Seba ostanio na live wspominał że obecnie zamyka się sklepy wędkarskie - a nie otwiera...
Czyżby kryzys - pierwsze dobro bez którego da się żyć , trza wyciąć...
Może. A może jest tak, że pandemia przyzwyczaiła ludzi do zakupów internetowych, paczkomaty powstają szybciej niż afery w rządzie i ludziom nie chce się już dupy ruszać do i tak nielicznych sklepów stacjonarnych. Skoro nawet robaki kupisz przez internet, to zaletą stacjonarnego pozostaje to, że możesz pomacać sprzęt - a potem kupić i tak online, bo taniej No to jaki to biznes?
To truizm, ale nasze zwyczaje zakupowe ewoluują, a sprzedaż internetowa wgryza się w kolejne branże.
Ja już pomijam elektronikę, sprzęt sportowy czy choćby nasze wędkarstwo, ale coś co było nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu spożywka, wraz z produktami premium jak choćby eko jaja, owoce, warzywa czy rzemieślnicze wędliny, które dzień po zamówieniu dostarczy nam kurier.
Za taki stan rzeczy na pewno odpowiada nasza skłonność do konformizmu, ale i dodatkowe przywileje które płyną z takich zakupów (programy lojalnościowe, nieograniczony wręcz wybór towarów, historia zakupów i paragonów). No i nie oszukujmy się marketing, który nawet dla średnio ogarniętych sprzedawców jest potężnym orężem w walce o nasze portfele.
Oczywiście lokalne sklepy też mają narzędzia, ale to wymaga zmiany podejścia, poznania nowych mechanizmów, które szczególnie dla pokolenia 40+ może być już nie lada wyzwaniem. Kamykiem do tego ogródka jest też kompetencja sprzedawców, a właściwie bardzo często ich niekompetencja i indolencja.
Trochę off top, bo z tego co wiem i widzę to Drapieżnik raczej dobrze odrobił lekcje