Zresztą z własnego podwórka: kilka lat temu wybudowana nowy zbiornik retencyjny Rydzyna koło Leszna. Zrobiono łowisko "no kill". Wszystko ładnie działało do zeszłego roku, kiedy zbiornik praktycznie wysechł, bo był zbyt duży w stosunku do głębokości. We wrześniu PZW ratowało ryby przenosząc je do innych zbiorników.
Ale numer, nie słyszałem o tym...
Niestety, zbiorniki retencyjne mają swoją specyfikę, i w polskich realiach często wspierają susze a nie jej zapobiegają. Retencja wody ma na celu głównie zmagazynowanie jej w okresie opadów, aby zapobiegac powodzi, do tego magazynuje wodę pitną. Jednak często to płytkie zaporówki, rozległe. Więc przy upałach woda szybko paruje, zbiornik sie cofa, łatwiej o zakwity. A t pamiętajmy, że zasila zbiornik rzeka, niosąca sporo fosforanów i azotanów, chociażby z oczyszczalni.
Ciekawie zbudowali swoje zaporówki Angole. Wiele z nich jest bardzo głęboka, tak więc ten problem jest dużo mniejszy. Wg mnie bardzo to pomaga właśnie teraz, gdyż podczas suszy letnich nie ma tam takiego parowania, natomiast ryby zawsze dadzą radę. Ale oni mieli tu na celu zgromadzenie wody pitnej, stąd dbałość o jakość wody. W przeciwieństwie do modelu polskiego zaporówki, tutaj się budowało takie w jakimś pagórkowatym terenie, na mniejszej rzece, natomiast z dużej rzeki doprowadza wodę rurociągiem w zależności od potrzeb. Ale im pomaga to, że są wyspą, i morze jest niedaleko. Taka Turawa jest kilkaset kilometrów od morza, a sam Śląsk ma wielki problem z wodą. Opole korzysta w dużej mierze z ujmowania wody podziemnej, gdyż głęboko pod ziemią jest spory zbiornik. Ale taki Wrocław ujmuje wodę z rzek, i zawsze jakość wody kranowej w tych dwóch sąsiadujących miastach była różna w olbrzymi sposób. Ja, jako Opolanin zawsze waliłem kranówę, której jakość dorównywała wodom sprzedawanym w sklepach, natomiast we Wrocławiu nawet kawy nie dało się zrobić. Po zaparzeniu dalej śmierdziała.