Niby? Legalizm jest zero-jedynkowy. Albo uznaje się przepisy za wiążące, albo nie.
Dyskusja o słuszności nałożonego zakazu (czyli dyskusja o celowości danej normy, a nie o związaniu prawem w ogólności, czy też legitymizacji tej konkretnej normy) toczy się innym torem. Tym samym ta dyskusja nie powinna nawet sugerować, że danego przepisu nie stosujemy, bo nam się subiektywnie nie podoba Faktyczna kontestacja normy, z którą się nie zgadzamy, stawia nas poza prawem. Nie oszukujmy się.
Nie biorę nic do siebie, przecież rozmawiamy jak dorośli ludzie.
Mateusz, odnieś się do tego konkretnego przykładu z Niemiec. Według Ciebie wędkarze niemieccy wypuszczający ryby robią źle? Tak albo nie.
Zauważcie jakie rzeczy mi zarzucacie. Zamiast skupić się na prawdziwych przyczynach zanikania brzany, jest atak za nieprzestrzeganie przepisów. Ja wcale nie mam zamiaru przekonywać kogoś, że należy łowić w okresie ochronnym, tylko że tu chodzi o co innego, te okresy ochronne są do bani. Jak mamy zmienić to prawo, jak lobbować? Przecież to jest nic innego jak nie robienie niczego.
Ja uważam się za wędkarza rozsądnego i robię to, co uważam za właściwe, dbam o ryby. Nie jestem tu anarchistą, co ma wszystko w rzyci, może źle się wyraziłem w tamtym wpisie. Otóż chodzi mi o to,
że okresy ochronne z RAPR, powstawały w czasie, gdy wszyscy zabierali ryby. WSZYSCY. Dlatego ograniczało się możliwość zabierania. I nie zakazano połowu na rzekach, ala nakazano wypuszczać. Aby ryba dotrwała do tarła. Nie wierzę, że chodziło o coś innego. Bo poziom wędkujących w latach 80-tych był w porównaniu do dzisiaj całkiem inny, ryby się tarzało w piachu, podbierało ręką, wyrywało z pysków haki z wielkimi zadziorami Więc nie róbmy jaj, że złowienie brzany w marcu z zachowaniem ostrożności, to zbrodnia, bo tak nie jest. Jeżeli ryba wraca do wody, to chyba jest OK? Tutaj prawo nie jest aktualizowane i nie zanosi się aby ktoś to zrobił. Bo nie zmienia się niczego, więc liczyć, ze ktoś zmieni okresy ochronne, to jak liczyć na wygraną w totka.
Pomyślcie teraz. Aby chronić ryby w tarle, należałoby zakazać połowu ryb do końca lipca, tak aby się wytarły. Bez tego i tak będzie się łowić gatunki chronione. Jak najbardziej jestem za tym, aby taka złowioną rybę traktować jak najlepiej, i szybko wypuszczać. Ale co jest nie tak jeżeli łowimy na rzece? Skąd mamy wiedzieć, że wpadną brzany?
Dawniej była głośna sprawa rekordowego suma, który został złowiony w okresie ochronnym na Rybniku, i tutaj dany wędkarz zrobił sobie z nim zdjęcia. I to było niby bardzo złe. Ale czy coś się temu sumowi sta lo z tego powodu? Czy wędkarz miał zerwać zestaw czując wielką rybę (nie był to karp)? Jasne, że nie, bo by ją mógł zabić. Więc wylewano mu mase pomyj za zrobienie zdjęcia. To, ze inni tłuką takie okazy, jest OK, bo takie są przepisy, ale tutaj był ostracyzm na maksa. Ja wam powiem, ze sum swoje przeżył, i zdjęcie wcale wiele nie zmieniło.
Teraz wychodzi, że ja łowiąc brzany w UK, wczoraj, też uszkadzam ryby, niszczę im ikrę. Podobnie jak setki innych tutaj łowiących. Pytanie tyko kto kogo poucza? Polacy, co mają najbardziej zdewastowane wody w Europie? Gdzie populacja brzany spadła trzykrotnie i się nic kompletnie nie robi. Nie mówię o Was, ale tak to wygląda. Dlatego pewne zapisy rodem z PRL-u uważam za bezsensowne.
A tak jeszcze dodam, że wiele tych wpisów jest podyktowanych zazdrością. Nie chodzi mi o Was również, generalizuję.