Postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami i zdobytą wiedzą w zakresie ochrony przed kleszczami jak i innymi owadami. Kto chce skorzystać, to skorzysta.
Na rynku jest multum przeróżnych środków do ochrony przed owadami, kleszczami ...itp bolączkami, jednakże z doświadczenia wiem, że nie wszystkie działają, żeby nie powiedzieć, że mało który działa. Sprawdziłem sporą część osobiście, a także wniknąłem w badania, testy, opracowania (nawet i naukowe). Także w pigułce przedstawię swoje spostrzeżenia, to co od jakiegoś czasu sam zgłębiałem.
Pierwsza substancja aktywna stosowana w środkach owado-odstraszających to tzw. DEET.
Deet - to środek wynaleziony przez chemików z USA, stosowany powszechnie i z dużą skutecznością w wojnie w Wietnamie (czyli dość dawno) – i do dzisiaj nic lepszego nie wynaleziono. Środek bardzo skuteczny (wg mnie nie ma lepszego), ale ma jedną wadę i tylko jedną – nie jest obojętny dla ludzkiego organizmu (po prostu jest szkodliwy). Małe dzieci, a nawet wczesna młodzież nie powinna go stosować. Środek przeznaczony tylko i wyłącznie na odzież zewnętrzną (nie można stosować na skórę w żadnym stężeniu). Badania wykazują, że nie ma sensu stosować preparatów, które zawierają więcej niż 50% stężenia DEET, gdyż jego działanie nie ulega zwiększeniu po przekroczeniu tego stężenia.
Z producentów:
Dwie topowe firmy to FORESTA i przede wszystkim MUGGA (ale każdy producent stosując ten środek jako substancję czynną jest ok, np. OFF, czy Bros też w swoich środkach odstraszających to stosuje).
MUGGA ma świetny arsenał z zawartością DEET od 9,5% do 50 % (poza tym stosuje inne dobre składniki)- jak dla mnie MUGGA to TOP światowy jeśli idzie o środki z tą substancją aktywną.
Ale jak już wspomniałem, jest to substancja dość toksyczna.
Świetną alternatywą jest inna substancja czynna, która działa tylko trochę mniej skutecznie (niektórzy sądzą, że jest porównywanie dobra, ale fakt jest taki, że jest troszeczkę mniej skuteczna). Podstawowa jej zaleta to to, że jest o wiele mniej toksyczna (czy wręcz nietoksyczna- tu jedności badań nie ma, jednakże zdecydowanie wykazuje dużo mniejszą toksyczność). Badania wprost nie świadczą o toksyczności, ale też definitywnie nie mówią o jej bezpieczeństwie (w przeciwieństwie do środka DEET, gdzie wiadomo powszechnie o jego toksyczności).
Już 20% stężenie tej "alternatywy" w środkach ochrony daje ochronę na przynajmniej 4-5 godzin i co istotne- można ją stosować bezpośrednio na skórę (co w przypadku DEET jest wręcz zbrodnią). Z badań też wynika, że mniejsze stężenie niż 20% chroni krótko, mniej-skutecznie.
Tą substancją czynną jest ikarydyna (czasami występująca jako pikarydyna).
Wybierając środki z tą substancją czynną nie powinno być jej mniej niż 20 %, a wiele środków ma go tylko w granicy 15-16 % (pisane też jako zawartość gramowa, nie procentowa, np - 16g/100g). Ilość substancji czynnej powinna wynosić około 30%.
Oczywiście na rynku mamy wysyp środków naturalnych, olejków, spray'ów itp. Może i trochę pomogą, odstraszą, ale nie ma się co oszukiwać- to tylko jakiś rodzaj substytutu. Jak dla mnie to istnieją tylko powyższe substancje czynne, oczywiście w odpowiednich stężeniach i niejako różnie toksycznie.
PS. Jeśli chodzi się w wysokich kaloszach, zdecydowanie środki zawierające DEET (nawet do 50%). Stosując na odzież- z DEET trzeba spokojnie i niezbyt często (stężenia mniejsze, tak ok 10- 30 %).
Do częstego użytki zdecydowanie środki z substancją aktywną – ikarydyna, ale najlepiej w stężeniu od 25- 30%.