Jeśli chodzi o dopuszczenie wyłącznie zestawu zbudowanego na skrętce to podejrzewam, że autorzy mieli tu na celu jak najbardziej utrudnić stosowanie zestawów samozacinających.
Problem w tym, że zestawy feederowe też są samozacinające. Nie wiem czy nie wpadasz w pewien schemat związany z nazwami. To, że Metoda czy helikopter to zestawy samozacinające, nie znaczy, że w innych zacina wędkarz
Jeżeli łowisz na 50 metrach i uważasz, że to ty zacinasz, to ja pozwolę sobie tu polemizować. Zerknij jak leszcz czy lin zasysa pokarm, jest wiele filmów podwodnych tutaj. Zanim jest wskazanie na szczytówce, ryba przynętę wypluwa. W ogóle wtedy brania byłyby sygnalizowane bardzo delikatnie, a często jest 'sru' i rola. Tyko jeden gość zacina ryby sam, no może dwóch. Chuck Norris i Szybki Lopez
Więc jeżeli chodziło o to tym ludziom z FIPSed, to nie rozumieją zasady działania zestawów feederowych. Ale inna kwestia to czy związek krajowy powinien taki regulamin powielać. Bo na MŚ niech sobie łowią w ten sposób, ale aby robić taki cyrk w całej Polsce? Do tego na wodach gdzie dominuje karp ma obowiązywać coś takiego? Paranoja sięga zenitu...
Wow... Wyobraź sobie, że Angole łowią feederem, tyczką, wagglerem, pellet wagglerem, batem i czym trzeba i są w tym dobrzy. Każdy z reprezentacji Anglii w spławiku ma feedera w jednym palcu, od skrętki po Metodę, zaś każdy z reprezentacji feederowej ma spławik opanowany do perfekcji. Jakoś się da To jest wg ciebie uwstecznianie się? Wg mnie to jest właśnie umiejętność łowienia ryb!
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem gdyż podejrzewam, że jest ono oparte wyłączne na startach na łowiskach komercyjnych. Posadźmy Steva Ringersa na rzece gdzie trzeba łowić tyczką na uciągu 20-30g lub na łowisku gdzie trzeba łowić ukleje. Niech Andy Bennett pokarze jak łowi slajderem lub bolonką. Skoro spławikowcy w UK mają w jednym palcu feedera do dlaczego w reprezentacji feederowej nie ma takich osób jak np Will Raison. Są ta światowej klasy wyczynowcy i nikt nie podważa ich umiejętności, ale stwierdzenie, że wszystkie metody opanowali do perfekcji jest sporo przesadzone. Wędkarstwo wyczynowe to nie tylko karpie i komercja. Jesteśmy ślepo zapatrzeni w zawodników z UK ale czy naprawdę są oni tak doskonali. Sam jestem ciekaw jak poradziłaby sobie reprezentacja feederowa na MŚ gdyby odbyły się na rzece na uciągu 120g. Wędkarstwo na najwyższym poziomie wymaga naprawdę wielu lat poświęceń i godzin spędzonych nad wodą. Każdy z nas ma pracę rodzinę i inne obowiązki, zawodowych wędkarzy w Polsce niema więc uważam za niemożliwe opanowanie wszystkich technik do perfekcji.
Wiesz kto jest w reprezentacji feederowej UK? Tam są sami wyczynowcy, co łowiąc na kanałach czy wodach naturalnych zęby zjedli. Taki Steve Ringer i jego brat wygrali kilkukrotnie festiwale w Irlandii, gdzie łowi się na jeziorach, głównie płocie, leszcze i hybrydy. Do tego oni rozumieją ryby bardzo dobrze, i dopasować się do łowienia na rzece nie potrzebowaliby żadnych setek godzin treningów Oni to wiedzą, mają we krwi. To w Polsce jest jakiś pogląd, że trzeba specjalizacji. Will Raison też łowi feederem, i zapewniam, że jest w tym bardzo dobry. Tak jak i Alan Scotthorne. Oni startują w zimowych ligach i mają wszystko opanowane. Może nie łowią uklei szybko jak Polacy, ale to dlatego, że ukleja jest rzadkością w UK. Inna sprawa to ile oni łowią. Tu jest ponad setka wyczynowców, którzy utrzymują się ze startów w zawodach, z działania w firmach. Dlatego są tacy wszechstronni. No i jeszcze jedno. Tutaj formuła zawodów to kilka technik do wyboru, więc muszą je znać bardzo dobrze. Nie da się łowić tylko spławikiem i wygrywać. A jak się rozumie ryby i ma o nich wielką wiedzę, to przesiąść się z feedera na wagglera czy tyczkę to żaden problem.
Piszesz, że wędkarstwo wyczynowe to nie tylko karpie i komercja. A czy ktoś się z tym nie zgadza? Ja najczęściej używam zestawów jakie by przeszły w regulaminie feedera, bo nie łowię tylko karpi i tylko na komercjach. I o to chodzi właśnie. Bo Metoda jest na pewien typ łowiska, tak jak skrętka czy zestaw przelotowy prosty na inny. I chodzi o too aby być skutecznym, nie zaś być specjalistą w łowieniu ryb jednym zestawem, na przynęty które nie są skuteczne. Jeżeli są zawody feederowe, to niech łowi się feederem i tyle
No właśnie, większość z zawodników to osoby które mają "normalne" zawody, są mechanikami, kierowcami, elektrykami itd. Rzadko kiedy są to przedsiębiorcy którzy "śpią na kasie". Sprzęt zazwyczaj zbiera się latami i wymienia się gorsze modele na lepsze. Nie mówiąc ile te graty zajmują miejsca - współczuje osobom które mieszkają w mieszkaniach w blokach. Sprzęt który posiadają jest zazwyczaj wynikiem oszczędności i wyrzeczeń.
Czy sugerujesz, że przyjęto ten regulamin z myślą o mechanikach, kierowcach i innych elektrykach, aby nie musieli zbyt dużo kupować? Kaman, sam podajesz coraz bardziej dziwne argumenty
Zawody to zawody, i wiadomo, że lepiej ma ten, kto ma kasę i lepszy sprzęt (choć to nie wszystko). Nie rozumiem jednak jak to się ma odnosić do tego regulaminu? Wg mnie to jakaś abstrakcja, zapewniam, że tu nikt się nie kierował tym jaką kto ma pracę i gdzie mieszka
Podsumowując uważam, że zwolennicy method feeder mając za złe to, że ich ulubiona metoda jest zabroniona w oficjalnych zawodach feederowych i przy każdej możliwej okazji krzyczą, że CAŁY regulamin jest do niczego itd. Dopuszczenie methody do tych zawodów zakończyłoby większość dyskusji w temacie regulaminu. Jak już wcześniej wspomniałem oficjalne zawody method feeder to tylko kwestia czasu tylko jeszcze nie wiemy czy będzie to osobna dyscyplina czy zostanie dołączona do klasycznego feedera.
Przede wszystkim pojęcie klasyczny feeder spopularyzowało się poprzez ten idiotyczny regulamin z MŚ, taka jest prawda. Dla mnie feeder to feeder, i nie widzę różnicy pomiędzy zestawem ze skrętką a helikopterem na tyle dużej, aby jeden nazywać klasykiem a drugi automatycznie nieklasykiem. Do tego nie chodzi wcale o to aby Metoda była tu dopuszczona, ale aby nie było idiotycznych regulacji, które wymyślił jakiś jeden makaroniarz z drugim. Jeżeli ktoś chce robić dyscyplinę z method feedera, to ja kapituluję. Proponuję aby zrobić osobne również zawody w łowieniu batem, odległościówką, wagglerem i tyczką
Kaman, Marcin, tu chodzi o popularyzację wyczynu i zawodów. W UK wędkarstwo dlatego jest tak silne, bo jest tu bardzo mocny wyczyn, którego nie regulują żadne wąsate cymbały z SB czy MO jak w Polsce. Tu jest to zrobione pod ludzi, tak aby im pasowało jak najlepiej, bez robienia olimpijskich dyscyplin. I waśnie ten mocny wyczyn jest kołem zamachowym dla biznesu wędkarskiego. To dlatego najwięcej firm jest z UK, i sprzedają w całej Europie. Dlatego trzeba to rozumieć, że drogą aby to wszystko hulało, aby były dobre i cenne nagrody (a najlepiej kasa) - jest popularyzacja rywalizacji czyli zawodów wędkarskich. U mnie w okolicy Newark na Trencie w ciągu tygodnia jest od kilkunastu do około kilkudziesięciu zawodow na samym Trencie, na różnych odcinkach. Może nie są one jakoś bardzo liczne, ale są. I nie trzeba regulaminów z MŚ ani sędziów aby się odbywały. Tu wędkarze sami ważą ryby i jeden pilnuje drugiego. Dlaczego polskie firmy wędkarskie tak wolno się rozwijają? Dlaczego tak mało jest patentów i wynalazków? Bo nie ma zawodów właśnie, nie ma tej wody na młyn. Dlatego wciąż w ofercie najwięcej jest teleskopów, zamiast sprzętu dla tych co chcą rywalizować
Pomyśl też o tym, jak rozwinąć się mogą łowiska, jeżeli ludzie będą chcieli startować w zawodach. Będzie parcie aby je tworzyć, dbać, zarybiać i pilnować rybostanu. I samo PZW może mieć z tego kasę, ale jak cymbały tam rządzą, to nie ma się co dziwić, że tego nie rozumieją. Tracimy szansę na szybki rozwój właśnie przez grube błędy popełniane na samym początku. Tak to jest, jak w kapitanacie zasiada(ł) ktoś taki jak pan Iwański, jak jemu podobni kierują związkiem. Potem zamiast zawodów i dobrych łowisk mamy rybaków na Zegrzu i sezonowe smażalnie, zbudowane ze składek wędkarzy, zaś samo PZW jest częścią lobby rybackiego.