Maciek,nie wrzucam każdego karpiarza do jednego wora,bo są też chłopaki bardzo w porządku,z ogromną wiedzą,i szanuję ich bardzo,bo to jak sami robią przypony,to to jest mistrzostwo,jeszcze bardziej szanuję gości,którzy łowią z rzutu na 80-100m ,bo jak sami powiedzieli,że na łódkę ich nie stać,a i jeżdżą na zawody,gdzie wywózki są zabronione. Takie karpiarstwo,to jak inna dyscyplina,imponowali mi swoimi umiejętnościami. Ale muszę to napisać:w głównej mierze ,Ci co przyjeżdżają do mnie,to szpan sprzętem i chęć afiszowania się. Wielki baner,dwa busy szpeju,i co mnie najbardziej wkurza,to rozstawienie się wzdłuż linii brzegowej,albo ciągłe krzyczenie na spiningistów,że wpływają w ich miejsce,czyt .dobre 50m albo i więcej w poprzek,no paranoja.
Taka sama,jak sypanie 200kg kukurydzy w odstępie 4dni. Nie ma opcji w tak krótkim czasie,nęcić taką ilością paszy na jeziorze. Ryba tego nie łyka,to dla niej jest coś nienaturalnego. Co innego,gdyby to było rozwleczone na 2 tygodnie.
Nie wiem skąd taka moda dziwna,z zajmowaniem "terytorium" i izolacji kawałka jeziora na potrzeby pana karpiarza.