No to była przygoda ... Nie dla wszystkich zakończyła się happy endem (piżmak).
Kiedyś, za łebka, po powrocie z łowienia karasi (12-14 cm) postawiliśmy wędkę oparta o płot ze zwisającym robakiem na haczyku.
Siedzimy w domu u cioci na wsi - a tu jakieś larmo z podwórka. Wypadamy z domu - na haku wisi kura i się trzepocze.
Tez nie było happy endu, skończyło się na porządnym rosole i "laniu" od cioci.