Gdyby kiedyś przyszło mi do głowy produkowanie przynęt i zanęt, to już dziś zastrzegam nazwę dla swojej czerwonej serii produktów. "Red Baron" jest mój
Jacku, ten tytuł Ci nie przystoi Gdybym był Twoim doradcą biznesowym, to w przypadku pelletów, które ścielą się dywanowo, poleciłbym linię produktów pod nazwą "Jacek-Placek". W przypadku buzujących prażonymi konopiami mikstur zaleciłbym nazwę "Jacek-Gacek". Zaś flagową miksturę określiłbym mianem "Jacek pełen macek".
P.S. Ja naprawdę żartuję. Ale tym Baronem tak mnie rozbiłeś, jak pewien Pan, który przyszedł sprawdzać u mnie na kwadracie ciągi kominowe. Gdy wszedł do klopa, to powiedział: "Panie, ale z kanalizy tu wali, nie można oddychać. Zgłoś pan to do spółdzielni, przecież to się gdzieś zapchało, tak nie można żyć."
No cóż... Spuściłem wodę, bo zadzwonił domofon
Cóż, chytry plan poszedł w p...u! A w zasadzie odleciał w niebiosa niesiony rotacyjnym, trochę ponad stukonnym silnikiem Fokkera Dr.1. Baron Richthofen kaput.
Miało być tak pięknie. Ech...
Planu nie było
Ja naprawdę jestem zerojedynkowy w tej przestrzeni. W innych bywa różnie
OK, nie zamulam więcej i bardzo przepraszam A historyjka jest jak najbardziej prawdziwa; mnie tylko takie spotykają. Dziś pękły mi spodnie na dupie, jak robiliśmy jakąś fetę, i rozwijałem dywan, po którym miał stąpać nowy szef sił zbrojnych w tym kraju.Rozwijałem nie z uwagi na ukończone studia i fakultety, tylko ze względu na znikomy czynnik męski w firmie, w której pracuję. Ja ciągle mam takie głupie historie w życiu, ale planu na to nie mam.Czasem czuję się jak Szwejk, co niespecjalnie mnie martwi, gdyż jak Hasek mam wielkie umiłowanie dla piwa.
Ale proszę z tego tytułu nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków