Witajcie ponownie
Zapewne wielu z Was już się na mnie poznało
W związku z tym, nie zdziwicie się, że wrzucam kolejną recenzję kołowrotka
Tym razem konstrukcja tańsza, sprawdzona, mocna, bardzo żywotna.
Cena Okumy Travertine TRB oscyluje w granicach 150-200zł. Nie jest to wiele (aczkolwiek są znacznie tańsze konstrukcje) za mocny i trwały kołowrotek z wolnym biegiem i 5-letnią gwarancją(+zapasowa szpula z tworzywa).
Poza tym nadarzyła się dobra okazja by zaprezentować ten młynek.
Prezentujemy często sprzęty drogie, wypasione, wymuskane i być może, osoby z ograniczonym budżetem, czują pewien niedosyt.
Sezon smarowania w pełni, jestem zawalony robotą, pudełka walają się już pod nogami
Tak czy inaczej jeden z dobrych kumpli podrzucił kilka swoich maszyn, w tym również sprzęty od ojca, a wśród nich Travertine wielkości 55 (czyli 5500).
Kilka razy pisałem na forum o Travertine oraz Tactic Baitfeeder. Są to bliźniacze konstrukcje, i jak mi się wydaje, Tactic miał zastąpić Travertine.
Travertine jest nadal jednak w sprzedaży, nie wiem czy to zapasy, czy"leżaki"...
Jeśli chodzi o napęd, łożyska, pojemności, przełożenia, to są to klony. Różnice są jednak 3.
1. Najbardziej oczywista - wygląd, design, kolorki.
2. Hamulec. Plusik na konto Tactic, ma DFD (dual force drag). Chodzi o to, że podkładki są zarówno od góry, jak i od dołu szpuli.Wpływa to nieco na jego moc i płynność. W praktyce, różnica w stosunku do standardowego hamulca Travertine, jest słabo zauważalna, może bardziej w większych modelach, przy ostrym holu.
3. Korbka. Na korbkę zwrócił moją uwagę niegdyś Artur, czyli nasz forumowy, nocny hardcorowiec
Tutaj plus dla Travertine, gdyż ma dłuższe korbki, co może wpłynąć nieco na pracę, na moc, na siłę.
Model Travertine TRB był (w sumie nadal jest) dostępny w kilku wielkościach, czyli :
- 30 i 40 (dla jasności 3000 i 4000), których masy, to nieco poniżej 300g i nieco powyżej 300g;
- 45 i 55 to już masy dobrze powyżej 400g.
Jak więc widać różnica między wielkością 40 a 45 to przepaść wagowa (około 100g). Wynika to z faktu, że nie tylko rotor i szpula są większe, ale cały korpus, a co za tym idzie napęd i jego gabaryty. Co z kolei przekłada się na moc.
Były również przednio jak i tylno hamulcowe Travertine na rynku.
Odnośnie Tactic Baitfeeder, to jest dostępny w większej gamie wielkości, od 20 do 65.
W związku z powyższym, wymienione przeze mnie wady i zalety, dotyczą 2 modeli, w zasadzie w jednakowym stopniu.
Zalety.Na plus należy zaliczyć niewątpliwie moc konstrukcji jak i napędu. Co prawda obudowa jest z tworzywa, ale jest to tworzywo chyba tego typu, jakiego używano niegdyś, we wspaniałych (dla kołowrotków) latach 90-tych. Wszystko jest bardzo sztywne, nic się nie gnie, nawet stopka "trzyma fason". Stopka jest asymetryczna, ma dłuższą łapkę skierowaną w stronę szczytówki wędki, co też polepsza stabilność w tym newralgicznym miejscu.
Kołowrotek jest wyposażony w 4 łożyska dość przyzwoitej jakości, są to łożyska zakryte, ale nie uszczelnione, zapewne ze stali nierdzewnej. Jako piąte można zaliczyć łożysko - blokadę obrotów wstecznych. Rozmieszczenie łożysk. Oś napędowa podparta na 2 tej samej wielkości, wielkie łożysko na koszu (rotor), malutkie w rolce prowadzącej żyłkę.
Napęd to standardowa przekładnia hipoidalna, przeniesienie na posuw szpuli za pośrednictwem zębatki w kształcie elipsy, czyli rozwiązanie charakterystyczne dla tej tajwańskiej firmy. Wałek napędzający rotor jest podparty wielkim łożyskiem z jednej strony, a z drugiej osadzony w wytłoczeniu obudowy, jest to dobre rozwiązanie. Shimano za ten patent (floating shaft) każe sobie płacić kupę kasy (np DL, XT - odsyłam do mojej recenzji).
Napęd jest mocny i solidny, zębatki jak i inne trybiki są sporej grubości i wielkości. Moc zwijania jest wielka, i o wiele droższe konstrukcje nieraz nie zbliżają się do połowy tego powera
Hamulec ma sporą moc. Zakres jego regulacji jest jednakże dość przeciętny.
Szpula główna dobrej jakości i z grubego kawałka metalu, łatwo nie ulega uszkodzeniom mechanicznym. Wyposażona jest jednak w zwykły plastikowy, trójkątny klip żyłki. Szpula zapasowa jest z tworzywa (czarny design) i niestety nie mam jej na zdjęciach.
Wolny bieg działa bardzo sprawnie.Nic się nie przycina, nie zakleszcza. Regulacja oporu jest spora i przyjemna, zaś minimalny docisk pozwala zapolować nawet na sandacza, który rzekomo wyczuwa najmniejszy nawet opór.
Niektóre osoby zwracają też uwagę na położenie dźwigni wolnego biegu - włączony jest wtedy gdy dźwignia jest u góry, wyłączony, gdy dźwignia na dole.
Duża moc płynąca z napędu, oraz sztywna obudowa, która trzyma go pewnie, wpływają również na trwałość. Prezentowany egzemplarz został zakupiony w 2008r. Właściciela znam dobrze, jego taktyki nad wodą również
Więc jestem pewien, że towarzyszył mu na niemal każdej wyprawie wędkarskiej. Troszkę już nakręcił.
Wady.Konstrukcja nie jest zła, zwłaszcza że niezbyt droga. Mankamenty, które wymienię skreślałyby ten młynek, gdyby kosztował 500zł, a tak... ? To tylko pewne niedoskonałości
Co więc?
Po pierwsze wygląd. Niezbyt piękny, kolory jakieś nie takie, kształty też trochę od topora.
Nawój żyłki jest przeciętny, ani zły ani dobry. Wynika z braku większej precyzji napędu.
Konstrukcje z wyższej półki Okumy są również oparte na tym rozwiązaniu napędu, jednak poszczególne elementy są wykonane z większą precyzją, mniejszymi tolerancjami. Mają więc przyjemniejszą pracę, ładniejszy nawój, mniejsze luzy.
Pokrętełko wolnego biegu i korbka są również niezbyt urokliwe, mogą też niektórym osobom nie bardzo "leżeć" w ręce.
Praca kołowrotka jest poprawna, nie zachwyca, ani też nie zraża. Jest nieco luzu na osi korbki, który trudno skasować, oraz minimalny tylko luz na rotorze.
Podsumowując.Kołowrotek jest dostępny w kilku wielkościach, dzięki czemu można go zaadoptować pod różne metody. Bardzo mocny i trwały. Można orać do woli ciężkimi zestawami, także w nurcie. Hol ryby, także sporej i walecznej nie będzie przeszkodą ani męką, siła zwijania jest ogromna, moc hamulca także.
Niewielka cena zakupu wynagradza niezbyt wymuskaną pracę i kilka niedociągnięć oraz wygląd.
Sorki za jakość zdjęć, tym razem "warsztacik" w piwnicy i trochę słabe światło.
Jak widać kołowrotek trochę przeszedł. Rysy otarcia, brudek , troszkę syfu
Poza tym to jego pierwszy serwis!!
Data zakupu - w pudełku znalazłem komplet papierów
Rozbiórkę zaczynamy standardowo od zdjęcia szpuli, podkładek pod nią, odkręcenia korbki.
Skoro szpula zdjęta, to od razu zaglądamy do środeczka
A tam pierwsza niespodzianka, gumowa uszczelka, dzięki niej mało co wpadnie do środka, woda również łatwo się nie wleje. Podkładki spore, filc nadal trzyma olej, mimo wieku i przebiegu. Pod podkładkami 2 tulejki w zagłębieniu szpuli. Można się zabawić i wsadzić w te miejsce łożyska(są 2 tuleje o wym. 4x7x5), szpula będzie się lepiej i równiej kręcić, zarówno w trakcie pracy hamulca jak i wolnego biegu.
Pokrętło hamulca też rozebrałem, ale nie było nawet brudu.
Odkręcamy śrubkę, a następnie nakrętkę trzymającą rotor, klucz 12, gwint lewy - kręcimy w prawo by odkręcić. Od razy można zdemontować dźwigienkę wolnego biegu. Trzeba odkręcić jedną śrubkę, a potem rozszerzyć dźwignię na boki (jest z tworzywa), tak by zeszła z bolców.
Należy następnie zdjąć gumę z pokrętła wolnego biegu (zsunąć ją), po czym odkręcić tą srebrną "dupkę" - 1 wkręt w stopce kołowrotka, od przodu. Ta "dupka" ma jeszcze 4 bolce i za chiny nie chce zejść. Trzeba delikatnie podważać w kilku miejscach, by nic nie uszkodzić.
Zdjęcie tej srebrnej części obudowy, daje dostęp do 2 śrubek pokrywy napędu. 2 kolejne są na koszu (pod rotorem), jedna z lewej, druga z prawej strony kołowrotka.
Zdejmujemy pokrywę i... ? SZOK! Toż to Quick Calyber
Różne elementy przed myciem.
Po myciu wyglądają całkiem, całkiem, a 8 lat minęło...
Uderzające podobieństwo do Calybera FS
Jest na odwrót, spece z Okumy maczają palce w konstrukcjach DAM'a.
Wymyty i nasmarowany pokręci jeszcze nie jeden sezon.