Każdy z nas,spotkał się ze stwierdzeniem,że methoda nie sprawdza się ,na zbiornikach Pzw. W niniejszym temacie,chciałbym opisać swoje spostrzeżenia,uwagi i wnioski wyniesione z nad wody,a konkretnie jezior Pzw.
Cały sezon 2020 oraz część 2019,poświęciłem na doskonalenie techniki methody . Łowiłem na nią ryby wielu gatunków: płocie,leszcze,krąpie,liny,jazie,klenie,karpie.
Podzielę się swoimi recepturami i wnioskami,oraz błędami.
Szeroko pojęta methoda,to dla większości miks mikropeletu z zanętami opartymi na mączkach rybnych typu MMM. Sam również tak uważałem i o ile taka mieszanka,może sprawdzać się na zbiornikach komercyjnych,o tyle,na jeziorze już nie do końca.
Z moich obserwacji,stwierdzam,że ryby w jeziorach lubią,gdy w polu nęcenia coś się dzieje. Te "coś" to może być praca zanęty w postaci słupa zanętowego,to może być różnorodność frakcji na dywanie zanętowym,albo też gra kolorami,np kilka ziaren kukurydzy,wśród dywanu z konopii,czy też pieczywo fluo. Zmierzam do tego,że w zbiornikach naturalnych,ryba jest ciekawska i ciągle w ruchu. Jakie to ma znaczenie w kontekście methody ? Standardowa mieszanka,oparta na zanęcie rybnej ,nie pracuje w toni,nie uwalnia frakcji ,nie robi zamieszania. Po prostu leży na dnie i powoli się rozkłada. Taka technika jest dobra,gdy akwen jest mały ,płytki i rybny.
Nie potrzebujemy wstępnego nęcenia,rybę ma interesować tylko nasz podajnik,natomiast w przypadku dużej wody,sam podajnik,po prostu ginie w odmentach,jest niewystarczający i mało interesujący. Ryby pływające w toni ,nie mają szans na dostrzeżenie,że coś na dnie się dla nich szykuje dobrego.
Sporo mi zajeło,zanim do tego doszedłem. Nawet dyscyplina czasowego przerzucania podajnika,nie dawała mi rezultatu ,lub słaby efekt. Dopiero zmiana samej mieszanki,dodanie frakcji i wstępnego nęcenia,pozwoliły mi dojść do tego miejsca,gdzie prawie odpuszczam technikę klasyczną,na rzech methody.
Chciałbym podkreślić,że wnioski i spostrzeżenia,są tylko i wyłącznie moimi doświadczeniami wyniesionymi z sesji nad wodą.
Cdn.