Odpowiedź zarządu okręgu na postulaty o górne wymiary ochronne:
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/24/wiadomosci/83182/pliki/skmbt_c25318032913030.pdf
W skrócie "nie zrobimy tego, bo procedury, koszty, operat".
Ktoś wie jakie to są koszta? I dlaczego te cholerne operaty tak wszystko blokują?
Jędruś bo taki operat to "10 przykazań " na czas jego trwania. W ten sposób np blokują usunięcie rybaków z ZZ bo tam jest mowa o karłowaceniu i ch... wie jeszcze czym
Jednak to nie prawda - operat zawsze można zmienić i robi to użytkownik rybacki przekładając nowy po uzasadnieniu w RZGW.
JKarp
Operat to nie Konstytucja, choć i tą można zmienić. W tym kraju łatwiej jest zmienić pozwolenie wodnoprawne, aniżeli operat rybacki.
Oczywiście to tylko pozory, które pozwalają ustawiać do pionu tych wszystkich, którzy się wychylają i żądają zmian. Argument odnośnie niemożności zmian operatu rybackiego to podwalina istnienia PZW, to praprzyczyna i skutek dalszych rządów tych samych ludzi. To straszak na wszystkich tych, którzy chcą zmian.
Oddanie w użytkowanie obwodu rybackiego następuje zawsze za opłatą roczną, na czas nie krótszy niż 10 lat (często jest to nawet 30 lat) na podstawie umowy, do zawarcia której upoważniony jest dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej. Jak użytkownik rybacki nie realizuje założeń zawartych w operacie rybackim, to umowa użytkowania obwodu rybackiego może zostać wypowiedziana przez dyrektora RZGW w dowolnym okresie i to bez odszkodowania. I to jest ten straszak.
Jednak już pomija się, że w operacie rybackim powinny być wskazane takie sposoby prowadzenia gospodarki rybackiej, które umożliwiają elastyczne dostosowanie gospodarki rybackiej do zmiennych warunków, których przecież nie da się przewidzieć na przestrzeni np. 30 lat obowiązywania umowy - szczególnie w zakresie połowów, rodzaju zarybień, wielkości tych zarybień. I tu pojawia się kluczowa rola 3 podmiotów państwowych opiniujących operaty. Wbrew temu co kolega Rybal tu wskazywał ich instytut ma przeogromny wpływ na to co znajdzie się w operacie, bo rozporządzenie w sprawie operatu rybackiego wskazuje jedynie warunki formalne operatu, a to co już się w nim konkretnie znajdzie zależy wyłącznie od autora operatu ....no i organu opiniującego
I tu zaczyna się cała zabawa w powiązania pomiędzy np. IRŚ a PZW, dzięki którym jedni i drudzy kształtują polską gospodarkę rybacką w taki sposób jaki uznają za słuszny
Z drugiej strony nie możemy zapominać, iż w umowie mamy też zobowiązanie użytkownika do ponoszenia przez niego - zawartych w ofercie - nakładów np. na zarybianie obwodu określoną ilością i gatunkami ryb. Użytkownik jest wybierany w "konkursie ofert", więc jego oferta musi być "najlepsza", a tym samym musi tą ofertę respektować. Tym samym wszelkie samowolne zmiany w zakresie ilości zarybień, gatunków określonych w ofercie konkursowej są łamaniem postanowień umowy, czyli naruszeniem warunków wykonywania umowy użytkowania obwodu rybackiego.
I teraz zaczyna się największe oszustwo w świetle prawa, czyli to ile, czym i w jaki sposób zarybiamy. Coś nad czym państwo ma kontrolę teoretyczną i co ciekawe to państwo wie o tych wszystkich nieprawidłowościach, ale z tym nic nie robi. No może inaczej..... robi jak już to oszustwo osiągnie skalę nieakceptowalną w ocenie urzędników państwowych. Tam gdzie ktoś komuś nadepnie na odcisk, tam gdzie ktoś bezprawnie pobierze jakąś dotację, której suma kogoś zaboli.
W sytuacji gdy operat dopuszcza np. możliwość zarybiania alternatywnego, gdy jest problem z pozyskaniem danego gatunku ryb można wystąpić do RZGW z wnioskiem o zmianę nakładów określonych w ofercie, podając przyczyny próśb o zmianę tego co było w ofercie. I historia zna wiele przypadków, również w samym PZW, takich zmian. Tylko czemu nikt o nich w PZW głośno nie mówi ?
Czemu to jest tak duża tajemnica ?
Na te pytania musicie sobie odpowiedzieć sami
I teraz znowu pojawia się kluczowa rola naukowców rybackich z 3 podmiotów opiniujących operaty, bowiem mają oni możliwość zaakceptowania w operacie - oprócz ilości wskazanej w ofercie konkursowej - dodatkowej większej ilości materiału, a nawet zarybiania innymi gatunkami niż te wskazane w operacie. Jest to kolejny straszak na szarych członków PZW ze strony rządzących. Kolejny straszak, dzięki któremu mówi się ludziom, że operat nie pozwala czegoś zrobić. Oj operat pozwala, ba nawet naukowcy mogą zaakceptować takie zmiany. Tylko czy nie łatwiej mówić ludziom, że się nie da ?
Jest jeszcze jedna kwestia odnośnie zarybień. Istotnym zobowiązaniem użytkownika obwodu rybackiego jest prowadzenie dokumentacji rybackiej w sposób zgodny z prawem, czyli w sposób do którego NIK miał najwięcej zastrzeżeń kiedy przeprowadzał kontrolę gospodarki rybackiej na Mazurach. Stwierdził wówczas że blisko 90% użytkowników rybackich, których kontrolował niezgodnie z prawem prowadziła tą dokumentację
Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 19 lutego 2013 r. w sprawie sposobu prowadzenia dokumentacji gospodarki rybackiej już w paragrafie 3 skupia się na błędach w tej dokumentacji i jak je poprawiać. Równie ciekawą regulacją jest ta która mówi, że uprawniony do rybactwa przekazuje protokół zarybień do potwierdzenia dyrektorowi RZGW albo osobie przez niego upoważnionej, w miejscu zarybienia, niezwłocznie po dokonanym zarybieniu,
w przypadku gdy zostało to przewidziane w umowie zawartej przez uprawnionego do rybactwa z dyrektorem RZGW.
W przypadku gdy przekazanie jest niemożliwe ze względu na nieobecność dyrektora RZGW albo osoby przez niego upoważnionej, uprawniony do rybactwa zamieszcza adnotację w tym zakresie w protokole zarybień oraz wskazuje sposób i termin powiadomienia dyrektora RZGW albo osoby przez niego upoważnionej o miejscu i terminie zarybienia.
Każdorazowy pisemny obowiązek powiadamiania RZGW przez użytkownika rybackiego o terminie zarybiania musi wynikać z umowy. Jak go nie ma albo są wyjątkowe okoliczności o których mówi Prezes Rudnik oraz ZG OM, określając je jako te, które "często się zdarzają" w stylu korki, awarie samochodu dostawczego, telefon od hodowcy (którym notabene w wielu przypadkach jest.... sam PZW
) o konieczności natychmiastowego odbioru materiału zarybieniowego, zarybianie w weekend, w nocy, po godzinie 16-stej, czyli wówczas gdy urzędnicy RZGW nie pracują - to wtedy można skrócić sobie termin i zarybić samemu. Następnie dopiero poinformować o tym ile, kiedy, czego i o której godzinie się odebrało oraz ile, czego, kiedy i o której godzinie się wpuściło do wody
I tu mamy pole do popisu dla wszystkich obrotnych
, czyli dlaczego o wielu zarybieniach się nie mówi na "forum ogólnym", nie mówi się dużo wcześniej, a już po fakcie. I dlaczego część zarybień ląduje niekoniecznie tam gdzie powinna. I dlaczego część zarybień jest wyłącznie na papierze
Ta cała regulacja jest przykładem tego jak w praktyce działa skuteczny lobbing
Jest to rozporządzenie pisane przez rybaków dla rybaków
- tych obrotnych