Nie powinniśmy się martwić Decathlonem. Gdyby tam byli fachowcy, sieć ta sprzedawałaby masę sprzętu, uderzając w polskich producentów i polskie sklepy. Oni kupczą głównie towarem francuskim, na rynku zanęt zaś, gdyby rozwinęli skrzydła, sprzedawaliby kupę szmelcu, na przykład odpowiedniki zanętowe, czyli zamiast Sonubaitsa mielibyśmy 'to samo ale inne'. Czyli jeszcze większe śmieci lecące do wody, bo producent musiał zrobić produkt 'po kosztach' dla sieci.
Kto wie, czy w Polsce nie dałoby się zrobić sieciówki wędkarskiej, myślę, że to mogłoby wypalić, jednak na pewno problemem jest wpływ pór roku na sprzedaż, dlatego musiałoby to być połączone ze 'sportem' ogólnie.