Ale przy braku aktywności członków nie dokona sie ŻADNYCH zmian.
Nie ma takiej możliwości.
Nic nie zrobi się samo.
Mariusz, pozwól, że przeanalizuję to co napisałeś. Wcześniej. Trzeba działać w kołach a nie tyko dyskutować w 'internetach'. Pytanie tylko skąd ludzie mają się dowiedzieć jak działać, co jest problemem, jakie są wyjścia, rozwiązania. Czy bez 'internetów' każdego oświeci to samo rozwiązanie? Czy każdy ujrzy jaką ściemę walą działacze do spółki z rybackimi naukowcami? To jak to jest, warto pisać w internecie czy też nie, zmiany dokonamy poprzez działalność w SSR i sprzątanie śmieci?
W kupie siła!
Zmiany i działania muszą wychodzić od dołu i piąć sie do góry.
Czy jest to jakieś prawo fizyczne, jakaś zasada dynamiki czy coś w tym stylu? Rozumiem, że politycy są wybierani po to, aby po wyborach się dowiedzieć jakie zmiany doły chcą przeprowadzić, po czym działać? Please. Walnąłeś komunały, ale nie chwytam tego. Szczerze, po to politycy są politykami, aby wybierali najlepsze rozwiązania. Nie jakiś głupek, który chciałby kasę za darmo... To własnie ludzie inteligentni piastują swe funkcje aby wybierać najlepsze rozwiązania. I tak powinno być w PZW. ZG powinien przewidywać na wiele lat w przód jakie problemy nas czekają, jak im stawić czoła, co robić. To co napisałeś to recepta na klęskę. Myślisz,że co chcieliby ludzie na dole? Płacić podatki i dostawać marne pensje? Nie, chcieliby benefitów, programów 500+ na każdym kroku, 20 godzinnego tygodnia pracy, wczasów w Hiszpanii za darmo i tak dalej. Wędkarze zażądaliby masy ryb, dużych, bez limitów, za 100 zeta składki. To ma się dokonać?
Zmiany mogą wychodzić od dołu, wcale nie muszą
Jeśli nie ma checi. Jesli nie ma działań. Nie ma zmian.
Po to płaci się prezesom, aby były chęci i zmiany. Nie po to, aby nie robili nic. Kolejny komunał. To co pokazujemy, to fakt, że właśnie władze PZW nie robią tego co powinny, od ponad 25 lat. Nie ja ani Ty mamy zmieniać PZW, ono powinno ewoluować samo. Problemem jest właśnie to, że nie ma ewolucji, nie ma rozwoju, jest regres. Jak pisali chłopaki, mamy zapłacić składkę w PZW i mieć dobre warunki do wędkowania. Bez sprzątania, działania w SSR, szkółkach. Dlaczego tak nie jest, z jakiego powodu nasze wody są puste - nad tym właśnie się zastanawiamy, formuujemy wnioski. Co lepsze, własnie wizyta w 'internetach' bardziej pozwoli uzyskac odpowiedź co jest nie tak, niż wizyta w kole
Żeby zmieniać trzeba zastępować bieżace władze. Na każdym szczeblu.
To władze mają zmieniać, po to są wybierane co kilka lat. A my mamy te władze wybierać, aby miec pewność, że nas rozumieją. W PZW nie wybierasz praktycznie nikogo (władze koła nie mają wiele do powiedzenia), więc o tym właśnie piszemy, jak źle to jest skonstruowane. Po raz kolejny - sprzątanie śmieci oraz przynależność do SSR nic nie pomogą, 'internety' jak najbardziej
Realne działania są w stanie doprowadzić do zmiany wymiarów ochronnych. Do utworzenia wód no kill. Do zwiększenia kontroli. Potem można iść dalej.
Sprzątanie śmieci i działalność w SSR nie zmieni ani wymoarów ochronnych, ani nie utworzy łowisk no kill. Aby te zmieniono, trzeba szerokich działań, zwłaszcza uświadamiających, lobbujących. I znowu - 'internety' są do tego idealne, jakby stworzone
Potem można iść dalej.
Potrzeba ludzi i chęci.
Po sprzątaniu możńa iść dalej czy po skontrolowaniu wędkarzy jako SSR?
Widzisz Mariusz, to o czym piszesz ogólnie, to doklądne zaprzeczenie tego co napisałeś wcześniej, pod adresem Michała. Z tego co tu umieściłeś, wyraźnie wynika, ze właśnie działania w internecie są podstawą do wszelkich zmian, nie zaś sprzątanie łowisk, działalność w SSR czy szkółkach. Dlaczego nie ma wyników? Zapytaj sam siebie, na ile wspierasz działanie w necie...
Nie bez kozery napisałem o petycji w sprawie zakazu odłowów sieciowych w PZW oraz o pikiecie pod siedziba PZW w Warszawie. Te dwie akcje okazały się totalną klęską, jedna po drugiej. To dzięki niej poprzedni zarząd, z Bedyńskim na czele zrozumieli, że jesteśmy zbyt słabi aby im dopieprzyć. Marne 9 tysięcy podpisów i 30 osób na Twardej dały sygnał decydentom z ZG i OM, że mogą dalej robić swoje, że opozycja jest słaba jak niemowlę. Dlatego śmiali się z nas, choć padł już na nich blady strach po pierwszej pikiecie. I teraz, aby dokonać zmian, musimy sprawić, aby następny protest był szeroki. Aby ludzi z Warszawy, Mazowsza, wsparli ci z Mazur, Śląska, innych regionów. Powinien wspierać nas taki jeden Pyza z drugim, którzy pomimo, ze są świetnymi wędkarzami, na bezrybiu nie mają wielkich szans na wyniki. Musimy dotrzeć do jak największej ilości ludzi aby im uświadomić, jak nas robią w ciula ci goście, co się usadowili na stołkach, ci naukowcy z Olsztyna, co nam grają na nosie. Musimy się zebrać do kupy i walnąć 'pięścią w stół' jak siłacz w Kajku i Kokoszu. Właśnie poprzez internet możemy ich pokonać, zwłaszcza, że obecny prezes jest z nim obeznany, i czuje co się dzieje. Nawoływania do zaprzestania krytyki i do wzięcia się do pracy w kole to właśnie rzeczy, które tylko osłabią to wszystko. Smutna prawda, co?
I nie myśl, że się na Ciebie uwziąłem, bo Cię lubię. Muszę jednak zareagować w takich momentach, gdy widzę, że ktoś zbyt pochopnie wysnuwa pewne wnioski. Nawet dobrze, ze jest tu taka dyskusja, bo dodaje to tylko energii, zwłaszcza gdy się widzi dojrzałe argumenty i gotowość do zrobienia konkretnych kroków. Dlatego zapraszam wszystkich do wspierania nas tutaj, abyśmy wspólnymi siłami jak najwięcej mogli zdziałać, ruszyć z kopyta, w 'internecie' - na początku. Trudno nadrobić te wszystkie lata zastoju!