,komunikatywność i inne potrzebne cechy aby coś przeforsować na sali obrad .
Tego nie ma, nad czym również ubolewam,ale przepisy tego nie zabraniają dużo tu zależy od kreatywności obecnych .
Następny problem polega na tym że na zjezdzie okręgowym delegatów również nie odbywa się prezentacja kandydata.Owszem może ktoś poprosić o głos i swoim wystąpieniem ująć salę za sobą ,ale w praktyce wygląda to tak że jeśli by dać każdemu tylko 5 min na przedstawienie się 60-70 delegatom to obrady z kilku godzin trwały by kilkanaście.

Lucjan jak zwykle wyjdzie z naszej rozmowy ,że Ty widzisz problem od góry ja widzę problem od dołu i nie twierdzę że u góry jest cacy.

Ale największy problem PZW polega na tym(mało kto to zauważa) ,że każdy może zostać członkiem ,odpowie na parę pytań z RAPR zapłaci parę groszy składki członkowskiej i już mamy w swoich szeregach :chama,złodzieja,alkoholika,kryminalistę, bandytę całą plejadę "gwiazd",są też porządni ludzie.Ale kto wybiera delegatów w kole ,a no wszyscy co opłacili składki.(cały przekrój).

Co do przytaczanej  Batorówki ,trochę uszczypliwie ale muszę, czy celowo pomijacie fakt że jest to teren ogrodzony i pilnowany przez właścicieli .Właścicieli autentycznych nie pracowników,kolegów,społeczniaków,wyrywkowych nalotów .
Przy wejściu na teren gość nie pasujący do otoczenia jest wypraszany i pierdziu z jego dniówką.

Nie tak dawno rozmawiałem tel.z Panią Renatą chyba z godzinkę ile ich to kosztuje pracy i wyrzeczeń to nie będę opowiadał, powiem tylko ,że właściciele mają czasami dość.To jest orka 24 na dobę.


Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #634 dnia: 16.03.2018, 09:35 »
[...] mamy do czynienia z elekcją, gdzie prezes elekt obejmuje władzę i 'działa'[...]  Jest tylko procent prezesów, którzy czują wędkarzy i ich problemy, i funkcję prezesa odbierają jako mandat od nich, działają aby im pomóc.

Myślę, że bez interwencji Prezesa wszystkich prezesów, nic się w PZW nie zmieni. Może należałoby pisać (nie podpisać jedną petycję), ale pisać, pisać i pisać do polityków.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #635 dnia: 16.03.2018, 09:55 »
Politycy palcem nie kiwną jeżeli nie widać korzyści dla partii.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #636 dnia: 16.03.2018, 10:01 »
Politycy palcem nie kiwną jeżeli nie widać korzyści dla partii.

Ale to jest milion wyborców, a przynajmniej 500 tys., więc jak mogłoby im się to nie opłacać? No, chyba że na poważnie podchodzą do programu regulacji oraz żeglowności rzek i na rękę są im tacy ludzie, którzy zrobią wszystko za to, że zachowają status quo i jako wędkarze będą popierali kopanie w rzekach.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline grzegorz07

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 792
  • Reputacja: 58
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jastrząb
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #637 dnia: 16.03.2018, 10:13 »
Zadam Ci kolejne pytanie. Na jakich zasadach wybieracie władze okręgu? Czy jest to osoba co ma jakiś program, plan, który jest jego jakby programem wyborczym, czy też mamy do czynienia z elekcją, gdzie prezes elekt obejmuje władzę i 'działa'? Co takiego robi?

W kołach na zebraniach sprawozdawczo wyborczych wybierani są delegaci raz na cztery lata.Delegaci jadą na zjazd okręgowy i spośród nich wybierani są członkowie zarządu.
Problem polega na tym ,że delegaci w kołach są wybierani ,bo ktoś jest fajny,bo ma lata w PZW,bo krzyczy na ZG ,bo kosił trzcinę ,bo wygrał Mistrza koła itp. często obecni nie rozumieją powagi sytuacji ,dostanie ktoś mandat delegata na 4 lata i już mu nikt tego nie odbierze.
Zgodzę się z Tobą że taki kandydat powinien przedstawić co chciałby zmienić i jak ,a wyborcy powinni ocenić jego zdolność działania w grupie,dokonania w kole,komunikatywność i inne potrzebne cechy aby coś przeforsować na sali obrad .
Tego nie ma, nad czym również ubolewam,ale przepisy tego nie zabraniają dużo tu zależy od kreatywności obecnych .
Następny problem polega na tym że na zjezdzie okręgowym delegatów również nie odbywa się prezentacja kandydata.Owszem może ktoś poprosić o głos i swoim wystąpieniem ująć salę za sobą ,ale w praktyce wygląda to tak że jeśli by dać każdemu tylko 5 min na przedstawienie się 60-70 delegatom to obrady z kilku godzin trwały by kilkanaście.

 Czy aby na pewno kandydatów wybiera się z pośród wszystkich delegatów ?. A nie jest przypadkiem tak ,że wybierani są oni bardzo nielicznej grupy ściśle współpracującej z okręgiem.Taka sama sytuacja jak panuje w ZG jest w ZO. Przykład jest z samej góry Rudnik przypadkowym człowiekiem nie jest. I takie wybory świadczą o tym jak dominującą pozycje osiągają okręgi względem kół.
Następnie brak współpracy między kołami choć często łowią na tych samych wodach. Brak informacji o panujących sytuacjach w okręgu.

I masz racje o niekompetencji delegatów choć często są to prezesi kół.
 

 

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #638 dnia: 16.03.2018, 10:16 »
Nie tak dawno rozmawiałem tel.z Panią Renatą chyba z godzinkę ile ich to kosztuje pracy i wyrzeczeń to nie będę opowiadał, powiem tylko ,że właściciele mają czasami dość.To jest orka 24 na dobę.

No i znów kłania się to co pisałem. Tam ktoś pracuje, wyrywa sobie żyły, ale to jego praca, zarobek, chleb. W PZW mamy stowarzyszenie, które dzieli się na klientów, tych którzy pracują społecznie i tych, którzy zarabiają. Nikomu nie ujmując, to inaczej nie będzie wyglądało, dopóki nie będzie zaangażowania wędkarzy. Płacę składkę, jadę na ryby, siadam na stołeczku, popijam piwko i mam wyje***e. Ustalane są jakieś bzdurne składki za "czyn społeczny"... Powinna być obowiązkowa opłata 150 złotych i koniec kropka. Nająć malarzy, nająć ludzi do pielęgnacji zieleni, nająć księgową, nająć konserwatora, cholera wie kogo jeszcze.
Firmy zewnętrzne. Poszło by dużo więcej kasy, ale była by przejrzystość majątkowa i temat załatwiony. Teraz, ciężką pracą wielu ludzi związek oszczędza miliony złotych, ale tego się nie docenia. Wtedy będzie komercja z prawdziwego zdarzenia! Płaci ktoś 300 złotych a oczekuje komercji. To ja pytam, za jakie pieniądze? Jak można w ogóle porównywać PZW do komercji. Komercja, żeby się utrzymać pobiera opłaty rzędu 10-30 złotych za dzień wędkowania! Liczmy 10, to mamy prawie 4 tysiące złotych rocznie. Gratuluję umiejętności logicznego myślenia wszystkim, którzy porównują komercje do PZW.  :facepalm:
Grzegorz

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #639 dnia: 16.03.2018, 10:17 »
Wszystkie działania polityków są związane z pieniędzmi.... zauważcie jeżeli unia daje strumień pieniędzy w danym kierunku to od razu pojawia się ruch ze strony polityków...
Powstają programy , inwestycje....
W tym momencie my jako środowisko pasjonatów - nie mamy żadnych argumentów...
Wszystkie argumenty są po stronie Tworzących grupy lokalnych rybaków.... remonty czegokolwiek byle by było nad wodą .... a kierunku pzw co w gruncie rzeczy generuje te tematy - nie robi się nic.. No może po za fileciarnią etc....- bo oni tworzą miejsca pracy ( a to najważniejsze....)
Zostaliśmy sami w temacie ... kolejne lata uciekają nowi w pzw już sie zadomowili ... i nie w sukurs im dokonywać zmian... ( w sumie co my od nich chcemy oni robią to na co im prawo pozwala...)
Na rzadną rewolucje się nie zanosi , środowisko już sie w sumie uspokoiło...
Dla nadgorliwych takich jak my potworzyli kilka nokilów... wprowadzili górne wymiary... i tyle w temacie...
Moim zdaniem nie ma co klepać piany bo sami widzicie jak to wszystko jest powiązane Selektor otworzył mi oczy -- pajęczyna powiązań po prostu Matrix...
Do puty ktoś komuś nie wejdzie w droge i wewnątrz tej śmiałej konstrukcji nie podniesie noska aby wziąść więcej niż teraz .... nikt nikomu krzywdy nie zrobi...

Wyjście pozyskanie swojej wody - uprawianie według swoich zasad... i cieszenie się łowieniem.... :narybki: :fish:
Maciek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #640 dnia: 16.03.2018, 10:22 »
Nie tak dawno rozmawiałem tel.z Panią Renatą chyba z godzinkę ile ich to kosztuje pracy i wyrzeczeń to nie będę opowiadał, powiem tylko ,że właściciele mają czasami dość.To jest orka 24 na dobę.

No i znów kłania się to co pisałem. Tam ktoś pracuje, wyrywa sobie żyły, ale to jego praca, zarobek, chleb. W PZW mamy stowarzyszenie, które dzieli się na klientów, tych którzy pracują społecznie i tych, którzy zarabiają. Nikomu nie ujmując, to inaczej nie będzie wyglądało, dopóki nie będzie zaangażowania wędkarzy. Płacę składkę, jadę na ryby, siadam na stołeczku, popijam piwko i mam wyje***e. Ustalane są jakieś bzdurne składki za "czyn społeczny"... Powinna być obowiązkowa opłata 150 złotych i koniec kropka. Nająć malarzy, nająć ludzi do pielęgnacji zieleni, nająć księgową, nająć konserwatora, cholera wie kogo jeszcze.
Firmy zewnętrzne. Poszło by dużo więcej kasy, ale była by przejrzystość majątkowa i temat załatwiony. Teraz, ciężką pracą wielu ludzi związek oszczędza miliony złotych, ale tego się nie docenia. Wtedy będzie komercja z prawdziwego zdarzenia! Płaci ktoś 300 złotych a oczekuje komercji. To ja pytam, za jakie pieniądze? Jak można w ogóle porównywać PZW do komercji. Komercja, żeby się utrzymać pobiera opłaty rzędu 10-30 złotych za dzień wędkowania! Liczmy 10, to mamy prawie 4 tysiące złotych rocznie. Gratuluję umiejętności logicznego myślenia wszystkim, którzy porównują komercje do PZW.  :facepalm:

Hm... ciekawe jak można porównać komercję do pzw .... ???
To co piszesz sama prawda...

Ja myslę że zamiast nokilów... - lepiej wprowadzić w kołach licencje według swoich zasad płacisz dużo - ale i wymagasz dużo...
Daje sobie łape uciąć że po 5 latach w pl 80% wód było by licencjami - każdy miał by w pompie pzw - i dzike nie dostepne przez ryby pzw  wody 8) :P ;)
Maciek

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #641 dnia: 16.03.2018, 10:37 »
Nie tak dawno rozmawiałem tel.z Panią Renatą chyba z godzinkę ile ich to kosztuje pracy i wyrzeczeń to nie będę opowiadał, powiem tylko ,że właściciele mają czasami dość.To jest orka 24 na dobę.

No i znów kłania się to co pisałem. Tam ktoś pracuje, wyrywa sobie żyły, ale to jego praca, zarobek, chleb. W PZW mamy stowarzyszenie, które dzieli się na klientów, tych którzy pracują społecznie i tych, którzy zarabiają. Nikomu nie ujmując, to inaczej nie będzie wyglądało, dopóki nie będzie zaangażowania wędkarzy. Płacę składkę, jadę na ryby, siadam na stołeczku, popijam piwko i mam wyje***e. Ustalane są jakieś bzdurne składki za "czyn społeczny"... Powinna być obowiązkowa opłata 150 złotych i koniec kropka. Nająć malarzy, nająć ludzi do pielęgnacji zieleni, nająć księgową, nająć konserwatora, cholera wie kogo jeszcze.
Firmy zewnętrzne. Poszło by dużo więcej kasy, ale była by przejrzystość majątkowa i temat załatwiony. Teraz, ciężką pracą wielu ludzi związek oszczędza miliony złotych, ale tego się nie docenia. Wtedy będzie komercja z prawdziwego zdarzenia! Płaci ktoś 300 złotych a oczekuje komercji. To ja pytam, za jakie pieniądze? Jak można w ogóle porównywać PZW do komercji. Komercja, żeby się utrzymać pobiera opłaty rzędu 10-30 złotych za dzień wędkowania! Liczmy 10, to mamy prawie 4 tysiące złotych rocznie. Gratuluję umiejętności logicznego myślenia wszystkim, którzy porównują komercje do PZW.  :facepalm:

Hm... ciekawe jak można porównać komercję do pzw .... ???
To co piszesz sama prawda...

Ja myslę że zamiast nokilów... - lepiej wprowadzić w kołach licencje według swoich zasad płacisz dużo - ale i wymagasz dużo...
Daje sobie łape uciąć że po 5 latach w pl 80% wód było by licencjami - każdy miał by w pompie pzw - i dzike nie dostepne przez ryby pzw  wody 8) :P ;)

Zgadzam się. Łowiska licencyjne są przyszłością. Nie oszukujmy się, łowiska ogólnodostępne to fikcja. Nikt nie jest w stanie tego ani utrzymać, ani sfinansować ani też odpowiednio tym gospodarować.
Zawsze w jakiś sposób to się minimalnie równoważy, bo po drugiej stronie wędkarzy, którzy mocno wody eksploatują są wędkarze, którzy opłacają składki a na wędkowanie nie mają czasu, są też no killowcy, którzy łowią ale znów ryb nie zabierają. Mimo wszystko, opłaty powinny być albo dostosowane do możliwości pozyskania danej ilości ryb (czyli limit x cena - opłaty związane z członkostwem = cena ostateczna zezwolenia), albo być niskie ale zakładać zmniejszenie limitów, które to będą wprost proporcjonalne do poniesionych przez wędkarza kosztów. Ceny mogą być promocyjne, atrakcyjne, bo to wyrówna ta zróżnicowana presja. Jednak nie może to być aż tak drastyczne jak jest obecnie. Dodatkowo opłaty organizacyjne. Jeśli więc będą powstawały łowiska licencyjne, zarządzane bezpośrednio przez koła, gdzie kwoty za zezwolenia pozwolą odpowiednio zarządzać takimi łowiskami, zarybiać, dbać o nie to nic nie stoi na przeszkodzie byśmy mieli namiastki komercji, nawet na łowiskach, na których ryby będzie można zabierać.
Grzegorz

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #642 dnia: 16.03.2018, 10:49 »
Do czegoś w końcu dochodzimy. Gdy patrzymy na licencje, stowarzyszenia... to właśnie są to wody, często dość małe, na których obowiązuje opłata równa (czasem większa, czasem trochę mniejsza) z tą za łowienie w całym okręgu, a często z podpisanymi porozumieniami.
I co? I chętnych jest wielokrotnie więcej niż miejsc. Dlatego problem omawiany w wątku "Mięsiarskie groźby" coraz bardziej jawi mi się jako marginalny. Tzn. jest on najbardziej widoczny, bo takie roszczeniowo nastawione osoby najgłośniej krzyczą i grożą (i z racji dużej ilości wolnego czasu, najczęściej pojawiają się tam, gdzie ich krzyki i groźby są słyszalne). I coraz bardziej mi się wydaje, że te osoby wcale nie stanowią większości, jak to teraz postrzegamy.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline zwir73

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #643 dnia: 16.03.2018, 10:51 »
Czy aby na pewno kandydatów wybiera się z pośród wszystkich delegatów ?. A nie jest przypadkiem tak ,że wybierani są oni bardzo nielicznej grupy ściśle współpracującej z okręgiem.Taka sama sytuacja jak panuje w ZG jest w ZO. Przykład jest z samej góry Rudnik przypadkowym człowiekiem nie jest. I takie wybory świadczą o tym jak dominującą pozycje osiągają okręgi względem kół.
Następnie brak współpracy między kołami choć często łowią na tych samych wodach. Brak informacji o panujących sytuacjach w okręgu.

I masz racje o niekompetencji delegatów choć często są to prezesi kół.
Masz rację ,piszę   "z pamięci i nie to było myślą przewodnią " jest coś takiego jak proponowana lista, najczęściej byli członkowie zarządu ,ale jest też zawsze punkt - propozycje z sali .
I w tym momencie delegat może zgłosić się sam ,musi się przedstawić i okazać mandatem może również przedstawić swoje poglądy czy program.(na jedno wychodzi)
Nawet jeśli  Nasz delegat nie dostanie się do zarządu to jest punkt w programie zjazdu propozycje uchwał i wniosków.
W tym momencie Nasz wybraniec może poprosić o głos przedstawić swój program i jeśli przekona obecnych delegatów to kończy się to uchwałą zjazdu i jest to ważniejsze od wszystkich prezesów ,działaczy - zjazd delegatów okręgu jest najwyższą władzą okręgu.

Trochę za dużo wagi przywiązujemy do tytułów: prezes= jeden głos,v-ce prezes =jeden głos ,czołnek zarządu = 1 głos, dyrektor ,pracownicy biura = 0 głosów.

Zgadza się grzegorz07 ?

Offline lipatl

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: 33
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Międzyborów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #644 dnia: 16.03.2018, 10:55 »
Panowie, piszecie o stawkach , opłatach i innych tematach związanych z pieniędzmi. Niestety pieniądze nic tu nie pomogą i to trzeba sobie jasno powiedzieć, owszem są ważne , ale dokładanie kasy do dziurawego wora jest bez sensu. Po pierwsze - jaki sens ma wydawanie  pieniędzy na zarybianie, gdy wiemy, że na danym zbiorniku są rybacy , którzy "legalnie" odłowią co chcą. Pd drugie - żeby brać o nas członków większe pieniądze, trzeba pokazać , że coś się zmienia i idzie w dobrym kierunku. Po trzecie - kontrola!!!, kontrola!!! , kontrola!!!  .U mnie na Żyrardowskim zalewie , żeby nie skłamać od 5 lat nie widziałem ani nie słyszałem o żadnej kontroli. Ok pewnie jakieś były ale to znikomy temat. Zarybia się zbiornik karpiem który na wiosnę jest odławiany przez mięsiarzy w ilościach grubo ponad normę, nie wspominając już o wymiarach. Jak to jest że za pozwoleniem PZW spuszcza się wodę na hamerni, a rodzimy działacze stoją z siatami za stawidłami i wyłapują wszystko wywożąc taczkami do swoich prywatnych stawów.
Tu trzeba zmiany MYŚLENIA, a później dopiero Kasa. 
Tomek