Autor Wątek: Noc, komary, seks i motorower  (Przeczytany 5256 razy)

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Noc, komary, seks i motorower
« dnia: 08.12.2015, 00:39 »
Lato nie rozpieszczało pogodą w tamtym roku, do czerwca było zimne i wietrzne , w lipcu przyszły ulewy a za nimi wielka powódź. Więcej czasu spędzałem nad wodą nęcąc i patrząc na naturę niż łowiąc ryby. Wielka stara glinianka kusiła mnie swoimi głębiami i niebieskawą wodą , nie wiedziałem jeszcze wtedy jakie skrywa rybie tajemnice. Długo szukałem odpowiedniego miejsca . Nie interesowały mnie płytkie płanie ani  wydeptane do cna miejsca gdzie przez cale lato chodzili się kąpać miejscowi. Odpadały też miejscówki oblegane przez miejscową wędkarską elitę , po prostu nie chciałem się wcinać tam komuś . W końcu zaciekawiły mnie dwie małe wysepki połączone z lądem metalowymi mostkami. Ostre spady i spora głębokość  już blisko brzegu sprawiały że dla większości wędkarzy nie było to atrakcyjne miejsce. Kilka dni nęcenia porządną zanętą upewniły mnie że ryba tam żeruje i to niemała . Niestety była też zmora tej wody – leszczyki  i krąpie wielkości dłoni . Potrafiły wyżerać sporo zanęty i ziarna więc zastanawiałem się nad jakąś nową i atrakcyjną dla ryb większą przynętą. Podstawową zdobyczą miejscowych były karpie różnej wielkości z przewagą tych którymi ostatnio zarybiano. Czasem komuś trafił się amur ale też niezbyt okazały . Płotki i wzdręgi też łowiono małe. Miejscowi  mówili że w gliniance leszcz skarłowaciał bo nigdy nie udało się nikomu złowić większego niż 25 centymetrów. Kilka razy udało mi się zobaczyć pod powierzchnią ogromne ryby , szerokie w grzbiecie jak podkłady kolejowe. Okazało się jednak że to kilka tołpyg wpuszczonych dawno temu więc ryby mało wędkarskie. Siedząc na brzegu wieczorem miałem słońce z tyłu więc mogłem obserwować dno do granicy widoczności na spadzie. Porastały je glony jak zielona wata , w jednych miejscach wyższe , w niektórych jakby uszkodzone, wygryzione przez jakieś stworzenia. Czasem było w nich widać przemieszczającego się mozolnie raka , przypominał ruchem niedźwiedzia gramolącego się przez gęsty zagajnik kosówki. W szparach między kępami glonów czasem stały małe szczupaki , bywało że na moich oczach polowały na jakąś nieostrożną płoteczkę czy wzdręgę. Dalej gdzie nie docierały promienie słoneczne ani mój wzrok dno było tajemnicą, domyślałem się jedynie że leży na nim glina , zwarta przez lata i twarda
Postanowiłem być wytrwały i poświecić to lato na zbadanie wód glinianki. Nęcenie grochem , soją i kukurydzą owszem przynosiło efekty w postaci mniejszych karpi  ale wędkarski nos podpowiadał mi że w tej wodzie jest jakiś potencjał. Naczytałem się że dobre efekty można mieć stosując suchą karmę dla psów i kotów  ale ona pływała po wodzie więc postanowiłem robić z niej takie półmiękkie kulki z dodatkiem mąki i jajek. W domu przy gotowaniu tego wynalazku śmierdziało ohydnie i musiałem to robić w czasie gdy nie było reszty rodziny . Ugotowane kulki podsuszałem i mroziłem w małych porcjach a potem nęciłem razem z ziarnami…
Łowy za dnia dawały słabe efekty więc postanowiłem  zaliczyć kilka nocek pod rząd korzystając z tego że miałem w pracy drugą zmianę. Długotrwałe opady wypełniły mętną wodą wszelakie zagłębienia w ziemi i wylęgły się miliony komarów. Rozkładając się na noc trzeba było się bardzo dobrze zabezpieczyć , ubierałem nawet neoprenowe czarne rękawiczki by nie gryzły po rękach. Wynalazki stworzone przed tymi małymi wampirami prawie nie działały  a nawet wydawało mi się że tylko je rozdrażniają . Smarowałem się wytrwale waniliowym olejkiem do ciast i to jakoś je odstręczało a po kilku dniach całe moje ubranie i ja pachniało lepiej niż miejscowa cukiernia.
Na łowisko dotarłem godzinę przed zachodem słońca, akurat dobry czas by wszystko sobie porozkładać przed nadejściem nocy. Był piątek więc na pobliskich ogródkach działkowych odbywała się jakaś zabawa bo było słychać dolatujące stamtąd rytmy disco polo. Gdy zszedłem po metalowych schodach na swoją wyspę zatrzymałem się jak wryty bo może z trzy metry obok mojego wysiedzianego w trawie miejsca rozłożył się inny wędkarz. A niech to szlag ! Chyba wypada się wrócić do domu ! Na chwilę zbaraniałem i nie wiedziałem co mam począć. Może facet podglądał mnie gdy nęcę ? No nic, podejdę i pogadam z nim, wybadam co to za jeden i jakie ma zamiary
Okazało się że to starszy gość , łowił dwoma gruntówkami ale zestawy umieszczał dość sprytnie lokując je prawie przy brzegu wysepki zwanej nie wiadomo czemu tarłową , nie było do niej dojścia. Czyli jednak mnie nie podsiadł ani nie widział gdzie nęcę bo moja miejscówka w wodzie była może ze trzydzieści metrów w prawo, na samym styku głębi i końcu glinianego stromo opadającego stoku, o wiele bliżej brzegu niż jego zestawy. Okazało się też że wędkarz zna mnie z widzenia i wie że lubię siadać z wędkami w tym miejscu. Nie protestował a wręcz sam mnie namówił bym się rozkładał
- Widzisz pan co się tu dziś szykuje ? Bal na działkach i może tu nie być zbyt spokojnie więc we dwóch raźniej.
- Wcale bym się nie zdziwił gdyby grupka młodych pijanych wpadło na pomysł nocnej kąpieli bo ciepło dziś a że z działek mają do tego miejsca najbliżej więc tym bardziej
Tłumaczenia faceta były logiczne , mi też by się nie uśmiechało siedzieć tu samemu i po ciemku mieć problem z wyrostkami, to dobry pomysł by siedzieć obok siebie
Stachu – wstał i podał mi rękę . Przedstawiłem się też i zacząłem rozkładać moje manele. Stach przypatrywał się temu ciekawie ale nie komentował . Zdziwił się dopiero gdy rozłożyłem bolonkę
- To nie z gruntu będziesz łowił ?
- nie, delikatnie ze świetlikiem na spławiczku, blisko brzegu
- więc musimy być bardzo cicho dodał Stach
Wstał nagle i zaczął  się rozglądać do tyłu, było już prawie ciemno
- mam tam na górze motorower, na wszelki wypadek przypnę do łańcuchem do tej malej akacji , po czym wstał i poszedł schodkami na górę
Nieźle musiałem być zamyślony skoro idąc tu nie zauważyłem motoroweru, nie ma co. Na tle zachodniego nieba widziałem jak Stach przypina łańcuchem  motorower do chwiejnej akacji, której pień był niewiele grubszy od ramienia. Potem po cichutku zszedł na dół i siedzieliśmy maksymalnie cicho. Gdy już prawie nie widziałem antenki spławika i co chwilę szukałem jej na tle granatowej wody zdecydowałem się na założenie świetlika. Jak dotąd nie miałem żadnego brania. Postanowiłem założyć na hak kulkę zrobioną z karmy dla kotów , przełamałem malutki świetlik i rzuciłem . Seledynowa kreska świetlika przesuwała się powoli po wodzie , zaczęła się ustawiać pionowo i nagle położyła się powrotem . Pomyślałem – hm, pewnie ciężarki zawiesiły się na jakiejś kępie glonów czy czymś innym ale postanowiłem zostawić to tak na parę minut. Wielkie było moje zdziwienie gdy po minucie spławik stanął, pomyślałem że to branie i zaciąłem w próżnię. Haczyk pusty. Kolejny rzut z tą samą przynętą – scenariusz się powtarza, spławik leży, po chwili staje – ja zacinam i znowu nic. Do trzech razy sztuka – kolejny rzut ale tym razem gdy spławik zaczął stawać i wyskoczył do góry – zaciąłem z impetem i kij wygiął się w piękny łuk i zaskrzeczał na kilka sekund hamulec kołowrotka . Znajomy był ten hol, jednak nie wierzyłem że to ta ryba, która się tak zachowuje, była leniwa i stanowcza, czułem krótkie szarpania pyskiem, w którym tkwił mój hak. Sprzęt miałem delikatny , żyłka cienka a przypon wręcz płociowy więc nie mogłem sobie pozwolić na siłowy hol. Wpatrywałem się w niebo, na tle którego dobrze było widać czarny blank bolonki. Ryba skapitulowała i podholowałem ją do powierzchni a potem już jak mokrą szmatę jednostajnym ruchem wędki pod brzeg gdzie stał już Stachu trzymający w wodzie na wyciągniętych rękach mój długi podbierak. Nie świeciliśmy na wodę , nigdy jeśli tego nie trzeba tego nie robię. Stachu był doświadczonym wędkarzem i bez problemu podebrał rybę, sprawnym ruchem cofnął sztycę i zamknął rybę w siatce. Wtedy już wiedziałem co to za ryba choć nie widziałem jej – ale Stach nie . Na brzegu w miejscu gdzie ściana trzcin zasłaniała światło latarek wyjąłem z siatki wielkiego leszcza, miedzianołuskiego .
 Coś nieprawdopodobnego ! Tutaj taki leszcz ? Miarka pokazała równe sześćdziesiąt centymetrów. Stach nie mógł się nadziwić a ja już wiedziałem że te poprzednie źle przeze mnie zinterpretowane brania to też były one – łopaty ! Wsadziłem go do siatki, którą zawiesiłem kilkanaście metrów z boku, na drugim łuku malej wysepki. Może chlapać po jakimś czasie gdy odpocznie a łowiąc sześć metrów od brzegu to ryzykowne czy nie spłoszy pobratymców
- zanosi się na to Stachu że to nie jeden jedyny , zobaczymy co będzie dalej …
Ważne że go nie zerwałem, wypłoszył by stado na bank. Nie narobiliśmy hałasu więc jest wielka szansa że za chwilę sytuacja się powtórzy- więc cicho rzuciłem zestawem. Tym razem spławik stanął majestatycznie, ale nie postał dłużej niż pięć minut – kapitalna wykładka , zacięcie i hol bliźniaczo podobny do pierwszego , leszcz też bliźniak centymetr mniejszy. Gdy wkładałem go do siatki zapiszczał sygnalizator Stacha , usłyszałem jak zacina , po sekundzie wielki chlupot w trzcinach przy tarłowej wysepce i ten suchy trzask pękającej żyłki….
Szkoda, karpisko lub amur jak byk. Stachu stawiał na karpia bo ten gdy tylko poczuł że jest na haku natychmiast wpłynął w trzciny. W tym momencie usłyszeliśmy na górze jakieś ciche głosy. Pewnie nie byliśmy widoczni bo żadna z naszych latarek się nie paliła, Stachu jeszcze przeżywał zerwaną rybę i nie zdążył wyjąć nowego przyponu – ale słysząc głosy zamarł w bezruchu. Ja też przytuliłem się do kępki trzcin. Jedyną widoczną rzeczą był świetlik na wodzie ale intruzi jeśli nie są wędkarzami raczej go nie zauważą. Nie pomyślałem jednak o tym że cała sztyca podbieraka leży za mną na trawie…
Usłyszałem że schodzą po metalowych stopniach, starali się to robić po cichu i szeptali między sobą . Jeden szept kobiecy i jeden męski. Stachu skulił się jak tylko mógł. Ja trzymałem w pogotowiu latarkę , żałowałem że nie mam choć jakiegoś kija do obrony. Nasze oczy już przywykły do ciemności i na pewno widzieliśmy więcej niż ci, którzy się tu skradają. Zobaczyłem białą koszulkę faceta , kobieta musiała być ubrana w coś ciemnego bo tylko zarys jej postaci bardziej wyczuwałem niż widziałem. Co to za jedni i czego chcą tego oboje nie wiedzieliśmy , po chwili któreś z nich potrąciło sztycę podbieraka , kobieta wzięła ją do ręki i powiedziała szybko po cichu – kurcze, to jakaś wędka, ktoś tu jest ! Zmykajmy stąd ! I tak jak szybko przyszli – tak szybko się oddalili
Wyglądało na to że to jacyś zakochani , chcieli się pewnie popieścić na ciemnej wysepce . Poczekaliśmy jeszcze chwilę i przerzuciłem zestaw ciesząc się że w tym czasie żaden leszcz się nie skusił . Po kwadransie znów spławik położył się na wodzie i szybko zanurkował w toń, patrzyłem jakiś sam zdziwiony szybkością tego brania i zaciąłem  delikatnie z wyczuciem . Niestety tym razem hamulec grał zupełnie inną melodię , grał bez przerwy. To już nie leszcz , to karp i to za duży bym go tym zestawem utrzymał . Pozwoliłem mu odpływać bo im dłuższa żyłka tym większa amortyzacja  a on doskonale wiedział co robi i gdzie płynąć . Po chwili poczułem tarcie żyłki o coś tam w wodzie daleko od brzegu i smutny luz….
Dopiero po roku dowiedziałem się że w tym miejscu leża na dnie wagoniki do transportu gliny, których nie zdążyli wyciągnąć , dowiedziałem się też że glinianka powstała w dwa dni bo dokopano się do jakiegoś wielkiego podziemnego źródliska, które w dwie doby zalało całą dolinę
Karp spłoszył ławicę leszczy , spławik stał spokojnie jak żołnierz na warcie i nic się nie działo. Stach przeciągnął się i ziewnął , stwierdził że jeśli w ciągu godziny nic nie weźmie to trzeba iść do domu , ja też pójdę . Namówiłem go by na jedną z wędek założył moją półmiękką kulkę . Niedługo potem sygnalizator zapiszczał i Stach ciągnął spokojnie  swojego karpia, było widać że jednak znacznie mniejszego niż ten mój cwaniak. Podebrałem mu go sprawnie a on podrapał się po głowie – hm, za mały by się nim chwalić – a za duży by go zjeść . Uśmiechnął się – czyli tak jakbym nic nie złowił !
Karp miał na oko z sześć kilo , był bardzo krótki i wygrzbiecony. Stach wycierając ręce odwrócił się i zamarł w bezruchu
- kurnaaa ! Ktoś mi kradnie motorower – syknął dość głośno
Faktycznie patrząc w górę na brzeg było widać lekko bujającą się na boki akację i ruszającą się kierownicę motoroweru !
Zerwaliśmy się bezgłośnie , odkręciłem siatkę ze sztycy i złożyłem ją by w razie czego użyć jej jako pałki, Stachu wyjął grubą podpórkę do wędki i po cichu jak żbiki skradaliśmy się wspinając po metalowych schodach na górę . Latarki na głowach wyłączone, postanowiliśmy zaatakować złodzieja z dwóch stron naraz i oślepić światłem a potem rzucić się na niego. Tak też zrobiliśmy – i rzuciliśmy się na …..kochającą się w trawie parę . Któreś z kochanków leżało za blisko motoroweru i rytmicznie poruszało nim i wątłą akacją ……
Pozdrawiam - Gienek

Offline RetroX

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 130
  • Reputacja: 9
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał z Bytomia
  • Lokalizacja: Bytom
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #1 dnia: 08.12.2015, 01:00 »
Rewelacyjna lektura :-)

Wysłane z mojego HUAWEI P7-L10 przy użyciu Tapatalka

Michał z Bytomia

Offline gregorio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 693
  • Reputacja: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kołobrzeg
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #2 dnia: 08.12.2015, 01:54 »
Gieniu jak zwykle wysoki poziom :bravo: :thumbup:
Grzegorz > Kołobrzeg

Online Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 699
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #3 dnia: 08.12.2015, 07:44 »
Rewelacja!  Jak zwykle!  :thumbup: :thumbup: :thumbup: 
Lucjan

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #4 dnia: 08.12.2015, 09:03 »
 :thumbup: :beer:

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 911
  • Reputacja: 186
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #5 dnia: 08.12.2015, 17:09 »
Gieniu super :bravo: :thumbup:
Zbyszek

Offline Kereloth

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 955
  • Reputacja: 88
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Brodnica
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #6 dnia: 08.12.2015, 17:55 »
Miła lektura :beer: :thumbup:

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #7 dnia: 08.12.2015, 21:00 »
Jednym słowem były brania na różne sposoby. Na spławik, na grunt i... na gruncie :)
Gienek, gratuluję kolejnego opowiadania!
Fajnie, że od czasu do czasu znajdziesz czas, żeby coś naskrobać :)
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #8 dnia: 08.12.2015, 21:09 »
Wielkie dzięki :)
Pozdrawiam - Gienek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 232
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #9 dnia: 08.12.2015, 21:16 »
Gieniu :bravo: :thumbup:
Maciek

Offline FilipJann

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 367
  • Reputacja: 191
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wielkopolska
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #10 dnia: 08.12.2015, 22:36 »
Jest zajeb... :):bravo: :thumbup:
Have fun.
Do what makes you happy.
And, ignore anyone who says you fish too much.
Life is too short to listen to those who don't respect your passion.

Filip! :)

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #11 dnia: 08.12.2015, 23:06 »
Ekstra się czytało!
Dawid

Offline zajcu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 123
  • Reputacja: 8
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: 44-190
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #12 dnia: 09.12.2015, 19:03 »
Brawo Geniu  ;)   
Pozdrawiam Paweł.
„Nie oczekuj lepszych rezultatów, jeśli wciąż robisz to samo”
Albert Einstein

Offline Sfeeder94

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 75
  • Reputacja: 5
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Pszczyna
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Noc, komary, seks i motorower
« Odpowiedź #13 dnia: 15.12.2015, 14:39 »
Świetna lektura, ale musieliście być zdziwieni, kochankowie też. :D