Ja dziś byłem na jeziorze. Nie jest to zbyt rybne jezioro. Gdybym miał pewność, że w sąsiednich okręgach lód jest równie gruby, to pewnie wybrałbym się gdzie indziej. Takiej pewności jednak nie mam, więc wybrałem się na jezioro położone blisko mojego domu. Tutaj zawsze lód jest gruby. Średni pomiar w przeręblach wskazał 17 cm.
Mając w głowie obserwacje z zeszłego sezonu, wybrałem się od razu na płytkie rejony. Dobrze zrobiłem, bo łowiący w głębszych miejscach nie mieli żadnych wskazań. To ciekawe. Dawniej właśnie w tych głębszych miejscach gromadziła się cała ryba i przez wiele lat były to główne miejscówki w łowieniu spod lodu. Odkąd jednak nadeszły późniejsze i łagodniejsze zimy, wszystko się zmieniło.
Łowiłem więc na 1,5-metrowej wodzie. Okazało się, że jeszcze za głęboko, bo najlepsze wyniki mieli ci, którzy wędkowali na samym tarlisku, na wodzie 70 cm. Tam siedzi płoć, widać stada leszczy, padło kilka ładniejszych okoni i oczywiście szczupaczków na błystki.
Ja nie trafiłem z miejscem. Nie miałem na tyle czasu po pracy, żeby obłowić dalsze rejony płycizny.
Na blachę jeden taki okoń padł. Ze 3 maluchy do tego.
Na mormyszkę też 1 lub 2 maluchy.