Autor Wątek: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie  (Przeczytany 108965 razy)

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #660 dnia: 16.03.2018, 19:53 »
Na ilu sprzątaniach byłeś? 0.

Sprzątanie stawu PZw w miejscowości gdzie mieszkam,
harcerze 42 obecnych, na 52
"kijkarze" - 18 na 22
biegacze 16 na 18
wędkarze 12 na 356 :D

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #661 dnia: 16.03.2018, 19:54 »


Brakuje komuś kontroli SSR nad wodą? Niech sam się zgłosi a może zostanie przyjęty i wypełni lukę.

Byłem w SSR tyle hui co tam, to w życiu nie dostałem - za to, że za mało kontroli..  jak zwróciłem uwagę, że ryby niewymiarowe, że syf to od razu bluzgi-święci wędkarze, ja hui bo chodze i się do nich przypierdalam, że 3 wędki, że kiepy, że paczki po robalach, itd itp.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #662 dnia: 16.03.2018, 21:09 »
Sprzed niespełna dwóch lat, ale nadal aktualne, więc zamieszczam. Może już było na forum. Jeśli tak, to przepraszam, że zajmuję miejsce:

Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #663 dnia: 16.03.2018, 21:19 »
Nie tak dawno rozmawiałem tel.z Panią Renatą chyba z godzinkę ile ich to kosztuje pracy i wyrzeczeń to nie będę opowiadał, powiem tylko ,że właściciele mają czasami dość.To jest orka 24 na dobę.

No i znów kłania się to co pisałem. Tam ktoś pracuje, wyrywa sobie żyły, ale to jego praca, zarobek, chleb. W PZW mamy stowarzyszenie, które dzieli się na klientów, tych którzy pracują społecznie i tych, którzy zarabiają. Nikomu nie ujmując, to inaczej nie będzie wyglądało, dopóki nie będzie zaangażowania wędkarzy. Płacę składkę, jadę na ryby, siadam na stołeczku, popijam piwko i mam wyje***e. Ustalane są jakieś bzdurne składki za "czyn społeczny"... Powinna być obowiązkowa opłata 150 złotych i koniec kropka. Nająć malarzy, nająć ludzi do pielęgnacji zieleni, nająć księgową, nająć konserwatora, cholera wie kogo jeszcze.
Firmy zewnętrzne. Poszło by dużo więcej kasy, ale była by przejrzystość majątkowa i temat załatwiony. Teraz, ciężką pracą wielu ludzi związek oszczędza miliony złotych, ale tego się nie docenia. Wtedy będzie komercja z prawdziwego zdarzenia! Płaci ktoś 300 złotych a oczekuje komercji. To ja pytam, za jakie pieniądze? Jak można w ogóle porównywać PZW do komercji. Komercja, żeby się utrzymać pobiera opłaty rzędu 10-30 złotych za dzień wędkowania! Liczmy 10, to mamy prawie 4 tysiące złotych rocznie. Gratuluję umiejętności logicznego myślenia wszystkim, którzy porównują komercje do PZW.  :facepalm:

Uważam, że nie do końca masz rację. Jestem członkiem klubów w UK, jedno ma 35 wód. Tutaj strażnikami są społecznicy, i codziennie raz lub dwa ktoś się pojawia na danej wodzie. Jest porządek...

Jaka jest różnica między tym klubem a PZW? Po pierwsze - teoretycznie nie musi być wcale wielka, bo zasada działania jest podobna. Każdy zbiornik ma opiekunów, którzy codziennie wodę kontrolują. Zabieranie ryb - wcale nie musi tu być problemem, gdyż w UK opłata 100 funtów za rok jest wcale niewielka. W Polsce można za to dobrze zarybić. Gdzie więc jest szczegół lub szczegóły, w których ukryty jest 'diabeł'?

W PZW jest machina, która przeżera pieniądze, nie dając wiele w zamian. Prezesi, zastępcy, skarbnicy, sekretarki, siedziby, samochody, działacze, diety, sport, imprezy i sztandary i tak dalej i dalej. I już połowa składki idzie cholera wie gdzie dokładnie. W UK natomiast i prezes klubu jak i członkowie zarządu wszystko robią społecznie, ewentualnie skromne kwoty idą na jakieś przedsięwzięcia. Dlaczego w Polsce ma być inaczej? Dlaczego nie zrobić kół odpowiedzialnymi za swoje wody? Po co nam komunistyczne podejście w stylu 'wszystkie wody nasze są'? Czy nie lepiej aby PZW było stowarzyszeniem kół wędkarskich z częścią wód należącymi do wszystkich, gdzie opiekę sprawuje duży okręg?

Grzegorz, porównujesz Batorówkę, ale... To jest biznes! Tam nie może być 10 właścicieli, bo zyski będą dzielone na dziesięciu. Dlatego gospodarze zasuwają sami. To nie jest wcale dziwne, jak chcą - zawsze mogą zatrudnić kogoś do pomocy :) W przypadku jednak koła mamy do czynienia ze wspólnym 'biznesem' właśnie. Jak pisze Michał, powinni być ci co działają, ci co płacą aby działali inni. Wystarczy stworzyć odpowiednie ramy działania, najlepiej dać kołom wolną rękę w działaniu. Niech oni podejmują decyzję co robić z wodami. Niech też oni mają tylko do niej dostęp :) Zapewniam, ze nagle Polacy przejawią niesamowite zdolności organizacyjne. Bo nic bardziej nie dobija, niż 'wspólnota', gdzie są równi i równiejsi,  gdzie nie ma kontroli i nie ma mechanizmów aby kontrolować członków. Gdzie są goście, którym trzeba płacić sute pensje za cholera wie co tak naprawdę.

Najważniejsze jednak jest to, ze Polacy muszą sobie zdać sprawę, ze sami są gospodarzami, nie zaś klientami. Wielu żąda ryb tak naprawdę, nie mając najmniejszego zamiaru działać w stronę, która zapewni stałą ich ilość (na odpowiednim poziomie). Dlatego tak ważne jest skończenie z gospodarką okręgową, trzeba postawić na stowarzyszenie kół, które same ustala opłaty za swoje wody jak również jak je będzie prowadzić. Konkurencja sprawi, że słabi zostaną wchłonięci przez silniejszych, zaś wygrają najlepsi, czyli ci co maja najwięcej członków. A to oznacza, że dostają najwięcej głosów. Koła PZW powinny dostać wody w swoje ręce, i zacząć nimi zarządzać, teraz jest to tylko pseudo zarządzanie. Bo tak naprawdę tylko na łowiskach licencyjnych mogą robić co uważają za słuszne. W innych wypadkach zgraja mięsiarzy spacyfikuje każdą lepszą wodę. 'Wspólne' czyli 'wszystkich' czyli niczyje... A wody muszą mieć prawdziwych gospodarzy. Zapewniam, ze wiele kół zyskałoby masę członków, chętnych płacić więcej za rok, chcących aby kontrole były częste i miarowe.

Suma summarum. Póki PZW będzie funkcjonowało na PRLowskich zasadach, tak długo będziemy na dnie lub jeszcze niżej dna schodzić. Trzeba normalności!
Lucjan

Offline lipatl

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: 33
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Międzyborów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #664 dnia: 16.03.2018, 21:32 »
Panowie, piszecie o stawkach , opłatach i innych tematach związanych z pieniędzmi. Niestety pieniądze nic tu nie pomogą i to trzeba sobie jasno powiedzieć, owszem są ważne , ale dokładanie kasy do dziurawego wora jest bez sensu. Po pierwsze - jaki sens ma wydawanie  pieniędzy na zarybianie, gdy wiemy, że na danym zbiorniku są rybacy , którzy "legalnie" odłowią co chcą. Pd drugie - żeby brać o nas członków większe pieniądze, trzeba pokazać , że coś się zmienia i idzie w dobrym kierunku. Po trzecie - kontrola!!!, kontrola!!! , kontrola!!!  .U mnie na Żyrardowskim zalewie , żeby nie skłamać od 5 lat nie widziałem ani nie słyszałem o żadnej kontroli. Ok pewnie jakieś były ale to znikomy temat. Zarybia się zbiornik karpiem który na wiosnę jest odławiany przez mięsiarzy w ilościach grubo ponad normę, nie wspominając już o wymiarach. Jak to jest że za pozwoleniem PZW spuszcza się wodę na hamerni, a rodzimy działacze stoją z siatami za stawidłami i wyłapują wszystko wywożąc taczkami do swoich prywatnych stawów.
Tu trzeba zmiany MYŚLENIA, a później dopiero Kasa.
Zgłaszałeś sie może do SSR by zmienić ten stan rzeczy i zacząć samemu kontrolować?
Zapewne nie. Brak czasu? Brak chęci? Czy typowo krajowe oczekiwanie na zasadzie płacę wiec niech inni durnie zrobią to za mnie i za darmo?

Nie odbieraj tego jako atak ale jak może być lepiej jak każdy tylko narzeka nie robiąc samemu nic ale za to mocno oczekując że inni zrobią wszystko za niego. A jeśli ktoś coś działa to wtedy najłatwiej go krytykować.


Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Mario, napisałem swoje przemyślenia, ja nikogo z wypowiadających się tutaj, nie krytykuje. Co do tematu zgłaszania tego czy tamtego to wielokrotnie pytaliśmy w oddziale koła w Żyrardowie, zarówno ja jak i moi koledzy, dlaczego nie są prowadzone , żadne kontrole - odpowiedź była krótka - "no jak to nie ma kontroli jak cały czas są prowadzone" nawet mi jaśnie Pan pokazał jakieś 3 stare wędki na szafie , które to niby zarekwirowali. Tam nie ma z kim o tym rozmawiać, bo wszyscy mają wywalone na to. Sami kilogramami odławiali ryby przy spuszczaniu wody. Ludzie którzy zbierają od nas opłaty razem z dziadkami ze straży wodnej. I tak jak mówisz ja pracuje i nie mam na to czasu, ale oni mają z tego pieniądze więc to ich obowiązek.

Wysłane z mojego SM-N950F przy użyciu Tapatalka
Tomek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #665 dnia: 16.03.2018, 21:34 »


Trochę za dużo wagi przywiązujemy do tytułów: prezes= jeden głos,v-ce prezes =jeden głos ,czołnek zarządu = 1 głos, dyrektor ,pracownicy biura = 0 głosów.

Zgadza się grzegorz07 ?

Żwir, teoretycznie masz rację. Ale pogadajmy o takim Bedyńskim. On wcześniej zapraszał odpowiednich działaczy do siebie, przyznawał im diety, były jakieś zakrapiane suto imprezy. To jest kupowanie głosów, tak Lato został prezesem PZPN trochę. Delegat 'gołodupiec' z programem pięknym, jest dla wielu działaczy, żądnych diet, kimś jak najmniej pożądanym. Oni nie chcą wcale ryb w wodach przecie, dla nich ważniejsze są diety i imprezki, możliwości organizacji własnych przedsięwzięć. Więc poprą 'kogo trzeba'. Prosty przykład, jak Bedyński mógł wygrać wybory w okręgu zdecydowaną większością głosów? Normalnie zostawił okręg w opłakanym stanie pod względem wód, rybostanu, ilości niezadowolonych wędkarzy. Jak więc jest możliwe, że taki typ wygrywa wybory z palcem w... wiadomo czym? Czym Twój okręg lub jakiś inny rożni się od mazowieckiego? Chyba tym, że mało który prezes jest tak zaradny i patrzący w przyszłość :)

To co piszesz to teoria (prezes jeden głos, zastępca jeden głos itd.), w praktyce prezesi okopują się znacznie wcześniej na swoich pozycjach. Oczywiście taki Ziemiecki nie potrafił być tak kuty na cztery nogi jak Bedyński, poza tym wybory na prezesa PZW to inna bajka, tam są sojusze, komitywy i tak dalej. Ale co jak co, w okręgach ci co najwięcej kombinują, potrafią się do stołka przykleić i go nie oddać. Gdyby wędkarze głosowali, to Bedyński miałby takie szanse na kolejną prezesurę, jak ja zostać mistrzem świata w łyżwiarstwie figurowym ;)

Dzięki w ogóle wszystkim za rzeczową dyskusję! :thumbup:
Lucjan

Offline lipatl

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: 33
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Międzyborów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #666 dnia: 16.03.2018, 22:02 »


Trochę za dużo wagi przywiązujemy do tytułów: prezes= jeden głos,v-ce prezes =jeden głos ,czołnek zarządu = 1 głos, dyrektor ,pracownicy biura = 0 głosów.

Zgadza się grzegorz07 ?

Żwir, teoretycznie masz rację. Ale pogadajmy o takim Bedyńskim. On wcześniej zapraszał odpowiednich działaczy do siebie, przyznawał im diety, były jakieś zakrapiane suto imprezy. To jest kupowanie głosów, tak Lato został prezesem PZPN trochę. Delegat 'gołodupiec' z programem pięknym, jest dla wielu działaczy, żądnych diet, kimś jak najmniej pożądanym. Oni nie chcą wcale ryb w wodach przecie, dla nich ważniejsze są diety i imprezki, możliwości organizacji własnych przedsięwzięć. Więc poprą 'kogo trzeba'. Prosty przykład, jak Bedyński mógł wygrać wybory w okręgu zdecydowaną większością głosów? Normalnie zostawił okręg w opłakanym stanie pod względem wód, rybostanu, ilości niezadowolonych wędkarzy. Jak więc jest możliwe, że taki typ wygrywa wybory z palcem w... wiadomo czym? Czym Twój okręg lub jakiś inny rożni się od mazowieckiego? Chyba tym, że mało który prezes jest tak zaradny i patrzący w przyszłość :)

To co piszesz to teoria (prezes jeden głos, zastępca jeden głos itd.), w praktyce prezesi okopują się znacznie wcześniej na swoich pozycjach. Oczywiście taki Ziemiecki nie potrafił być tak kuty na cztery nogi jak Bedyński, poza tym wybory na prezesa PZW to inna bajka, tam są sojusze, komitywy i tak dalej. Ale co jak co, w okręgach ci co najwięcej kombinują, potrafią się do stołka przykleić i go nie oddać. Gdyby wędkarze głosowali, to Bedyński miałby takie szanse na kolejną prezesurę, jak ja zostać mistrzem świata w łyżwiarstwie figurowym ;)

Dzięki w ogóle wszystkim za rzeczową dyskusję! :thumbup:

Tak własnie jest , ręka, rękę myje. Zbierają głosy za nasze pieniądze , Ci , którzy maja więcej kupują sobie kogo tylko zechcą. Dlatego często jest tak , że wszyscy którzy myślą inaczej są spychani na boczny tor i nawet jak chcą zrobić coś dobrego to nie mają żadnej siły przebicia. Dlatego właśnie uważam, że najpierw musi się coś zmienić w zarządzaniu, ludzie muszą zobaczyć zmiany, a dopiero powinny popłynąć większe pieniądze. Ja również jestem skłonny zapłacić więcej (bo co roku płacimy coraz więcej za coraz mniej) pod warunkiem, że moje pieniądze zostaną dobrze wydane z korzyścią dla mnie i kolegów wędkarzy.
Tomek

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 518
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #667 dnia: 16.03.2018, 22:03 »
Mariusz, muszę przyznać, że nie podchodziłem do tej kwestii w przedstawiony przez Ciebie sposób. Znaczy: jest, jak jest, więc trzeba się dostosować, bo inaczej nie będzie.
Hmm, no na razie to jest taka tragedia, że inaczej w końcu będzie, bo wszystko jest jednym wielkim przekrętem, który na glinianych nogach stoi. A już strumień coraz silniejszy na te glinę leci.
Ale jest w Twoich słowach wiele racji. Zamiast narzekać, lepiej działać.

Niemniej w jednym się mylisz. Poza PZW należę też do Towarzystwa Wędkarskiego Żbik i byłem w nim na każdym zebraniu i na każdym sprzątaniu, o jakich wiedziałem. A wiedziałem do tej pory chyba o wszystkich.
I byłbym też na sprzątaniu naszego Zalewu lub na zebraniu naszego koła. Ale jakoś, qwa, nigdy nigdzie nie było napisane, że coś takiego będzie organizowane. Strona internetowa to trup nieistniejący. Na tablicach nigdy nic nie było. Więc pewnie nic takiego się nie odbyło. I tyle.

A dlaczego nie należę do SSR? Bo się psychicznie do tego nie nadaję. To jest oczywiście drugi argument. Pierwszy jest taki, że nie mam czasu. Jakkolwiek by na to nie patrzeć... to go, qwa, nie mam.
Ale patrz, na sprzątaniu i zebraniach w Żbiku byłem. Bo wiedziałem, że będą. A mogłem być wtedy na rybach, jak członkowie towarzystwa, którym wtedy między wędkami sprzątaliśmy...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline zwir73

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 37
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #668 dnia: 16.03.2018, 22:04 »
Żwir, teoretycznie masz rację. Ale pogadajmy o takim Bedyńskim. On wcześniej zapraszał odpowiednich działaczy do siebie, przyznawał im diety, były jakieś zakrapiane suto imprezy. To jest kupowanie głosów, tak Lato został prezesem PZPN trochę. Delegat 'gołodupiec' z programem pięknym, jest dla wielu działaczy, żądnych diet, kimś jak najmniej pożądanym. Oni nie chcą wcale ryb w wodach przecie, dla nich ważniejsze są diety i imprezki, możliwości organizacji własnych przedsięwzięć. Więc poprą 'kogo trzeba'. Prosty przykład, jak Bedyński mógł wygrać wybory w okręgu zdecydowaną większością głosów? Normalnie zostawił okręg w opłakanym stanie pod względem wód, rybostanu, ilości niezadowolonych wędkarzy. Jak więc jest możliwe, że taki typ wygrywa wybory z palcem w... wiadomo czym? Czym Twój okręg lub jakiś inny rożni się od mazowieckiego? Chyba tym, że mało który prezes jest tak zaradny i patrzący w przyszłość :)

To co piszesz to teoria (prezes jeden głos, zastępca jeden głos itd.), w praktyce prezesi okopują się znacznie wcześniej na swoich pozycjach. Oczywiście taki Ziemiecki nie potrafił być tak kuty na cztery nogi jak Bedyński, poza tym wybory na prezesa PZW to inna bajka, tam są sojusze, komitywy i tak dalej. Ale co jak co, w okręgach ci co najwięcej kombinują, potrafią się do stołka przykleić i go nie oddać. Gdyby wędkarze głosowali, to Bedyński miałby takie szanse na kolejną prezesurę, jak ja zostać mistrzem świata w łyżwiarstwie figurowym ;)
Jak wspomniałem wcześniej ,wypowiadam się tylko w tematach w których coś wiem .Nie reprezentuję oficjalnie okręgu ani PZW dziele się z Wami moją wiedzą ,to co pisze na tym forum jest to moje prywatne zdanie.

Nie rozmawiam o członkach ZG ,nie znam ich .Nawet nie mam zamiaru analizować ich poczynań.
Ale prywatnie dodam ,że delegaci z Polski "docenili" na ostatnich wyborach "zasługi"działaczy z Okręgu Mazowieckiego do tego stopnia ,że żaden z nich nie jest w nowym ZG nawet w Sądzie Koleżeńskim  nikt się nie ostał.
Nie Pan z gazety siakiej ,owakiej,gość z chorągiewką czy plakatem, tylko delegaci wybrani w okręgach ,przegłosowali.Delegaci z małych okręgów zgrali się przeciwko dużym i stało się.

Między innymi dla tego proszę nie porównywać Okręgu Sieradz z Okręgiem Mazowieckim .


Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #669 dnia: 16.03.2018, 22:18 »
Mariusz, muszę przyznać, że nie podchodziłem do tej kwestii w przedstawiony przez Ciebie sposób. Znaczy: jest, jak jest, więc trzeba się dostosować, bo inaczej nie będzie.
Hmm, no na razie to jest taka tragedia, że inaczej w końcu będzie, bo wszystko jest jednym wielkim przekrętem, który na glinianych nogach stoi. A już strumień coraz silniejszy na te glinę leci.
Ale jest w Twoich słowach wiele racji. Zamiast narzekać, lepiej działać.

Niemniej w jednym się mylisz. Poza PZW należę też do Towarzystwa Wędkarskiego Żbik i byłem w nim na każdym zebraniu i na każdym sprzątaniu, o jakich wiedziałem. A wiedziałem do tej pory chyba o wszystkich.
I byłbym też na sprzątaniu naszego Zalewu lub na zebraniu naszego koła. Ale jakoś, qwa, nigdy nigdzie nie było napisane, że coś takiego będzie organizowane. Strona internetowa to trup nieistniejący. Na tablicach nigdy nic nie było. Więc pewnie nic takiego się nie odbyło. I tyle.

A dlaczego nie należę do SSR? Bo się psychicznie do tego nie nadaję. To jest oczywiście drugi argument. Pierwszy jest taki, że nie mam czasu. Jakkolwiek by na to nie patrzeć... to go, qwa, nie mam.
Ale patrz, na sprzątaniu i zebraniach w Żbiku byłem. Bo wiedziałem, że będą. A mogłem być wtedy na rybach, jak członkowie towarzystwa, którym wtedy między wędkami sprzątaliśmy...
Bo do Zbika inaczej podchodzisz.
W kole po prostu się nie interesujesz. Masz je na miejscu i przynajmniej raz w miesiącu można by podjechać i zapytać o sprzątenie, pomoc i inne.
Tylko na tym forum jest kilka osób z koła. A gdybyś tak zaczepiał wędkarzy nad wodą? Rozmawiał? Brał namiary, przekonywał do swoich racji. Zwołał na zebranie, wybór nowych władz, nowe rządy itp.
W kole można podziałać wiele ale trzeba chcieć działać a nie narzekać. Potem z koła wbijać do Okręgu.
Ale to znów i wciąż kłania się zaangażowanie własnego czasu i działalność społeczna.
Jeśli nikt nie ma czasu, chęci i odwagi to nie dziwmy się że jest jak jest.

Wszystkich zmian się nie wprowadzi. U mnie w kole idą powoli. Stary Prezes posunał w końcu komendanta SSR (wcześniej był brak chętnych i odpowiednich osób). Potem USTĄPIŁ miejsca i namaścił nową osobę. Dziewczynę. Energiczną i bystrą. I dzieje się. Będziemy mieli jeszcze w tym roku zbiornik NO KILL. Mimo tego, że to było nie w smak. Mimo otaczającego betonu pewne zmiany idą do przodu. Inne nie przejdą choćby nie wiem co.
Szkółka to nadzieja na przyszłość.


Mario, napisałem swoje przemyślenia, ja nikogo z wypowiadających się tutaj, nie krytykuje. Co do tematu zgłaszania tego czy tamtego to wielokrotnie pytaliśmy w oddziale koła w Żyrardowie, zarówno ja jak i moi koledzy, dlaczego nie są prowadzone , żadne kontrole - odpowiedź była krótka - "no jak to nie ma kontroli jak cały czas są prowadzone" nawet mi jaśnie Pan pokazał jakieś 3 stare wędki na szafie , które to niby zarekwirowali. Tam nie ma z kim o tym rozmawiać, bo wszyscy mają wywalone na to. Sami kilogramami odławiali ryby przy spuszczaniu wody. Ludzie którzy zbierają od nas opłaty razem z dziadkami ze straży wodnej. I tak jak mówisz ja pracuje i nie mam na to czasu, ale oni mają z tego pieniądze więc to ich obowiązek.

Wysłane z mojego SM-N950F przy użyciu Tapatalka

Ale kto ma z tego pieniądze?
SSR ma pieniądze za kontrole i to jest ich obowiązek?
O tym piszesz?

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline lipatl

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: 33
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Międzyborów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #670 dnia: 16.03.2018, 22:24 »





Mario, napisałem swoje przemyślenia, ja nikogo z wypowiadających się tutaj, nie krytykuje. Co do tematu zgłaszania tego czy tamtego to wielokrotnie pytaliśmy w oddziale koła w Żyrardowie, zarówno ja jak i moi koledzy, dlaczego nie są prowadzone , żadne kontrole - odpowiedź była krótka - "no jak to nie ma kontroli jak cały czas są prowadzone" nawet mi jaśnie Pan pokazał jakieś 3 stare wędki na szafie , które to niby zarekwirowali. Tam nie ma z kim o tym rozmawiać, bo wszyscy mają wywalone na to. Sami kilogramami odławiali ryby przy spuszczaniu wody. Ludzie którzy zbierają od nas opłaty razem z dziadkami ze straży wodnej. I tak jak mówisz ja pracuje i nie mam na to czasu, ale oni mają z tego pieniądze więc to ich obowiązek.

Wysłane z mojego SM-N950F przy użyciu Tapatalka

Ale kto ma z tego pieniądze?
SSR ma pieniądze za kontrole i to jest ich obowiązek?
O tym piszesz?

Nie mówię o SSR, tylko o naszych lokalnych działaczach PZW z mojego miasta.
Tomek

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #671 dnia: 16.03.2018, 22:29 »
OK.
Ale co w takim razie należy do ich obowiązków i z których się nie wywiązują?

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #672 dnia: 16.03.2018, 22:51 »

Nie rozmawiam o członkach ZG ,nie znam ich .Nawet nie mam zamiaru analizować ich poczynać.
Ale prywatnie dodam ,że delegaci z Polski "docenili" na ostatnich wyborach "zasługi"działaczy z Okręgu Mazowieckiego do tego stopnia ,że żaden z nich nie jest w nowym ZG nawet w Sądzie Koleżeńskim  nikt się nie ostał.
Nie Pan z gazety siakiej ,owakiej,gość z chorągiewką czy plakatem, tylko delegaci wybrani w okręgach ,przegłosowali.Delegaci z małych okręgów zgrali się przeciwko dużym i stało się.

Między innymi dla tego proszę nie porównywać Okręgu Sieradz z Okręgiem Mazowieckim .

Zrobili, co chcieli i mogli, nawet w obecnych uwarunkowaniach. Nasz prezes okręgu już się ponoć witał z gąską, bo miał być wicepreziem ogólnym. Prezio jakiegoś koła miał z kolei być wicepreziem okręgowym. Tak to wygląda. Szanuję dojrzałość wieku, ale nie szanuję szujostwa i cwaniactwa. Skończyło się na tym, że zielonogórski okręg nie posiada reprezentacji w ZG. A więc, jak dla mnie, jest progres  :)

Offline grzegorz07

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 792
  • Reputacja: 58
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jastrząb
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #673 dnia: 16.03.2018, 23:21 »
Czy aby na pewno kandydatów wybiera się z pośród wszystkich delegatów ?. A nie jest przypadkiem tak ,że wybierani są oni bardzo nielicznej grupy ściśle współpracującej z okręgiem.Taka sama sytuacja jak panuje w ZG jest w ZO. Przykład jest z samej góry Rudnik przypadkowym człowiekiem nie jest. I takie wybory świadczą o tym jak dominującą pozycje osiągają okręgi względem kół.
Następnie brak współpracy między kołami choć często łowią na tych samych wodach. Brak informacji o panujących sytuacjach w okręgu.

I masz racje o niekompetencji delegatów choć często są to prezesi kół.
Masz rację ,piszę   "z pamięci i nie to było myślą przewodnią " jest coś takiego jak proponowana lista, najczęściej byli członkowie zarządu ,ale jest też zawsze punkt - propozycje z sali .
I w tym momencie delegat może zgłosić się sam ,musi się przedstawić i okazać mandatem może również przedstawić swoje poglądy czy program.(na jedno wychodzi)
Nawet jeśli  Nasz delegat nie dostanie się do zarządu to jest punkt w programie zjazdu propozycje uchwał i wniosków.
W tym momencie Nasz wybraniec może poprosić o głos przedstawić swój program i jeśli przekona obecnych delegatów to kończy się to uchwałą zjazdu i jest to ważniejsze od wszystkich prezesów ,działaczy - zjazd delegatów okręgu jest najwyższą władzą okręgu.

Trochę za dużo wagi przywiązujemy do tytułów: prezes= jeden głos,v-ce prezes =jeden głos ,czołnek zarządu = 1 głos, dyrektor ,pracownicy biura = 0 głosów.

Zgadza się grzegorz07 ?

  Chodzi mi o to aby realistycznie na to patrzeć.  Zgadzało by się jeśli patrzysz na to czysto teoretycznie wolne wybory z pośród delegatów.  Ale na to trzeba patrzeć realistycznie mówić  jaka jest sytuacja , a nie jaka powinna być. I nie ma co się czarować ,że okręgi pozwolą sobie na nowego prezesa z super pomysłem. Na ichtiologa , który nie podzieli ich zdania. Nie ma wymiany ekipy z nową kadencją jeśli są zmiany to niezauważalne. Pisze na przykładzie swojego okręgu Radom. Ale on wyjątkowy nie jest . Racje masz  o niekompetencji delegatów bo to temu sprzyja do tego nie ma wątpliwości. Dla mnie najgorsze jest podporządkowanie sytuacji jaka tam panuje w ZO. Czysty strach i lepiej się nie wychylać.  Albo jakaś bezwartościowa funkcja za którą trzeba się odwdzięczyć. Tak w rzeczywistości to wygląda


             

Offline lipatl

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: 33
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Międzyborów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #674 dnia: 16.03.2018, 23:34 »
OK.
Ale co w takim razie należy do ich obowiązków i z których się nie wywiązują?
Proszę bardzo

§ 6
Celem Związku jest organizowanie i promowanie wędkarstwa, rekreacji, sportu
wędkarskiego, użytkowanie i ochrona wód, działanie na rzecz ochrony przyrody edukacja
i kształtowanie etyki wędkarskiej oraz upowszechnianie wiedzy o warunkach ochrony
i połowu ryb.


Według mnie z tego się nie wywiązują! Na tym poprzestanę bo widzę , że moje wypowiedzi nie bardzo Ci odpowiadają.
Jeżeli uważasz , że wszystko jest Ok, to twoja sprawa, dla mnie jest źle , i nie pisz tu , że wszyscy w PZW robią wszytko bezinteresownie, bo to wierutna bzdura. ;)
Tu własnie najważniejsza jest kasa, i to ta która znika. Piszesz o  30 zł, a co się dzieje z resztą pieniędzy, które wpływają do związku? >:(  gdzie one są?

Właśnie tu najważniejszym problemem jest to co Luk napisał
"Oni nie chcą wcale ryb w wodach przecie, dla nich ważniejsze są diety i imprezki, możliwości organizacji własnych przedsięwzięć. Więc poprą 'kogo trzeba'"

P.S. Jeszcze tylko tak dodam, to jest jak ze służbą zdrowia. Myślisz, że dołożenie pieniędzy uzdrowi system?  niestety NIE.
Dziękuje.
Tomek