Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: Luk w 05.08.2017, 13:35

Tytuł: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.08.2017, 13:35
Na stronie PZW znajduje się artykuł-odezwa magistra rybackiego z IRŚ, Marka Trelli, odnośnie rejestrów połowów:
http://www.pzw.org.pl/home/wiadomosci/155337/60/rejestracja_polowow_wedkarskich__czy_warto

To co mnie wzruszyło, to argumentacja... Otóż poprzez całość wybija się jeden podstawowy argument, korzyść, jaką dadzą nam rejestry. Wiedzę o łowiskach, o zbiornikach, a co za tym idzie - dobre 'działanie'.

Hm, o ile nie można zarzucić słuszności takiemu postawieniu sprawy, to jednak nie widać tutaj 'drugiego dna'. Czyli obserwacji tak dla nas oczywistej. Dlaczego nie ma ryb w polskich wodach? I tutaj można zacząć myśleć...

W polskiej rzeczywistości mamy do czynienia ze złym prawem. Jeżeli na danym łowisku obowiązuje idiotyczny limit, pozwalający zabrać ponad faktyczne możliwości takiej wody, co nam dadzą dane? Obecnie nie zmienia się nic, więc ja wychodze z założenia, że ktoś wcale nie ma zamiaru analizowac i działać, bo tak się nie dzieje! O ile duże jezioro 'produkuje' sporą liczbę ryb, z racji na istnienie tam stad tarłowych, to na mniejszych akwenach, już tak nie jest. Wędkarze potrafią wyłowić 95% ryb, zostawiając niedobitki, które nie są w stanie się odrodzić do pierwotnego poziomu. Widać to szczególnie  na leszczach, szczupakach, linach. Tych ryb jest o wiele mniej niż było. Jakiekolwiek działania czy to RZGW czy IRŚ, PZW nie przynoszą tu efektów. Dlaczego więc mamy myśleć, że same rejestry pomogą? Niby jak?

Zły jest sposób w jaki gospodarzy się na wodach w Polsce. Główną myslą przewodnią jest 'zabieranie-zarybianie', czyli zrównoważona gospodarka rybacka, oparta na operatach, te znowu na cholera wie jakich danych. O ile w przypadku mądrego rybaka ma to sens, to nie działa to w przypadku gdy istnieje odpowiedzialność zbiorowa, czyli praktycznie żadna, jak to ma miejsce na wodach PZW. Jeżeli na przykładowej wodzie o powierzchni 10 ha mamy 200 linów powyżej 35 cm, które są reproduktorami, to limit 3 sztuk na dobę sprawia, że z tej grupy 200, szybko robi się 50, rok później 20, trudnych do złowienia. Wprowadza się zarybienia, ale tutaj w łeb dostaje wszystko co osiąga wymiar 25 cm... I lina praktycznie nie ma! Co więc zrobić? Ha - i tu właśnie jest cały 'myk'! Normalna gospodarka powinna zakładać, że chroni się największe z reproduktorów, czyli duże sztuki, które dają więcej potomstwa niż te małe. Tak więc wymiar ochronny górny 45 cm i dodatkowy dolny 30 cm, plus początkowy limit 2 sztuk na tydzień, powinien sprawić, że ryba ta będzie się rozmnażać bez problemów. Ewentualne zarybienia można robić wtedy, gdy z jakiegoś powodu coś się dzieje z tarłem naturalnym. Wyłączenie jakiegoś miejsca pod tarlisko powinno dodatkowo pomóc. Ale tego się na wodach nie stosuje, IRŚ uważa zaś wymiary górne za złe, łowienie zaś po to aby wypuszczać za szkodliwe i wręcz za sadyzm. Trzeba zabierać i płacić za zarybienia, z ośrodków prowadzonych przez specjalistów rybackich. Rewelacja tacy naukowcy!

No i właśnie - to nie jest metodologia (ochrona stad tarłowych, dużych osobników wymiarami górnymi, limitami dziennymi, tygodniowymi, rocznymi), która zaleca IRŚ! Wg nich ma być 'produkcja' - zabieranie i uzupełnianie. Tylko jak? Skoro nie ma wypracowanych sposobów na utrzymanie danego zbiornika z normalną ilością ryb, z których część stanowią stada tarłowe, po co nam rejestry? Po jakiego grzyba nam papierkowa robota? Praktycznie każda woda PZW jest z roku na rok słabsza, łowi się coraz mniej, ryby są coraz mniejsze, szczupak powyżej 100 cm to wręcz cud, niczym trafienie szóstki w totka. Podobnie lin 60 cm, leszcz ponad 70 cm...

Tu też jest inny aspekt problemu. PZW dzierżawi wody, więc jakość ich to wymóg i interes państwa, które użycza te wody. To państwo powinno pilnować aby ryb nie ubywało, i mieć odpowiednie metody aby to wymóc. Skoro Urząd Skarbowy i ZUS potafią zdyscyplinować każdego w Polsce i ustawić na swoim szeregu, skąd tutaj nagle taka nieudolność? To niedopatrzenie sprawiło, że ryby zniknęły, mamy teraz najgorsze wody w Europie, zdesperowanych wędkarzy, mających pretensje, słuszne...

Odezwę pana Marka Trelli uważam za nie na miejscu. Według mnie IRŚ przykłada rękę do fatalnego stanu wód, tutaj zaś wciska się nam kit jakoby rejestry miały w czymś pomóc. Ja czuję, że ktoś nam, wędkarzom, chce zapodać pseudo argumenty, aby uzyskać dane, potrzebne do pracy. Bo co takiego robi IRŚ, skoro wody rybackie znajdują się zaledwie na 1/4 części Polski? Ich działalność traci sens poniekąd, nie ma się na czym habilitować, doktoryzować. Zamiast działać w naszym interesie, panowie specjaliści od rybactwa, nie mylić z ichtiologami (hodowca drobiu to nie ornitolog), robią z nas 'głupa'. Oni wcale nas nie lubią ani nie uważają za potrzebnych. Dla nich jesteśmy złem koniecznym.

Ze swojej strony proponowałbym postawienie na wędkarzy i na wędkarstwo w Polsce. IRŚ nic na tym stracić nie może, wręcz otwiera się szerokie pole do działania, gdzie można pracować dla dobra wędkarzy jak i łowisk, utrzymując je w biologicznej równowadze. Rybactwo dalej można rozwijać, nie stoi to w żadnym konflikcie. Cel jaki przyświeca instytutowi - jakim było i chyba nadal jest -  'wyżywienie narodu' czas najwyższy zmienić, zgodnie z duchem czasów. Obecnie półki sklepów uginają się od najróżniejszego rodzaju żywności, i teraz wypoczynek jest ważniejszą z rzeczy niż 'zdobywanie pokarmu'. Potrzeby Polaków zmieniły się w przeciągu ostatnich lat, póki co nie grozi nam ani wojna ani głód.

Tak więc może jest już pora, gdzie naukowcy z IRŚ wyjdą naprzeciw żądaniom wędkarzy, nie ZG PZW, który rybaczy sobie w najlepsze na związkowych stricte wodach? Bez tego nie widzę wielkich szans na sukces, zaś rejestry uważam pożyteczne tylko dlatego, że nie pozwalają na łowienie bez limitów i stanowią narzędzie do walki z łamaniem regulaminu - czyli kłusownictwem. Dawanie danych pseudo naukowcom, co twierdzą, że ryby są lub że trzeba umieć je łowić, nie ma najmniejszego sensu. Jest to próżny trud - co widać po stanie polskich wód. Nie tylko wędkarskich! Nie uwzględnia się tutaj bogacenia społeczeństwa, zaawansowania technik wędkarskich, dostępności coraz lepszych urządzeń, od telefonów, poprzez sondy, aż po łódki zanętowe... Panowie z IRŚ, może czas na lepsze prawo, uwzględniające interesy ponad półtoramilionowej rzeszy wędkarzy, nie tylko rybaków, właścicieli i pracowników ośrodków zarybieniowych, naukowców na państwowych etatach? Może pokombinujecie, aby było tak jak u naszych sąsiadów, czy to z północy, południa, wschodu czy zachodu?


A jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Przekonuje Was ta argumentacja w artykule ze strony PZW?

 
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: elopento w 05.08.2017, 14:10
Mnie bardzo ten rejestr wkurza >:O ryb nie zabieram więc mam tylko wstawioną datę i łowisko , jeśli łowię u siebie na rzece , a praktycznie nad rzeką jestem co dzień , bo mam ją 300m od domu - rejestru nie wypełniam kartę mam ponad 20lat kontrolowano mnie 4 razy przeważnie zimą na lodzie , latem nie zdarzyło się ,a na ''mojej rzece'' nigdy :facepalm: Moje zdanie jest takie że jak wpisywało by się do rejestru co/ gdzie/ile, to zaraz w tym miejscu postawią siatę!
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 05.08.2017, 14:22
Rejestry są niepotrzebne, ale Potrzebne jest dobre prawo, mądrze egzekwowane, oraz częste kontrole. (Nigdy nie byłem kontrolowany tam gdzie łowiłem) To dopiero zmieni nentalnosć, chyba że nastawiamy sie na naturalne odejscie ludzi nogami do przodu. Widziałeś kłusola z dobrze wypełnionym rejestrem połowów?
Poza tym przedstawiona odezwa to nic innego jak pozyskanie darmowej wiedzy i pracy. A za co oni biorą kasę?
Jak okaźe się, źe w danej wodzie jest wg założeń instytutu za dużo ryb to co? Co powie IRŚ? Spacyfikować?
W tej chwili ochrona łowisk zmierza w kierunku groteski, jest to ochrona przez nieinformowanie o dobrych miejscówkach, ale chyba tylko przez wędkarzy no kill oraz blokowaniu dostępu postronnych do dobrze zarządzanej wody.
Taka odezwa na stronach pizetwiu to szczyt hipokryzji z ich strony, no chyba, że w celu zwiększenia odłowu.
Załóżmy, że rejestry beda  mowic niwygodną prawdę o zasobach, to czy IRŚ jest władny wyłączyć jakieś zasoby z rybaczenia? Jeśli tak, to dlaczego tego nie robi?

Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 05.08.2017, 14:36
Znowu temat rzeka ;D

Rejestry są chyba obowiązkowe przy dzierżawie od SP więc oni zamiast zabrać się do roboty zaprzęgają wędkarzy bo ... nic nie robią a mają papiery.
Tłumaczenie, że nie potrafi się łowić: a kiedyś potrafili, mieli lepszy sprzęt? :facepalm:
Kiedyś łowili sieciami ryby i były. Były bo nie troszczył się o to Olsztyn.

To jest dalej PRL w większości "naukowców" - trudno im myśleć inaczej, niż powiedział profesor który jest oderwany od rzeczywistości. Papiery się znajdą, że ma rację, że ryb jest dużo, same duże sztuki a jak siatkę do badań postawią to zła pogoda była i dlatego mały ryb złapali lub podkręci się "papiery".

Jakoś większość hodowców ryb czy właścicieli stawów nie ma problemu. Dlaczego? Bo wiedzą naprawdę co się dzieje nie z papierów a z praktyki - wędki/sieci.

Stare powiedzenie górali: Wody po kostki, ryb po pachy.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.08.2017, 15:00
No właśnie, mam te same odczucia, magistrowie z Olsztyna chcą darmowych danych. Jakoś nie potrafią zadziałać, aby nam, wędkarzom pomóc, tutaj jednak kadzą o słuszności rejestrów. To specyficzna odmiana hipokryzji, nie wiem też czy zauważacie, że jest to powód aby za obecny stan wód winić wędkarzy. Kormorany i wędkarze, przyczyna wszelkiego zła...

Mnie zastanawia polityka tej instytucji. Nie lubią wędkarzy, nie rozumieją, uważają za bezmyślnych (zazwyczaj), jednak musi być sens istnienia takiej naukowej jednostki. Jeżeli teraz rybactwo przegrywa walkę z 'rzeczywistością', dlaczego nie dopasować się i działać w interesie polityki wędkarsko-rybackiej, nastawionej mocno na turystykę? Polaków przecież trzeba zachęcić do spędzania wypoczynku w kraju, ale czym? Na Mazurach ryby nie wchodzą w grę, chyba, że ktoś lubi walczyć z emocjami ;) Nikt nie każe im robić wszystkiego pod rybaków, działanie pod wędkarzy przy interesie państwa i obywateli to chyba dobry kierunek, co?

Jest też dodatkowy aspekt. Jeżeli PZW się rozwali, jestem pewien, że wiele wód przejmą rybacy, nastąpi wielki come back, z UE można dostać granty. Co się z nami stanie? Zepchnięci zostaniemy na jeszcze dalszy plan. Jeżeli nie będziemy walczyć o swoje, będziemy dostawali nie to czego żądamy, ale co oni nam dają. Oni mogą snuć wielkie plany, bo mają jak, są 'naukowcami', mają za sobą zawsze rządowe instytucje. My nie mamy nic, ZG PZW to tak naprawdę forpoczta rybactwa. Kuźwa, co za kraj! :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 05.08.2017, 15:12
Powiem to inaczej:

Jakie zadanie ma prostytutka?
Zadowolić klienta by zarobić. Jak wyjdzie klient niezadowolony pójdzie gdzie indziej i nie zrobi na nim później.

Jak sądzicie kogo zadowolić ma IRŚ by zarabiać?

Ot cała tajemnica: pieniądze + boją się zmian, że trzeba coś będzie robić a tak siedzą na okopanych pozycjach tworząc papiery i teorie by pasowały do ich modelu.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.08.2017, 15:23
Według mnie są bardzo potrzebni, jednak oni mają swoją 'wizję'. Obecnie nie pomagają nam ale przeszkadzają. Przeszło nowe Prawo Wodne, hodowcy będą płacić więcej, dopłaty unijne mają iść do rybaków morskich... Dlaczego więc nie pomyślą, aby razem z nami stanąć po jednej stronie? Bo będą musieli zaprzeczyć samym sobie po części? Czasy się zmieniają, teorie i prawa również :) Jak dla nich jesteśmy idealnym i naturalnym sojusznikiem, wcale nie blokujemy rybactwa. Dziwne to wszystko! 8)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: ogrmaster w 05.08.2017, 16:29
Oprócz tego co koledzy napisali i czym w pełni się zgadzam mam jeszcze inne spostrzeżenia. PZW, jak prawie wszystko co jest w Polsce państwowe, niestety nie działa. Zarządzanie nie swoim mieniem nigdy nie będzie efektywne, chyba że w odpowiedni sposób będzie nadzorowane. Jak ubogim trzeba być intelektualnie żeby nie potrafić wypromować w Polsce łowienia "no kill". Związek nie dosyć, że oszczędzi fundusze przeznaczone na zarybienia to część środków mógłby przeznaczyć na ochronę łowisk, budowę stanowisk dla wędkarzy a przede wszystkim na marketing i reklamę. Później pozostaje czerpać korzyści z opłat wnoszonych przez wędkarzy z Polski i zagranicy. Mamy jedne z najładniejszych wód w Europie! Wyższe składki o 10 czy 20 procent też będą dla wędkarzy akceptowalne jak będą mieli co łowić. Może przy opłacaniu składek powinno się wypełniać ankiety oparte o metody badania satysfakcji klienta? Jeżeli wynik będzie poniżej pewnego poziomu to wymienia się zarząd, jak w każdej normalnej firmie. Nawet firmy windykacyjne robią takie badania i potrafią mieć wskaźniki na poziomie 70 - 80% zadowolenia, chodź wydaje się to nieprawdopodobne. Pierwsze badanie wędkarzy dało by pewnie wynik w granicach 20% :(
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 05.08.2017, 16:31
Według mnie są bardzo potrzebni, jednak oni mają swoją 'wizję'. Obecnie nie pomagają nam ale przeszkadzają. Przeszło nowe Prawo Wodne, hodowcy będą płacić więcej, dopłaty unijne mają iść do rybaków morskich... Dlaczego więc nie pomyślą, aby razem z nami stanąć po jednej stronie? Bo będą musieli zaprzeczyć samym sobie po części? Czasy się zmieniają, teorie i prawa również :) Jak dla nich jesteśmy idealnym i naturalnym sojusznikiem, wcale nie blokujemy rybactwa. Dziwne to wszystko! 8)

Nie wiem czy tak bardzo są potrzebni skoro nie widzę ich pozytywnych efektów - dla wędkarza i całościowo. Nie przeczę, że mogą się przydać.
Hodowcy mają płacić coś około 5 zł rocznie za hektar + za zużytą wodę - na pewno się to zmieni. Rybactwo - jestem na tak ale nie grabież. Wszystko z głową!
Na razie wygląda to jak wygląda.
Jak ktoś ma swoje stawy to wpuszcza wędkarzy i zarabia podwójnie plus dokarmiają mu ryby w gratisie. Dziwne, że jednak się da ale to jak zbiorniki są prywatne.
Na państwowych się nie da? Da się tylko z głową!
Gdy komercje staną się jeszcze bardziej popularne upadnie "przemysł" sztucznych prac, wezmą się do pracy bo kto od nich to kupi?
Upadnie też lub przekształci się PZW z ich całą polityką "kormoranów" a raczej dwunożnych drapieżców.

Wracając do IRŚ - kiedyś podobno były jakieś konkursy dla wypełniających rejestry. Teraz z tego co wiem są tylko kary.
Cytuj
Z punktu widzenia naukowca wszystko to co jest przez wędkarza wpisywane w rejestr połowów wędkarskich to po prostu dane. A sam rejestr to sposób uszeregowania danych według logicznego schematu. Pojedynczy rejestr zatem nie jest informacją na temat łowiska, ale podstawowym elementem, potrzebnym do uzyskania tej informacji. Aby uzyskać informację, dane muszą być prawidłowo przeanalizowane i zinterpretowane. Im większa liczba danych (rejestrów) tym bardziej dane są reprezentatywne, czyli wiarygodniej opisują rzeczywistość. Każdy zatem rzetelnie wypełniony i oddany rejestr stanowi istotny wkład do otrzymania rzetelnej informacji. Informacje te stanowią natomiast podstawę to zdobycia wiedzy na temat łowiska. Ta wiedza z kolei połączona z doświadczeniem zarządcy danego akwenu stanowi o mądrości, czyli umiejętność podejmowania uzasadnionych decyzji, które w dłuższej perspektywie przynoszą pozytywne rezultaty.

Dane kiedyś mieli zbierać naukowcy. Teraz przerzucają zbiórkę danych na innych, którzy nie zawsze wpiszą prawdę, pominą coś, coś dodadzą. Wychodzi jeden wielki śmietnik. Nie wierzę, że korzystają z tych danych w celach innych jak tylko im potrzebnych bo dane są wypaczone.

Przykład:
Cytuj
1. odłów całkowity wszystkich gatunków łowionych przez wędkarzy;
2. odłów poszczególnych gatunków ryb (kg i sztuki);
3. presja wędkarska – całkowita liczba dni wędkowania przypadająca na dane łowisko (kategorię wód, wszystkie wody okręgu itd.), możliwie podzielona przez powierzchnię łowiska;
4. presja rejestrowana – liczba dni wędkowania wynikająca wyłącznie z zapisów w rejestrach;
5. presja szacowana – liczba zarejestrowanych dni wędkowania pomnożona przez mnożnik uwzględniający procentowy zwrot rejestrów;
6. wydajność – odłów całkowity w kg/ha;
7. wydajność rejestrowana – całkowity odłów z jednostki powierzchni w kg/ha, wyliczony tylko na podstawie danych z rejestrów;
8. wydajność szacowana – odłów z 1 ha pomnożony przez mnożnik uwzględniający procentowy zwrot rejestrów;
9. procentowy udział danego gatunku w odłowach całkowitych (w % od całkowitej zarejestrowanej masy odłowów);
10. średnia masa złowionych osobników danego gatunku (całkowita masa odłowu gatunku podzielona przez całkowita liczbę złowionych osobników).
11. średni dzienny odłów na 1 wędkarza (kg/dzień, wszystkich złowionych gatunków lub tylko wybranych – najcenniejszych).

W założeniu że odłów znaczy złapanie bo w innym przypadku jaki jest sens wydawania rejestrów osobom które nie zabierają? Marnowanie czasu, środków oraz nie wiadomo z rejestru czy ktoś coś złapał czy nie - błędne dane. Dodajmy do tego nie wpisywanie ryb.

1. Przecież nie ma obowiązku wpisania ryb których się nie zabiera (poza pewnymi wyjątkami).
2. Patrz powyżej
3, 4, 5. Mogę się zgodzić. Wpływ pogody i dni wolnych jest większy niż wszystko inne.
6 -9 Patrz pkt.1
10. Przecież nie ma obowiązku wagi tylko miarki! Średnio to wychodząc z psem na spacer mamy po 3 nogi.
11. Patrz pkt.1

Cytuj
Trzeba jednak zawsze pamiętać, że proces interpretacji danych wymaga jednak posiadania specjalistycznej wiedzy o opisywanym świecie i o języku, w którym dane są zapisane.
Tak, specjalistyczny język i wiedza to nazwa zbiornika, ryby, jej długości i daty. Ktoś chyba dostał polecenie napisania jak najwięcej.
Marek Trella mistrz! :thumbdown:

Dlatego takie osoby nie poradzą sobie bez IRŚ bo musiałby zabrać się do pracy nie do pisania bajek. Super, że ktoś potrafi pisać bełkotliwie, opisując jedną rzecz na 3 kartki formatu A4. Powstaje pytanie: po co tyle pisać?

Wyniki to xyz, tyle a tyle. Sam konkret bez pitu-pitu. Chyba na trzeźwo gościa nie rozumiem. Może muszę się napić :P
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: mirek w 05.08.2017, 21:57
Samo się  nie naprawi ani pzw ani nasze sądownictwo.Kto tak myśli jest w błędzie,za parę lat jeśli wędkarze nie wezmą sprawy w swoje ręce nie będzie co odbudowywać.Na tym forum było już parę podobnych tematów i umarło śmiercią naturalną,jest przekonany że z tym tematem będzie tak samo.Potrzebne są konkretne działania,samym pisaniem nic nie wskóramy.Po rozmowach z wędkarzami wnioskuję że duża część nie pragnie zmian, wpłacają 200 zeta i łoją resztki ryb ile się da.Taka jest polska rzeczywistość.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 05.08.2017, 22:21
JA czasem mam tak, że przy czytaniu, coś gubię. Nooo tak już mam. Ale jeszcze jakiś czas temu, wyczytałem na forum, mam nadzieję, że rejestry to wymóg Państwa(RZGW) nie PZW. Jestem w stanie przeryć to forum, by to zdanie w końcu potwierdzić. Wyprowadzicie mnie z błędu przekonująco?
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 05.08.2017, 22:34
Postawa prawna:
Ustawa o rybactwie śródlądowym:
Art. 7 pkt. 2a
Posiadanie zezwolenia, o którym mowa w ust. 2, potwierdza dokument wydany w postaci papierowej lub elektronicznej przez uprawnionego do rybactwa
w obwodzie rybackim określający podstawowe warunki uprawiania amatorskiego połowu ryb ustalone przez uprawnionego do rybactwa wynikające z potrzeby
prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej w tym obwodzie rybackim, uwzględniającej w szczególności wymiary gospodarcze, limity połowu, czas,
miejsce i technikę połowu ryb. Zezwolenie może także wprowadzać warunek prowadzenia rejestru amatorskiego połowu ryb, a w przypadku wprowadzenia tego
warunku – określać sposób prowadzenia tego rejestru.


Domyślcie się dlaczego robią to wędkarze a nie "naukofcy" z IRŚ.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 05.08.2017, 22:41
Tu mi bardziej szło nie o podstawę prawną( za pracę :thumbup:) lecz raczej o interpretację forumowiczów. ;)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Druid w 05.08.2017, 22:43
Z tego wynika że siła jest w nas nokilowcach !
Jakie będą wnioski jeśli tysiąc, dziesięć tysięcy  chłopa wpisze w rejestry tylko daty i nr łowisk - a żadnej ryby ?
Jeśli pomyśleć logicznie - z rejestrów wyniknie że nie ma ryb :)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 05.08.2017, 22:48
Z tego wynika że siła jest w nas nokilowcach !
Jakie będą wnioski jeśli tysiąc, dziesięć tysięcy  chłopa wpisze w rejestry tylko daty i nr łowisk - a żadnej ryby ?
Jeśli pomyśleć logicznie - z rejestrów wyniknie że nie ma ryb :)

Wtedy uznają, że źle wypełniłeś Rejestr :P Bo przecież potrzebna jest do tego "specjalistyczna" wiedza, której Ty, ja czy inni nie posiadamy.

Cytat z p. Trelli
Cytuj
Trzeba jednak zawsze pamiętać, że proces interpretacji danych wymaga jednak posiadania specjalistycznej wiedzy o opisywanym świecie i o języku, w którym dane są zapisane.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Druid w 05.08.2017, 22:50
Z tego wynika że siła jest w nas nokilowcach !
Jakie będą wnioski jeśli tysiąc, dziesięć tysięcy  chłopa wpisze w rejestry tylko daty i nr łowisk - a żadnej ryby ?
Jeśli pomyśleć logicznie - z rejestrów wyniknie że nie ma ryb :)

Wtedy uznają, że źle wypełniłeś Rejestr :P Bo przecież potrzebna jest do tego "specjalistyczna" wiedza, której Ty, ja czy inni nie posiadamy.

Cytat z p. Trelli
Cytuj
Trzeba jednak zawsze pamiętać, że proces interpretacji danych wymaga jednak posiadania specjalistycznej wiedzy o opisywanym świecie i o języku, w którym dane są zapisane.

A może nie umiem łowić ryb i dlatego ich nie łowię ? Pokażmy że wcale a wcale nie umiemy łowić
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Piker w 05.08.2017, 23:10
"Jednak w prowadzonych przez Instytut Rybactwa Śródlądowego badaniach niepewne rejestry, a jest ich naprawdę  niewiele, są odrzucane i nie brane do dalszej analizy. "
To raz. Jakim prawem oni decydują, który jest nieprawdziwy? Ten na któryn łowię 30 leszczy czy ten na którym w Wìśle nie łowię ani jednego?
Dwa to to, że była już dyskusja czy wypełniać rejestry na pusto by myśleli, że ryb nie ma i zarybiali czy jednak wpisywać max, by myśleli,  że ryb jest zabieranych mnóstwo i trzeba zarybiać. Dla mnie i tak odwrócą kota ogonem.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 06.08.2017, 13:41
Ja rejestr wypełniam jak każą  jednak w 99% w każdej rubryce po zakończonym wędkowaniu i wypuszczeniu ryb z siatki do wody  wpisuję taki oto tekst " bez brań".
Niech sobie myślą co chcą na ten temat panowie z Olsztyna jeżeli biorą pod uwagę rejestry.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: matchless w 08.08.2017, 12:30
Napiszę Wam coś odnośnie rejestrów.

Duża część z nas nie zabiera ryb i z reguły te rejestry są puste. Trendy na niezabieranie ryb jest coraz bardziej modny. Zarządy okręgów, Zarząd glówny PZW czerpie część informacji z nich.
Widać tam nie tylko to ile ryb wyłowiono z danego zbiornika, rzeki, kanału, ale też widać jakie to były gatunki etc. I tutaj można sobie gadać dalej bo to stara śpiewka - ale moim zdaniem w jakiś sposób istotna. Pisał o tym Lucjan wielokrotnie. To co wyłowiono powinno się uzupełnić. To powinno działać na korzyść Nas - wędkarzy. Czy to bajki czy nie, ja nie wnikam. Idea jest powiedzmy, że uzasadniona.

Widzę natomiast drugie dno tego wszystkiego. Rejestry zupełnie puste, z daną i numerem łowiska. Albo ktoś nie łowi i jest ciamajdą albo ewidentnie nie zabiera ryb. Moim zdaniem taka spora liczba rejestrów pustych to może być kilka istotnych sygnałów:

1 - ryb jest coraz mniej i wędkarze mają problemy z ich złowieniem
2- duża część wędkarzy ryb nie zabiera więc trend no-kill jest coraz modniejszy

Dla kogoś kto potrafi analizować pewne rzeczy i wyciągać mądre wnioski to są fakty bardzo istotne. Bo z jednej strony, albo robimy coś na tych zbiornikach, gdzie ewidentnie jest duży problem ze złowieniem ryb albo - tworzymy łowiska no-kill bo jest na to popyt.

Żeby tutaj nie być gołosłownym przedstawię Wam przykład jak to może działać.

Analizowałem ostatnio rejestry wędkarzy z mojego koła - rejestry z wody licencyjnej. Mała część rejestrów to były rejestry puste. Tam gdzie nie było dat - ewidetnie widać, że ktoś nie wędkował bo wyjechał za granicę, był chory itp. Ale tam, gdzie ktoś łowi cały rok i nie ma wpisanej żadnej ryby - ewidentnie widać, że ich nie zabiera.
W związku z tym, chcę, by wprowadzono dla takich osób dużo niższą opłatę, symboliczne 50 złotych rocznie za wędkowanie. Warunkiem - zdanie rejestru z poprzedniego roku i udowodnienie, że nie zabrało się żadnej ryby z łowiska. Uważacie więc, że taki rejestr jest złem? Moim zdaniem nie koniecznie. To może być nie tylko przydatne zarządcy wód ale też wędkarzowi. Każdemu.

Kolejna sprawa - limity i ich przestrzeganie. Niestety jako strażnik SSR stwierdzam, że mamy w swoich szeregach wielu nieuczciwych kolegów. Panowie, jak komuś udowodnić, że złowił już X ryb limitowanych czy to dziennie czy tygodniowo czy rocznie? Jak to zrobić, skoro nie prowadzimy rejestru? Jak mamy dbać o nasze wody, jeśli zlikwidujemy rejestry i pozwolimy tym nieuczciwym wędkarzom - niestety, wiecie, że tacy są - łowić ile się da i co się da. Brak rejestrów doprowadzi do całkowitego braku kontroli a brak kontroli to woda na młyn dla oszustów, złodziei i krętaczy. Uczciwy człowiek zostanie uczciwym. Ale czy w interesie nas wszystkich, uczciwych, nie jest by Ci nieuczciwi mieli gorzej? Nawet kosztem naszej wygody, konieczności wpisanie tej daty i złowionej ryby? Ja uważam, że warto.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.08.2017, 13:32
Grzesiek, dla wymienionych przez Ciebie powodów, też uważam, ze warto wypełniać rejestry. Nie daję sobie jednak rady z wytłumaczeniem naukowców rybackich, którzy chcą abyśmy to robili.

Przede wszystkim każde łowisko kontrolowane musi mieć jakiś system określania stanu rybostanu, jego ilości, analizy gatunkowej. Bardzo łatwo zaburzyć równowagę w wodzie. I wg mnie praktycznie każde koło, rejestr mieć musi. Bez tego nie da się funkcjonować, przecież nie może być tak, ze przyjedzie Zenek z Mietkiem, i we dwójkę złowią po 30 karpi 1-2 kg i je sprzedadzą, bo nie ma limitów. Trzeba prowadzić ewidencję. Albo, ze będzie się co roku zarybiać taką ilością, ze zabraknie tlenu i ryby zimą padną. Trzeba mieć umiar - czyli wiedzę, ile ryb jest. Rejestr to najlepsza i najtańsza z metod.

Problemem jest jednak pitolenie o rejestrach, jeżeli nie ma to żadnego wpływu na dane wody. Naukowcy chcą sobie robić badania, pisać prace, powymądrzać się, aby zyskać tytuły. Absolutnie zaś nie ma przełożenia na to, ze ktoś analizuje wyniki i działa z szybkością miesięcy, roku. Wtedy to traci sens. Nawet pokusiłbym się o teorię, że strzelamy sobie w stopę, bo naukowcy, pałający miłością do rybaków i niechętnie patrzący na wędkarzy, mogliby mieć więcej informacji pozwalających im na restytucję rybactwa. Jeżeli zrozumiemy, że hodowlane ryby morskie uznano za mało zdrowe, zaś śródlądowe za pełne wartościowych substancji, to może być tak, ze rybacy powrócą w wielkim stylu. Naukowcy się dogadają z rządem, i wtedy można obalić PZW i zabrać im masę najlepszych wód, czyniąc wędkarzami gospodarzami na mniejszej ilości zbiorników, ewentualnie klientami rybaków.

Dlatego tak ważne jest aby pokazać, że przepisy są złe, że rejestry służą nie do tego do czego powinny. Oczywiście jest też druga strona medalu. Wędkarze oszukują, przez co nie możemy pokazać faktycznego bezrybia, i dane są takimi danymi umownymi, które sobie można interpretować na wiele sposobów.

Jakby nie było, gdyby nie ewidencja zabranych ryb i ułatwienie tym  samym kontroli PSR i SSR, obecnie rejestry można sobie włożyć między buty, mowa o wodach dzierżawionych - naturalnych  (nie jak pisze Grzegorz licencyjnych). Pomysł jest dobry, nie ma jednak systemu, który by te dane wykorzystywał. Podam przykład UK. Rzeka ma mały stosunek brzan do innych gatunków, Agencja Środowiska zarybia nią, inną wodę wspomaga płocią, z innej usuwa gatunki niepożądane (na przykład jacyś idioci wpuścili do małej rzeki Wandle dwa sumy 2-3kg, i teraz pracownicy ich szukają, zanim wyrządzą szkody). Nie działa cały u nas ten skomplikowany system, gdzie kompetencje i obowiązki porozkładane są po różnych instytucjach, panuje więc swojego rodzaju tumiwisizm RZGW i samego państwa, któremu nie do końca zależy na tym, aby ryby były :o

 
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 08.08.2017, 22:08
Z tego wynika że siła jest w nas nokilowcach !
Jakie będą wnioski jeśli tysiąc, dziesięć tysięcy  chłopa wpisze w rejestry tylko daty i nr łowisk - a żadnej ryby ?
Jeśli pomyśleć logicznie - z rejestrów wyniknie że nie ma ryb :)

W tego typu badaniach zawsze musi być ustalony pewien punt odniesienia, czyli stan początkowy.
Zbiornik został zarybiony 200 sztukami karpia, 100 sztukami szczupaka. Zaczynamy wpisywanie do rejestrów. Jeśli każdy wpisze "0", to wniosek jest taki, że z wpuszczonych ryb wędkarze odłowili żadnej sztuki.
Przykładem tego była analiza ichtiologiczna wody należącej do mojego koła. Przez parę lat wędkarze oddawali puste rejestry. Zarybienia z roku na rok spadały. Zaproszony na spotkanie ichtiolog powiedział, że z obliczeń wynika, że zbiornik nasz jest przerybiony. Wszystkie ryby z zarybień zostają i na jednostkę powierzchni przypada zbyt dużo ryb, co jest bardzo niekorzystne. Dlatego zarybienia pewnymi gatunkami zostały wstrzymane, a innymi zredukowane. Po tym incydencie prezes zaczął namawiać członków do sumiennego wypełniania rejestrów.

Ja już już sporo na tym forum napisałem na temat rejestracji połowów.
Podsumowanie zawarłem w tych wypowiedziach:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=7416.msg231425#msg231425
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=7416.msg232634#msg232634

Ja rejestr wypełniam jak każą  jednak w 99% w każdej rubryce po zakończonym wędkowaniu i wypuszczeniu ryb z siatki do wody  wpisuję taki oto tekst " bez brań".
Niech sobie myślą co chcą na ten temat panowie z Olsztyna jeżeli biorą pod uwagę rejestry.

Tutaj ciekawym pomysłem mogłoby być wprowadzenie pewnych oznaczeń, które różnicowałyby fakt niezłowienia ryby i fakt wypuszczenia ryby. Jakoś twórcy rejestrów nie wzięli tego pod uwagę, a mogłoby to stanowić dla nich ciekawą informację. Może oni, tworząc te rejestry, zakładali, że każdy, kto rybę złowi, to ją zabiera.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 08.08.2017, 22:21
No wnioski tego pana z IRŚ są jak samochód z włączonym silnikiem na postoju.
A ile pali na sto kilomertów samochód który stoi na postoju z włączonym silnikiem? :D
Nic ....
Nawet mu przybywa paliwa.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 08.08.2017, 22:24
:)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: matchless w 09.08.2017, 08:07
Może oni, tworząc te rejestry, zakładali, że każdy, kto rybę złowi, to ją zabiera.

Nie wiem jak jest w tej chwili w innych okręgach, ale w o. Katowice - ryba przetrzymywana w siatce = ryba przeznaczona do zabrania. Jeśli jest w siatce - musi być wpisana. Jeśli jest wpisana - zostanie zabrana lub wypuszczona. Pamiętajmy, że przeznaczona nie oznacza, że musi być zabrana. Do tego momentu jest wszystko okej. Tylko teraz biorąc znów pod uwagę te nieszczęsne limity zobaczcie jakie patologiczne sytuacje może to tworzyć, gdyby można było wpisywać, że rybę się wypuściło. Wędkarz ma złowioną rybę w siatce, która jest objęta limitem ilościowym na dany rok. Wpisuje ją do rejestru, żeby w momencie kontroli być "czystym". Po wędkowaniu rybę zabiera do domu a tam w rejestrze wpisuje, że rybę wypuścił. Tym samym mógłby mieć cały rok czyste konto, ponieważ wypuszcza ryby. Chyba, że wpisana ryba w rejestr, niezależnie od tego czy wypuszczona czy też nie, wpływała by na ilość sztuk do złowienia. Ale wtedy też mamy sytuację patologiczną.

Z czysto "gospodarskiego" punktu widzenia, moim zdaniem, istotne jest to ile ryb zostało faktycznie wyłowionych z wody. To jest statystyka, która pod warunkiem rzetelnego wypełniania rejestrów daje pogląd na stan pogłowia ryb. Zarybiam gatunkami x,y,z w danej ilości i kontroluję, na jakim zbiorniku ryby x,y,z zostały wyłowione i w jakiej ilości.

Pamiętajcie też, że wody PZW niezależnie od przynależności do okręgu mają swoich opiekunów. Oni wiedzą jak wygląda stan tej wody, które gatunki dominują, które należy odbudować. Jeśli woda ma dobrego opiekuna to nie potrzeba tam ichtiologów, opracowań IRŚ, elaboratów, tabelek, statystyk. To po prostu widać gołym okiem co w wodzie piszczy. Szczególnie, jak ktoś czynnie wędkuje i spędza nad wodą sporo czasu.

Zastanawiam się tak, bo IRŚ kiedyś prosił o wypełnianie takich ankiet "wędkarz ... " i rok kalendarzowy. Jakie są tego efekty? Jakie wnioski? Czy służy to tylko temu, by ktoś się doktoryzował, nabijał kasę, siedział nad badaniami tylko po to by "było co robić"?

 
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 09.08.2017, 09:04
Z tego wynika że siła jest w nas nokilowcach !
Jakie będą wnioski jeśli tysiąc, dziesięć tysięcy  chłopa wpisze w rejestry tylko daty i nr łowisk - a żadnej ryby ?
Jeśli pomyśleć logicznie - z rejestrów wyniknie że nie ma ryb :)

W tego typu badaniach zawsze musi być ustalony pewien punt odniesienia, czyli stan początkowy.
Zbiornik został zarybiony 200 sztukami karpia, 100 sztukami szczupaka. Zaczynamy wpisywanie do rejestrów. Jeśli każdy wpisze "0", to wniosek jest taki, że z wpuszczonych ryb wędkarze odłowili żadnej sztuki.
Przykładem tego była analiza ichtiologiczna wody należącej do mojego koła. Przez parę lat wędkarze oddawali puste rejestry. Zarybienia z roku na rok spadały. Zaproszony na spotkanie ichtiolog powiedział, że z obliczeń wynika, że zbiornik nasz jest przerybiony. Wszystkie ryby z zarybień zostają i na jednostkę powierzchni przypada zbyt dużo ryb, co jest bardzo niekorzystne. Dlatego zarybienia pewnymi gatunkami zostały wstrzymane, a innymi zredukowane. Po tym incydencie prezes zaczął namawiać członków do sumiennego wypełniania rejestrów.

Ja już już sporo na tym forum napisałem na temat rejestracji połowów.
Podsumowanie zawarłem w tych wypowiedziach:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=7416.msg231425#msg231425
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=7416.msg232634#msg232634

Ja rejestr wypełniam jak każą  jednak w 99% w każdej rubryce po zakończonym wędkowaniu i wypuszczeniu ryb z siatki do wody  wpisuję taki oto tekst " bez brań".
Niech sobie myślą co chcą na ten temat panowie z Olsztyna jeżeli biorą pod uwagę rejestry.

Tutaj ciekawym pomysłem mogłoby być wprowadzenie pewnych oznaczeń, które różnicowałyby fakt niezłowienia ryby i fakt wypuszczenia ryby. Jakoś twórcy rejestrów nie wzięli tego pod uwagę, a mogłoby to stanowić dla nich ciekawą informację. Może oni, tworząc te rejestry, zakładali, że każdy, kto rybę złowi, to ją zabiera.

Mateusz u mnie od kilku lat jest ten sam problem - już wam o tym pisałem...
Kilka lat panowie nie pisali nic rejestrach.. i praktycznie puste oddawali do związku...
Potem analogiczna sytuacja z prezesem jak u ciebie tylko że u nas chłopaki chcieli podnieść limity zarybieniowe - odpowiedz prezesa dobry plan macie przecież wy tam nic nie łowicie... może sie uda spróbujemy.. podnieść limity...
Nic sie nie udało - więc plan prezesa w drugą stronę wypisujcie na pałe wszystko byle by rejestr był pełny...
Wypisywali przez dwa sezony chłopaki - i co i nic ... odpowiedź z jednostki sprawdzającej rejestry - jakie zarybienia... wode macie przerybioną - pięknie łowicie... po co dodatkowe zarybienia..
Widzicie jak nasza gospodarka dobrze działa ile ryby łowicie.......
W praktyce nie ma ryby... a zabiegi z rejestrami czy w tą stronę , czy w tą stronę nic nie dają - co chcą to robią a wyniku z rejestrów interpretują pod siebie......

ps. znany ichtiolog na jednym z for dokonał wpisu po przeczytaniu że na jednym z mazurskich jezior złowiono metrowego szczupaka... widzicie moi drodzy jednak nie wszystko idzie w siatkie , nawet dla wędkarzy coś zostaje - a nasza gospodarka zarybieniowa doskonale działa .... - powtarzam po zdjęciu jednej ryby z jednego jeziora gośc takie herezje tłucze w eter... paranoja...

U nas w okręgu jest teraz nowy prezes z informacji otrzymanych pocztą pantoflową podobno w operatach są widełki dolna granica i górna granica ilości zarybionej ryby z danego gatunku.... nie wiem czy to prawda , ale pzw zarybia zawsze z dolną granicą - w sumie z godnie z prawem... zreszta na maxymalne zarybienia zgodne z prawem szkoda kasy.... paranoja
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 09.08.2017, 09:27
No wnioski tego pana z IRŚ są jak samochód z włączonym silnikiem na postoju.
A ile pali na sto kilomertów samochód który stoi na postoju z włączonym silnikiem? :D
Nic ....
Nawet mu przybywa paliwa.

 :bravo: :bravo:
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Oman w 09.08.2017, 10:00
Wielkiej filozofii tu nie ma. Im więcej wypuszczonych ryb- -> tym mniej zarybien = wieksza kasa w kołach = sami sobie dopowiedzcie ...

:)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 09.08.2017, 10:14
Oman Proszę rozwiń swoją myśl - "większa kasa w kołach ".
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Oman w 09.08.2017, 11:14
Oman Proszę rozwiń swoją myśl - "większa kasa w kołach ".

Janusz chodzi mi o to, że skoro mniej zostanie wydane na zarybienia tym więcej zostanie w kasie. Miałem ogólnie na myśli PZW ( być może stwierdzenie o samych kołach było niefortunne )
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 09.08.2017, 11:22
Panowie, tak dodam tylko, ze operaty nie są złe, jeżeli wie się jak z nich korzystać. Otóż jest coś takiego jak wniosek o poprawę operatu lub o dodatkowe działanie. Ale wymagany jest do tego fachowiec z papierami raczej, który określi i udowodni, ze takie działanie jest potrzebne.

Ja już wiele razy pisałem, że sprawę załatwiłoby zatrudnienie około pięciu ichtiologów na okręg. Wtedy oni sami, kontrolując ludzi z SSR mieliby wielkie źródło informacji, do tego badania i... I można robić poprawki do operatu, działać dla poprawienia wód. Wtedy można osobno robić limity do danych wód. To byłaby kasa która by się zwrócił wielokrotnie. Tacy ichtiolodzy ogarną temat małych kopanych stawów zarybieniowych, sami wyhodują wiele gatunków, chociażby leszcza, płoć czy karpia. Dodatkowo ichtiolog to wysokie morale ludzi z okręgu, działających w kole. Na takim patrolu, jak wyskoczy jakiś pyskacz z zapytaniem ;gdzie są q...a ryby?' - to wtedy uzyska merytoryczną odpowiedź. Wędkarze by się uspokoili, zrozumieli, że wreszcie coś się zmienia na dobre.

Ale to jest działanie związane z PZW, nie ze zmiana przepisów. Ale wtedy naprawdę można korzystać z rejestrów i dbać o wody. Zapewniam, że takich kilku magików, zrobiłoby tak, że mięsiarze mieliby co łowić cały rok. Również pisałem - jeżeli co kilka miechów daną wodę się zarybi karpiem (jakąś związkową wannę), wprowadzając limit dwóch sztuk - to wtedy wielu tam będzie przesiadywać, dając odpocząć innym wodom, uganiając się za mięsem. Tam wtedy tylko trzeba regularnie kontrolować, a ryba przetrwa dłużej :)

Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 09.08.2017, 12:34
Również pisałem - jeżeli co kilka miechów daną wodę się zarybi karpiem (jakąś związkową wannę), wprowadzając limit dwóch sztuk - to wtedy wielu tam będzie przesiadywać, dając odpocząć innym wodom, uganiając się za mięsem. Tam wtedy tylko trzeba regularnie kontrolować, a ryba przetrwa dłużej :)

W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę 
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 09.08.2017, 12:48
Jurek, musimy zrozumieć co to jest dobra kontrola. Podstawą sukcesu jest złapanego na kradzieży ryb czy na kłusownictwie,  zwał jak zwał, usunąć z koła. Wtedy ze związku usuniemy najgorszy element. Zauważ, ze w tym co piszesz, jest założenie, że 'maliniaki' i tak swoje będą robić, nawet po złapaniu. I tu jest cały wic. Obecnie strażnicy maja sporo wód i dużo kilometrów do przejścia aby chronić, kontrolować. Jeżeli jednak zgromadzi się wielu wędkarzy na brzegu jednej wody, wtedy jakby robota się upraszcza - i można oddelegować grupę do częstych patroli na takich łowiskach. Kilku złapanych, i jest dyscyplina jak w pruskiej armii. Najważniejsze to zrobić taki krok, usunąć z PZW największych szkodników i krzykaczy. Zauważ, że teraz nie ma takich nacisków!

Najlepsze jest to, że taka woda właśnie posłuży jako lep na muchy, dzięki niej możnaby wyeliminować szkodników. Bo to nie tylko sądy się patyczkują z kłusolami, przede wszystkim PZW się certoli z nimi. Zresztą wcale nie rzadko się słyszy, jak SSR łapie jakiegoś lokalnego prominenta z PZW. Wywalać na zbity pysk, i wtedy zacznie się dziać dobrze. Niech dziady wtedy idą łowić na komercje lub się zapisują do stowarzyszeń, na kilka lat powinni mieć drogę zamkniętą do PZW.

Jurek, inna sprawa, że karp jest tani, i można nim zarybiać tak, aby ciągle coś pływało. Ważne aby zmienić pewną strukturę wód. Wędkarze narzekają na brak ryb, nie na to, że nie mogą z wody X zabrać ryb. Więc trzeba im dawać ryby, na wyznaczonych łowiskach właśnie. Zamknąć im gęby, z drugiej strony wprowadzając restrykcje na innych wodach. To jest taki bat i marchewka, w odpowiednich proporcjach :)

Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 09.08.2017, 13:10
W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę

Niech zgadnę. Witamy na Rutkach ;)

Ja tam nie łowię i nie wykupuję zezwolenia, nie lubię takich zbiorników, ale lubię połazić z psem i popatrzeć. Czasem faktycznie w siatce pływa jakiś karp, ale nie większe niż te 3-4 kilogramy, czasem ktoś łowi karasie czy wymiarowego szczupaka. Siadają goście z dobrym sprzętem, podami, łódkami zanętowymi i zorientowani co i jak, zwłaszcza w rejonie cypla i za nim. Oprócz tego też widać starych wędkarzy z rowerami i jakimś bazarkowym czy pokomunistycznym sprzętem, to jakoś mnie akurat to w ogóle nie dziwi, że wymienią rybę na ziemniaki. Co nie znaczy że to pochwalam. Ładnych kilka lat temu, latem była przyducha, to padnięte leżały ładne szczupaki i okonie.

Swoja drogą jest to okręg ciechanowski, który dba o swoje wody i jako pierwszy wprowadza wiele ograniczeń w regulaminie. Największego jazia, klenia i leszcza złowiłem właśnie na Wkrze i nie było to w zamierzchłych czasach, tylko ostatnie sezony.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 09.08.2017, 15:24
W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę

Niech zgadnę. Witamy na Rutkach ;)

Ja tam nie łowię i nie wykupuję zezwolenia, nie lubię takich zbiorników, ale lubię połazić z psem i popatrzeć. Czasem faktycznie w siatce pływa jakiś karp, ale nie większe niż te 3-4 kilogramy, czasem ktoś łowi karasie czy wymiarowego szczupaka. Siadają goście z dobrym sprzętem, podami, łódkami zanętowymi i zorientowani co i jak, zwłaszcza w rejonie cypla i za nim. Oprócz tego też widać starych wędkarzy z rowerami i jakimś bazarkowym czy pokomunistycznym sprzętem, to jakoś mnie akurat to w ogóle nie dziwi, że wymienią rybę na ziemniaki. Co nie znaczy że to pochwalam. Ładnych kilka lat temu, latem była przyducha, to padnięte leżały ładne szczupaki i okonie.

Swoja drogą jest to okręg ciechanowski, który dba o swoje wody i jako pierwszy wprowadza wiele ograniczeń w regulaminie. Największego jazia, klenia i leszcza złowiłem właśnie na Wkrze i nie było to w zamierzchłych czasach, tylko ostatnie sezony.
Zgadza sie Rutki
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Pajone w 09.08.2017, 15:47
Lucjan, ten " lep na muchy" mi się spodobał :D dać pazerom taką wodę i niech se tam łowią nawet firanami w woderach! Więcej mięsa = więcej ości na ich talerzach , może się podławią.. 
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: kemper w 27.10.2017, 09:41
Cześć Lucjan
Dobrze piszesz i zgadzam się w całej rozciągłości z Twoją opinią . Dodam parę kwestii wynikających z mego doświadczenia.
Może niektóre co-nieco naświetlą.
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
Ponętna blondynka /lat 21/ zaproponowała mi wspólne wędkowanie ale pod jednym warunkiem - kupię jej różowe wodery bo uwielbia ten kolor. Wędki nigdy nie miała co prawda w ręku a ryby widziała chyba tylko w atlasie . Ciągle nawijała tylko o tych różowych woderach. Tutaj widzę analogię do IRŚ , bo jak takich fachowców ta instytucja ma w swych szeregach to na ryby będziemy jeździć na Słowację i do Słowenii /tak jak moi koledzy/. Polska stała się krajem , w którym biurokrata i jego pieczątka może zmienić bieg Wisły , dosłownie i w przenośni . Tutaj przykładem są tamy,elektrownie wodne /bez przepławek/ i zbiorniki retencyjne. Przykład : Raba i brak ryb po wybudowaniu zapory w Dobczycach . W kolejce czeka Świnna Poręba . Dopływ Raby - Stradomka i totalny brak ryb . Kilka lat temu jakiś urzędnik zamienił tą wodę w pstrągowo/lipieniową a tam były 2 pstrągi . Tym panom w garniturach należałoby ubrać różowe wodery właśnie i zabrać na obchód polskich wód w celu namierzenia jakiejkolwiek ryby powyżej ,hmm...40/50 cm /pomijam suma/ . jak na razie to ci państwo w państwie mają i różowe wodery i różowe okulary w komplecie. Czy ja wpisuję w rejestr? Oczywiście,że nie wpisuję , bo co mam wpisywać ? 50 leszczy i płoci zwróconych do wody? Kiedyś strażnicy musieli czekać dwadzieścia minut przy mnie , bo twierdzili , że łowię /miałem 2 feedery na sztorc/ . Ja do niego ,że nie mam wędek :-) . Jakieś nerwy z jego strony , bo zapomniał ,że wędzisko nieuzbrojone hakiem to tylko patyk a nie wędka. Troszkę się zbłaźnili chłopaki ale było wesoło. Przyjrzałem się niedawno jednemu z Parków Narodowych /od kuchni/ , wywiad. Pracownik na dosyć wysokim stanowisku przyznał sie ,że jego ostanie 3 lata pracy są bezproduktywne i jej efekty spokojnie można walnąć w kosz. Sama nic nie wnosząca biurokracja . Na co idą nasze składki,podatki,opłaty ? na pensje dla urzędników indolentów nie mających wiedzy praktycznej . Operaty,ekspertyzy , tony papieru przyjmą wszystko a im więcej papieru - tym opracowanie "bardziej miarodajne i naukowe". Polacy niestety to taki naród ,że jak coś da się wytargać z wody, z lasu , z kołchozu,sowchozu ,wspólnego majątku to wytargają do dna z korzeniami . To w podświadomości zawsze biedny naród i ciemiężony.Tak jest ze zbieractwem, myślistwem i wędkarstwem . W ostatnich dwóch dziedzinach na szczęście ludzie pilnują jeden drugiego i mają sztywne regulaminy , których przestrzegają lub nie. Dlatego wprowadzenie górnego wymiaru ochronnego jest NIEODZOWNE . Tak samo jak wprowadzenie na pewnych odcinkach rzek i zbiorników "no kill" . Tak jest na Słowenii , muszkarze ciągną tam z całej Europy pomimo,że jednodniowe pozwolenie może kosztować nawet 150 Euro. Bo SĄ ryby i to piękne a woda czysta i natura dziewicza. Ryb konsumpcyjnych jest pełno w sklepach , stawach komercyjnych a zbiorniki naturalne wraz z ich zasobami i otoczeniem należy bezwzględnie szanować i jak najmniej ingerować w naturalne środowisko. Wędkarstwo powinno być rekreacją , sportem ,sposobem spędzania wolnego czasu,stylem życia PRO-EKO a nie przetwórstwem rybackim . Jak zabraknie ryb splajtują sklepy , hurtownie,importerzy,producenci , ludzie biznesu a w końcu
 i nasze "ukochane" PZW . W Szwecji na prywatnym łowisku nikt nikogo nie pilnuje , nie sprawdza a zawsze pozwolenie jest wykupione a ewentualne dwie ryby wpisane w kartkę byle jaką i wrzucone do drewnianej skrzynki . U nas niestety do drewnianej skrzynki co roku pakuje sie kolejny ciek wodny a ostatni wędkarz zgasi w tym pięknym kraju światło i zanuci pieśń pogrzebową. pozdrawiam Kemper :'(
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 27.10.2017, 09:54
Ta Twoja blondynka, po studiach zmieniła image i wyjechała na szczęście do Chin :D
(https://ae01.alicdn.com/kf/HTB17DrXIVXXXXX_aFXXq6xXFXXXs/waders-de-neoprene-for-women-chest-fishing-waders-with-boots-neoprene-fishing-waders.jpg)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: mirek w 27.10.2017, 10:48
Cześć Lucjan
Dobrze piszesz i zgadzam się w całej rozciągłości z Twoją opinią . Dodam parę kwestii wynikających z mego doświadczenia.
Może niektóre co-nieco naświetlą.
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
Ponętna blondynka /lat 21/ zaproponowała mi wspólne wędkowanie ale pod jednym warunkiem - kupię jej różowe wodery bo uwielbia ten kolor. Wędki nigdy nie miała co prawda w ręku a ryby widziała chyba tylko w atlasie . Ciągle nawijała tylko o tych różowych woderach. Tutaj widzę analogię do IRŚ , bo jak takich fachowców ta instytucja ma w swych szeregach to na ryby będziemy jeździć na Słowację i do Słowenii /tak jak moi koledzy/. Polska stała się krajem , w którym biurokrata i jego pieczątka może zmienić bieg Wisły , dosłownie i w przenośni . Tutaj przykładem są tamy,elektrownie wodne /bez przepławek/ i zbiorniki retencyjne. Przykład : Raba i brak ryb po wybudowaniu zapory w Dobczycach . W kolejce czeka Świnna Poręba . Dopływ Raby - Stradomka i totalny brak ryb . Kilka lat temu jakiś urzędnik zamienił tą wodę w pstrągowo/lipieniową a tam były 2 pstrągi . Tym panom w garniturach należałoby ubrać różowe wodery właśnie i zabrać na obchód polskich wód w celu namierzenia jakiejkolwiek ryby powyżej ,hmm...40/50 cm /pomijam suma/ . jak na razie to ci państwo w państwie mają i różowe wodery i różowe okulary w komplecie. Czy ja wpisuję w rejestr? Oczywiście,że nie wpisuję , bo co mam wpisywać ? 50 leszczy i płoci zwróconych do wody? Kiedyś strażnicy musieli czekać dwadzieścia minut przy mnie , bo twierdzili , że łowię /miałem 2 feedery na sztorc/ . Ja do niego ,że nie mam wędek :-) . Jakieś nerwy z jego strony , bo zapomniał ,że wędzisko nieuzbrojone hakiem to tylko patyk a nie wędka. Troszkę się zbłaźnili chłopaki ale było wesoło. Przyjrzałem się niedawno jednemu z Parków Narodowych /od kuchni/ , wywiad. Pracownik na dosyć wysokim stanowisku przyznał sie ,że jego ostanie 3 lata pracy są bezproduktywne i jej efekty spokojnie można walnąć w kosz. Sama nic nie wnosząca biurokracja . Na co idą nasze składki,podatki,opłaty ? na pensje dla urzędników indolentów nie mających wiedzy praktycznej . Operaty,ekspertyzy , tony papieru przyjmą wszystko a im więcej papieru - tym opracowanie "bardziej miarodajne i naukowe". Polacy niestety to taki naród ,że jak coś da się wytargać z wody, z lasu , z kołchozu,sowchozu ,wspólnego majątku to wytargają do dna z korzeniami . To w podświadomości zawsze biedny naród i ciemiężony.Tak jest ze zbieractwem, myślistwem i wędkarstwem . W ostatnich dwóch dziedzinach na szczęście ludzie pilnują jeden drugiego i mają sztywne regulaminy , których przestrzegają lub nie. Dlatego wprowadzenie górnego wymiaru ochronnego jest NIEODZOWNE . Tak samo jak wprowadzenie na pewnych odcinkach rzek i zbiorników "no kill" . Tak jest na Słowenii , muszkarze ciągną tam z całej Europy pomimo,że jednodniowe pozwolenie może kosztować nawet 150 Euro. Bo SĄ ryby i to piękne a woda czysta i natura dziewicza. Ryb konsumpcyjnych jest pełno w sklepach , stawach komercyjnych a zbiorniki naturalne wraz z ich zasobami i otoczeniem należy bezwzględnie szanować i jak najmniej ingerować w naturalne środowisko. Wędkarstwo powinno być rekreacją , sportem ,sposobem spędzania wolnego czasu,stylem życia PRO-EKO a nie przetwórstwem rybackim . Jak zabraknie ryb splajtują sklepy , hurtownie,importerzy,producenci , ludzie biznesu a w końcu
 i nasze "ukochane" PZW . W Szwecji na prywatnym łowisku nikt nikogo nie pilnuje , nie sprawdza a zawsze pozwolenie jest wykupione a ewentualne dwie ryby wpisane w kartkę byle jaką i wrzucone do drewnianej skrzynki . U nas niestety do drewnianej skrzynki co roku pakuje sie kolejny ciek wodny a ostatni wędkarz zgasi w tym pięknym kraju światło i zanuci pieśń pogrzebową. pozdrawiam Kemper :'(


 :thumbup:   Kupiłeś jej te wodery? ;)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 27.10.2017, 10:53
Wodery to chyba nie ale gumki to pewnie tak, Przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać :P
(https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRquHiC6JJYYhgy2LUMveZtmVrJ7f8qe8YUvQLLaiPRayfnhnPjjA)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 27.10.2017, 10:56
Opisany przez Kempera proces nie dotyczy tylko urzędników, choć potem decyzje tychże mają największy zasięg.

Ogólnie obserwuję coraz większą tendencję do tego, by doświadczenie i wiedza wynikająca z praktyki ustępowały pola teorii, podręcznikom, kursom.

Pracowałem w życiu w paru firmach i nie raz byłem świadkiem, gdy nad całym zespołem ludzi z wieloletnim doświadczeniem nagle zasiadał ktoś z ulicy, kto nie miał pojęcia o wytwarzanym w tym zakładzie towarze. Po prostu był wyszkolonym managerem/inżynierem/XXX. I ta osoba mówiła potem ludziom, którzy na danej robocie zęby zjedli, jak mają pracować.

To samo w ministerstwach wszelakich się dzieje. Przepisy różne opracowują ludzie, którzy nie mają pojęcia, jak dana sprawa wygląda od kuchni. Ichtiolodzy o ryba czytają w książkach, dyrektorzy kopalni nigdy nie byli pod ziemią... i tak dalej i dalej.

W Japonii panuje (a przynajmniej panował) zupełnie inny model. Tutaj człowiek zaczynał od najniższego stanowiska w firmie i powoli piął się w górę, poznając pracę poszczególnych działów... I dopiero taka osoba mogła kiedyś zasiadać gdzieś na górze i kierować zespołem ludzi. Bo kiedyś wykonywała ich pracę i wie, czym to się je. I nie wymyśli durnych procedur, które nic nie wnoszą, a tylko życie utrudniają.

Ale się rozpisałem na temat :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: arturro w 27.10.2017, 11:44
A ja myślę, że same rejestry to nic złego. To tylko narzędzie które ma powiedzieć ile jest ryb w danej wodzie. O ile się nie mylę w Czechach też są rejestry a ryb w wodzie nie brakuje. Oczywiście to nie jest zasługą tylko rejestrów. Problemem jest mentalność nas Polaków. Jak jest za darmo to można brać bez ograniczeń. Kilkadziesiąt lat komuny odbiło swoje piętno na naszym społeczeństwie. Przykładem jest zachowanie rodaków w Wielkiej Brytanii. Anglicy przestrzegają przepisy a Polacy niekoniecznie albo film w którym widać jak gość trzyma na uwięzi podhaczonego za ogon karpia na łowisku no kill. Rozmawiałem wiele razy z wędkarzami na temat górnych wymiarów ochronnych i łowiskach no kill i większości przypadków negowano moje poglądy. Większość jeździ po ryby a nie na ryby. Dobre przepisy to nie wszystko bo jeszcze trzeba przestrzegać i egzekwować te przepisy a w naszej polskiej mentalności przepisy są po to by je omijać. Wiem, że jest wielu etycznych i myślących rozsądnie wędkarzy ale jest ich za mało. Myślę, że trzeba więcej czasu na zmianę mentalności i takie portale jak SiG przyśpieszą ten proces. Mam nadzieję, że nikogo tym wpisem nie obraziłem.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Daavid w 27.10.2017, 12:15
Jednak zmiana prawa to podstawa. W takiej Wielkiej Brytanii jest tak, że ludzie na ogół przestrzegają prawa, ale jeśli zechcą się wyłamać to mogą dostać po głowie. Kiedyś za rozmawianie przez telefon podczas prowadzenia samochodu groziło 30 funtów, potem 60, a gdy i to nie pomogło to podniesiono górne widełki do jakiejś kwoty w tysiącach. Ludzie wciąż rozmawiają przez telefon podczas prowadzenia samochodu, ale na pewno mniej jak w Polsce.
Także uważam, że to jednak prawo i jego stosowanie przyczynia się do przestrzegania jakiś norm.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: kemper w 27.10.2017, 16:34
Apropos kar, to na rzece X w Austrii 2 Polaków miało wykupione pozwolenia ale na złych blankietach. Strażnik na dzień dobry zaserwował mandat karny w wysokości ...5000 Ojro "od łeba". Koledzy "biznesmeni" jękli bo nawet dla nich to była kara wielka. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło na korzyść rodaków i Austriak przeprosił. Jakby np. kara za wyrzucanie śmieci do lasu i szamba do rzeki wynosiła od 5000 PLN wzwyż - to ludzie przestaliby trochę świnić.
Widzę, że kolega Enzo Ferrari ma niezłe różowe świnki w stajni, no trochę żółtawe... ;D
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 27.10.2017, 20:50
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
I ja tam byłem :D Tyle że 20 lat temu. Miałem kolegę w grupie, który wynajmował tam pokój.
Kiedy po raz pierwszy podjechałem pod akademik i zmierzałem w kierunku drzwi, z okna spadł... telewizor :)
Kiedy zaś wszedłem do pokoju kolegi i zastałem tam koleżanki z AR, to wiedziałem już, dlaczego wybrał to miejsce ;D
Chciałbym napisać coś więcej o tych przygodach, ale nie wypada :-[ Pomijam już fakt, że kolega jest teraz znanym krakowskim ginekologiem :)
Przepraszam za dygresję ;) O:) Rozumiem, że wracamy do tematu rejestrów :)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 27.10.2017, 21:19
Kolega miał praktyki zawodowo-towarzyskie ;)

Wracam do tematu:
Na stronach PZW jest plan działania i chcą by we wszystkich okręgach były rejestry wypełniane przez wędkarzy.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: katmay w 27.10.2017, 22:18
Kolega miał praktyki zawodowo-towarzyskie ;)

Wracam do tematu:
Na stronach PZW jest plan działania i chcą by we wszystkich okręgach były rejestry wypełniane przez wędkarzy.
Daj linka. Proszę. Leniwy człowiekiem jestem o tej godzinie...

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 27.10.2017, 22:22
II. Zjazd uznaje ponadto, że:

1. Istotne znaczenie w racjonalnym użytkowaniu obwodów rybackich winna odgrywać produkcja własnego materiału zarybieniowego. Należy wobec tego rozwijać i utrzymywać bazę produkcyjną, szczególnie tych gatunków i asortymentów, które mają największe znaczenie w prowadzonej gospodarce wędkarsko-rybackiej. Dotyczy to zwłaszcza gatunków ryb drapieżnych, łososiowatych i reofilnych;
2. Rejestracja połowów wędkarskich jest jednym z czynników uwiarygodniających prowadzenie racjonalnej gospodarki wędkarsko-rybackiej. W związku z tym, Zjazd zobowiązuje wszystkie Okręgi do prowadzenia rejestracji połowów wędkarskich na wodach ogólnodostępnych;

Strona PZW - parę uchwał (http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/159962/67/uchwaly_xxxi_krajowego_zjazdu_delegatow_polskiego_zwiazku_wedkar)

Z Uchwały Programowej - link bezpośredni:
Uchwała programowa (http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/3/wiadomosci/159962/pliki/uchwala_programowa_xxxi_kzd.docx)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: katmay w 27.10.2017, 23:08
Dzięki Kadłubek.
Ah ten język...

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: kemper w 27.10.2017, 23:52
Język? ....Towarzysze! W obradach plenum ustalono zwiększenie populacji łososia i jesiotra w zlewni rzeki Warty o 500% w następnej pięciolatce. Plan pięcioletni przewiduje introdukcję Bassa Wielkogębowego i Tołpygi w Dunajcu i jego dopływach. Jak również zwiększenie reprodukcji Karpia w rejonach rzek górskich o 1500 % . Wprowadzenie całkowitego zakazu wędkowania w rejonie między Odrą ,Nysą Łużycką a Bugiem pod karą ograniczenia wolności do lat 15 . Na pozostałym obszarze zobowiązuje się wędkarzy do prowadzenia rejestru połowów, ilości spożywanego alkoholu , jakości i ilości stosunków seksualnych . Cotygodniowe sprawozdania powinny być dostarczane w każdą niedzielę tygodnia w godz. 6-12 do księdza proboszcza ,któremu podlegać będzie wyznaczony okręg łowiecki. W partii siła! niech żyje! niech żyje! niech żyje!...... O:)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 28.10.2017, 00:03
Kemper Ty tak nie szalej bo partia zrobi Ci w Krakowie dostęp do morza nie tylko przez Wisłę ;)
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.10.2017, 00:39
Kemper, dobry wpis! :thumbup: Udało Ci się ożywić jakże ważny wątek :D

Niestety, rejestry są dobre jak się je odpowiednio sporządza, w polskim systemie działają na niekorzyść, mowa o byciu podstawą do opracowania operatu. Gdyby ludzie wypełniali to rzetelnie... Dlatego tak dobrze jest mieć wody no kill, zwłaszcza odcinki na rzekach, bo tam przynajmniej wiadomo, ze coś pływa.
No i właśnie... Czy nie uważacie, że naukowcy rybaccy nie popierają zbiorników no kill, bo rejestry tracą sens? I jak tu pisać prace, jak się habilitować, doktoryzować i tak dalej? Do tego gdzie Rzym (Olsztyn) a gdzie Krym? Aby robić badania na południu trzeba by się najeździć, a tak wszystko trafia do rączek w gabinecie, i można pracować pijąc kawkę, zerkać na neta :D  Może chodzi o wygodę po prostu???

Na pewno jednak rejestry stanowią pożytek jeżeli chodzi o określanie kto ile zabrał ryb w ciągu roku, i co już złowił. Dzięki temu można ograniczyć oszustwa, które są na porządku dziennym, PSR i SSR mają podstawę do kontroli. Bez rejestrów wody by zostały spacyfikowane do końca.
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: kemper w 28.10.2017, 09:12
Dzień dobry / morning
Kadłubek nic się nie martw , mnie już system zrobił C&R /w zawieszeniu/ za ...obrazę uczuć religijnych. Słowem Portal SiG ma w swoich szeregach również więźniów politycznych. Jak SiG dojdzie do władzy /niebawem/ ,to więźniów politycznych w swych szeregach będzie miał IRŚ. A my będziemy odwiedzać tamtych panów ze smutnymi minami w kominiarkach.
 " Była 4 rano , zdzwonił dzwonek. właściciel otworzył . W progu stoi dwóch "smutnych" panów 8) 8) - MY Z CBŚ ! .
  Nie wierzę ! - ...my właśnie w tej sprawie ... :'(. "
Lucek dzięki , też masz racje ,że urzędnicy jakoś próbują opanować "wolną amerykankę" . Jest to niezmiernie trudne w tym kraju ,ponieważ - "POLAK POTRAFI!" . Potrafi wpisać 1 rybkę a 6 mieć w bagażniku swojego SUVA za 200 tys.zł , a jeszcze 8 w pobliskich krzakach . Widziałem MPR /Mobilne Przetwórnie Rybackie/ w akcji . Mąż łowi na 2 kombajny a żona na stoliku turystycznym przepuszcza przez maszynkę do mięsa i wekuje natychmiast wszystko w occie do słoików. Kiedyś miałem dobrą lornetkę , w niej widziałem lepsze thrillery niż w kinie. Obok we wsi prąd zabił jednego z dwóch gówniarzy , bo próbowali złowić 20cm pstrąga z dołka na prąd zmienny o napięciu 230V . Reasumując te przykłady myślę ,że rejestry są rozwiązaniem doraźnym i chwilowym . Ja naprawdę czuję się nad wodą wypełniając tabele jak petent w urzędzie , pod
stałą kontrolą. nie wiem ,co ludziom przeszkadza w C&R ,że im się karta nie zwróci? Te 250 PLN ? Mam wrażenie ,że na podst. rejestrów nie da się zrobić raportu o liczebności ryb w polskich wodach . O występujących gatunkach - owszem. Wędkarz wpisuje ryby ZABRANE z wody a nikt nie wie ile i jakich wypuścił . Liczebność można sprawdzić dobrą echosondą i mieć to nawet na wydruku lub zapisie elektronicznym z dokładnością wielką gdzie ile ryb przebywa w danym okresie.
 Czego Ty Luk wymagasz od urzędników w kraju ,gdzie prezydentem był pan od ładowania akumulatorów do wózków
widłowych? Nie obrażając oczywiście nikogo ,bo każda praca to praca. Ale kompetencje , wiedza i doświadczenie w wykonywanym zawodzie /prezydenta/ to inna kwestia. Luk daj urzędnikom żyć ;D to przecież są lojalni wyborcy i to jest grupa w której politycy przy korytku mają zawsze pewne poparcie. Ludzie z ciepłych ,stabilnych posad w budżetówce. Zabrać jednemu /niepewnemu/ a opłacić drugiego /lojalnego/ - to jest metoda GRUNTOWA ...przecież , feeder zwana ;D.
A ,że część pasie się naszym kosztem ? A kto kiedykolwiek mówił o sprawiedliwości? Jest z czego dzielić , bo co roku zasilamy skarbiec kwotą : 162 500 000 PLN . Za to można zarybić nawet Saharę...pozdrawiam Kemper .
Tytuł: Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 28.10.2017, 11:10
Kemper morza nie lubisz czy co? :P
Miałbyś blisko :D

Tak, ludzie muszą zrozumieć, że to 250 zł to za możliwość połowu nie za ryby. Niestety wielu myśli, że to na zasadzie mogą zabrać ryb za 250 zł. Najlepsza analogia to łowiska komercyjne: płacisz XX zł i dodatkowo za rybę (choć często ryba jest wliczona w cenę połowu ale wtedy jest droższe łowienie).
Niestety "musi się zwrócić" i "jedna rybka nic nie zmieni" pokutuje w głowach, mentalności.

Sam wyciągałem siatki z rzek, samołówki i inne takie "przyrządy" do łowienia "mięsa" choć nie widziałem MPR to byłem świadkiem jak jeden "mięsiarz' rozmawiał przez telefon z drugim: "Przyjedź, trzymam Ci miejsce, zanęcone masz, biorą na to i na to, ja muszę jechać bo mam limit" zaraz po puszczeniu karpi na zimę.
 
Rejestrów (przynajmniej u mnie) nie trzeba było oddawać więc po co są one skoro mogłem dostać mandat za niewypełniony a przypłaceniu składek wywalali go do śmieci?

Cytuj
Zabrać jednemu /niepewnemu/ a opłacić drugiego /lojalnego/ - to jest metoda GRUNTOWA ...przecież , feeder zwana ;D.

Dobre porównanie :thumbup: