W roku ubiegłym początek kwietnia chyba drugi wypad w nowe miejsce - inny odcinek Warty
Łowiłem sobie ryby ( przepływanka jak zwykle) byłem bardzo zadowolony trafiały się ładne sztuki m.in leszcz1,5kg(zresztą pisałem o tym wypadzie kiedyś) siedziało kilku grunciarzy ale nic nie łowili więc uwaga byłą skupiona na mnie
Potem przyjechał jakiś cymbał samochodem który z dobre 15 min jeździł i się rozglądał gdzie by tu usiąść
W końcu się ulokował ( prawie by był obok mnie ale nie było na szczęście miejsca) poniżej mnie jakieś 50m
W pewnym momencie oniemiałem ten jeleń lokował podpórki do feederów...
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie jego sposób - on napierdal... w nie młotkiem!!! huk był taki jak na placu budowy i on chciał tam ryby łowić...Oczywiście kolejny bez brania w miedzy czasie zwolniło się miejsce obok mnie a ten też obserwował jak ciągne rybe za rybą no to się spakował i tym razem usiadł powyżej mnie .. na szczęście młotek nie był tym razem w użyciu bo już byłem w gotowości mu wyjaśnić parę rzeczy
Zawsze jak widzę takie sytuacje to nie wiem jakieś współczucie z mojej strony czy może śmiech?
Może jeden z drugim by pomyślał czemu ktoś łowi a on nie ?
Najprościej myśleć że to magia miejsca u niego są u mnie nie.....