Przyjemne opowiadanko,ładna gra słów,raz "ostrzej", raz łagodniej. Można się uśmiechnąć do monitora
Czego jednak nie rozumiem,to takiego "stereotypu" żony niepochwalającej wędkarskiego hobby.Albo też panującego stereotypu męża ganiającego z torbami za żoną po butikach. Często się to przewija w zabawnych opowiadaniach,kabaretach.
Nie ogarniam do końca,bo mnie to zupełnie nie dotyczy,mimo iż żonę mam...
Nieraz się zdarza ,że żona "wygania" mnie na ryby,bo jestem zbyt marudny,albo też za argument podaje ilość i ceny sprzętu ,który nakupiłem i teraz "się tylko kurzy"
A ja (niesmacznie może) sobie żartuję,i pokazuję jej, gdzie są paragony i inne dowody zakupów posiadanego sprzętu,bo gdy zginę "nagle i tragicznie" to będzie wiedziała za ile to "opchnąć"
Co by jednak nie pisać ,to przyjemnie było się pośmiać czytając