Te wszystkie detale, deklikatność, można by powiedzieć, że aż skrajna przesada - mają jednak znaczenie, właśnie wtedy, kiedy ryby nie są jeszcze tak aktywne, kiedy nie walczą o jedzenie. Cienki przypon, malutki haczyk, fluorocarbon, idealnie wyważony spławik - powiem Wam, że to robi robotę w takich okresach właśnie jesienno - zimowych i wczesno wiosennych. Nawet łowiąc karpie na komercji kiedy latem ryby wręcz biją się o przynętę nie ma to znaczenia, ale jesienią już, kiedy tych brań jest mniej widać jak bardzo cieńszy przypon z fulurocarbonu, mniejszy haczyk, większa finezja pomagają. Nawet ultra delikatny spławik, który w moim przypadku to 0,1 gr (na karpie) okazuje się niezbędny.
Fluorocarbon rzeczywiście jest mniej wytrzymały jednak czasem trzeba kalkulować wyniki na zasadzie złowić cokolwiek fluorocarbonem, nawet kosztem zerwania jakiejś ryby niż nie złowić nic.
Efekty delikatnych zestawów widać bardzo wyraźnie teraz, kiedy jest chłodno, kiedy nad rybą trzeba popracować. Zdawało by się, że niektóre detale nie mają znaczenia jednak ja zawsze twierdzę, że nawet jeśli każdy z nich ma wpłynąć na poprawę brań choćby ułamkiem procenta to ma to sens. Bo suma sumarum, tych procencików może się nam trochę uzbierać. W pełni sezsonu nie ma to już takiego znaczenia, ryby inaczej żerują, walczą o pokarm, są mniej ostrożne - choć też nie zawsze i nie wszędzie. Są łowiska, na które wybieram się z zestawami zbudowanymi tylko i wyłącznie bardzo delikatnie, bo tak już trzeba tam łowić.
Często może się wydawać, że skoro łowimy ileś tam fajnych ryb, to jest dobrze, że nie trzeba kombinować. Uważam, że to też złe podejście, bo przecież zawsze tych ryb może być więcej. Skoro łowimy 5 kg ładnych płoci, to nie jest wcale powiedziane, że nie można złowić ich 10 kg. Łowimy 5 pięknych leszczy - wynik ładny, ale zawsze mogło by ich być 10. Rzecz jasna, na niektóre rzeczy wędkarz nie ma wpływu i czasami te 5 kg albo 5 sztuk może być już maksimum, które jesteśmy w stanie wydusić z wody. Mimo to warto próbować te wyniki polepszać.
Lug tutaj idealnie pokazał, że delikatny zestaw dał mu przewagę bo wyniki znacząco różniły się od innych wędkarzy.
Wszystko rzecz jasna ma też pewne granice. Dla mnie - kiedy łowię karpie - delikatnie to jest 0,16... Bardzo delikatnie to 0,14, gdzie dochodzę do granicy łowić ryby i jeszcze ich nie tracić. Łowiąc znów duże leszcze na kanale - 0,08 to jest taka granica - łowię i jestem w stanie wyholować. Tutaj każdy musi to sobie równoważyć według siebie.
Jeśli chodzi o fluorocarbon to ja osobiście polecam. Choć stosować proponuję nie koniecznie zawsze a wtedy, kiedy faktycznie szukamy tego asa w rękawie. Wtedy możemy podeprzeć się takimi modyfikacjami zestawu właśnie na fluorocarbonie, dużo mniejszym haczykiem itp. Nie zawsze jest taka potrzeba.