Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: wojciu1 w 21.07.2018, 16:23

Tytuł: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: wojciu1 w 21.07.2018, 16:23
Witajcie,

mój post mógłby teoretycznie stanowić jedno pytanie - co sądzicie o wypuszczaniu dużych drapieżników?

Pytam, ponieważ będąc dzisiaj na nocce i łowiąc na metodę, złowiłem ponad 90 centymetrowego sandacza. Zupełnie niespodziewanie, na kulkę proteinową.

Przyznaję, że nigdy nie interesowałem się drapieżnikami, nigdy ich nie łowiłem, nie zbytnio pojęcia jak je trzymać, na co uważać.

Środek nocy, obudził mnie dźwięk sygnalizatora, splątane zestawy (na drugim też ryba) i totalny szok przy podbieraku. Dalej nie wiemy jakim cudem ryba się do niego zmieściła :facepalm: Totalnie nieprzygotowani, żadnych rękawic, szczypców. Trochę zajęło nam wypięcie haczyka, szybkie zdjęcie, miarka, ryba sporo przebywała poza wodą i była raczej w słabej kondycji i jakoś bez większego zastanowienia postanowiłem... wypuścić ją z powrotem.

Rano gdy emocje opadły zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie powinniśmy tego sandacza zabrać...

Chciałbym poznać Wasze zdanie w tej kwestii, w razie gdyby podobny przyłów przytrafił się powtórnie.

Z jednej strony "no kill", zaś z drugiej przypomniałem sobie, że niektórzy zalecają odławianie takich dużych drapieżników.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Daavid w 21.07.2018, 16:40
W moich rozważaniach pomijam suma, który faktycznie potrafi zrobić szkody w wodzie.
Sandacz nie ma zbytnich tendencji do zjadania dużych ryb. Zjada chore lub martwe. Jest jak najbardziej korzystny dla ekosystemu, brak drapieżników prowadzi do karlowacenia białych ryb.
Duży sandacz oznacza bardzo dużo ikry. Jak najbardziej należy je wypuszczać. Jeśli to był pojedynczy hak to warto czasami odciąć przypon.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 21.07.2018, 17:09
Sandacz i szczupak to jest podstawa. Szczególnie w polskich wodach, gdzie dominuje drobnica.
Zabicie okazu szczupaka czy sandacza uważam za zbrodnię na środowisku naturalnym.

Amen.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Piker w 21.07.2018, 17:14
Zgadzam się z przedmówcami i przy okazji gratuluję takiego potwora :bravo: oraz decyzji.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.07.2018, 01:56
Gratuluję potwora! :thumbup:

Również zgadzam się z przedmówcami, drapieżniki należy wypuszczać, zwłaszcza drapieżniki. Zrównoważona gospodarka rybacka w praktyce doprowadziła do wybicia drapieżnika, a to najważniejsza z ryb w wodnym ekosystemie. Duża ryba to dobre geny, dużo ikry, ponadto jest to pomnik przyrody. Jak najbardziej więc należy je uwalniać, dobrze jest też zrobić zdjęcie takowego czynu i upubliczniać, aby fanów rybiego białka oswajać z takim podejściem.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Alleius w 22.07.2018, 08:43
Ad vocem opinii o sumach.
Ich niszczycielski wpływ na populację ryb widać rzeczywiście w małych zbiornikach i tam, gdzie nigdy ich nie było (UK). Apeluję jednak o nienadużywanie tego argumentu w Polsce w odniesieniu do dużych jezior i zwłaszcza rzek, gdzie sum nigdy nie stanowił zagrożenia dla równowagi ekosystemowej - a dzisiaj bywa czapkowany nawet w rozmiarach kijanki, bo "na forach piszo, że to szkodnik".
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: mironek w 22.07.2018, 11:19
Gratuluje okazu i słusznej decyzji.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Semit w 22.07.2018, 11:28
Ad vocem opinii o sumach.
Ich niszczycielski wpływ na populację ryb widać rzeczywiście w małych zbiornikach i tam, gdzie nigdy ich nie było (UK). Apeluję jednak o nienadużywanie tego argumentu w Polsce w odniesieniu do dużych jezior i zwłaszcza rzek, gdzie sum nigdy nie stanowił zagrożenia dla równowagi ekosystemowej - a dzisiaj bywa czapkowany nawet w rozmiarach kijanki, bo "na forach piszo, że to szkodnik".
Dokładnie tak :thumbup:, robi się moda na niszczenie populacji suma w środowiskach w których zawsze występował, bo za dużo białorybu podobno wędkarzom zżera. :facepalm:
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Piker w 22.07.2018, 11:38
Ludzie mają to do siebie, że chcą naprawiać środowisko. Kormorany, sumy, foki, one wszystkie były tutaj przed nami i wszystko świetnie działało, dopóki sami nie zaczęliśmy wsadzać paluchów w trybiki.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 22.07.2018, 11:44
Dla mięsiarstwa każda wymówka będzie dobra, by zabić. A to za duży, a to za mały, brzydki, niepotrzebny... smaczny. Za głęboko zahaczony, bo czekałem tylko 15 minut z zacięciem. Biedna rybka ukłuta, to jej dam w łeb, żeby się nie męczyła, taki jestem humanitarny...
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Andrew126 w 22.07.2018, 12:37
Duże drapieżniki oczywiście należy wypuszczać, ale z sumami sprawa wygląda nieco inaczej. Tam gdzie występują  od zawsze powinny nadal być, nie poprawiajmy natury, ale naście lat temu była moda wpuszczania sumków np do niewielkich zbiorników ( glinianki, żwirownie ) , gdzie nigdy nie występowały.  Teraz w tych zbiornikach niewiele ryb zostało,  głównie drobnica i kilka sumów  oraz tołpyg i amurów. Ryb średniej wielkości brak  . Tak więc nie poprawiajmy natury, ale w uzasadnionych przypadkach pomóżmy jej wrócić do stanu równowagi.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Daavid w 22.07.2018, 22:44
Ad vocem opinii o sumach.
Ich niszczycielski wpływ na populację ryb widać rzeczywiście w małych zbiornikach i tam, gdzie nigdy ich nie było (UK). Apeluję jednak o nienadużywanie tego argumentu w Polsce w odniesieniu do dużych jezior i zwłaszcza rzek, gdzie sum nigdy nie stanowił zagrożenia dla równowagi ekosystemowej - a dzisiaj bywa czapkowany nawet w rozmiarach kijanki, bo "na forach piszo, że to szkodnik".
Dokładnie tak :thumbup:, robi się moda na niszczenie populacji suma w środowiskach w których zawsze występował, bo za dużo białorybu podobno wędkarzom zżera. :facepalm:

W UK niektórzy "fani białych ryb" to samo co z sumem robią też z szczupakiem a sandacza mają za wroga nr1 (Oprócz argumentów o niszczeniu rybostanu mają też za złe sandaczowi, że został kiedyś w UK wpuszczony i nie jest brytyjską rybą. Ciekawe, że tego samego nie mówią o brzanie).
Takie podejście wynika z małej wiedzy o funkcjonowaniu ekosystemu.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.07.2018, 09:23
Ad vocem opinii o sumach.
Ich niszczycielski wpływ na populację ryb widać rzeczywiście w małych zbiornikach i tam, gdzie nigdy ich nie było (UK). Apeluję jednak o nienadużywanie tego argumentu w Polsce w odniesieniu do dużych jezior i zwłaszcza rzek, gdzie sum nigdy nie stanowił zagrożenia dla równowagi ekosystemowej - a dzisiaj bywa czapkowany nawet w rozmiarach kijanki, bo "na forach piszo, że to szkodnik".

Nie zgodzę się z takim poglądem. Są zbiorniki lub rzeki, gdzie sum może wyrządzać szkody, zwłaszcza tam gdzie się nim zarybia. Na przykład Wisła - jaki jest sens zarybiać tym gatunkiem skoro ogólnie jest mało ryby? Mówimy tu o zachwianiu równowagi, która już była naruszona! Sum to jedyna ryba w Polsce, która ma taką ochronę (długi okres ochronny, wymiar i limit), naturalnie dodatkowo chroni się sam, broniąc gniazda i chroniąc narybek. Dzięki temu małe sumy nie mają wielu wrogów naturalnych.

Czy można uważać, że wprowadzając takiego drapieżnika w pewne miejsca nie powoduje się zaburzenia? Jak chronić stada tarłowe takich gatunków jak lin czy karaś wtedy?  W Polsce suma jest bardzo dużo, i jeżeli słyszę, że na jednej rzece łatwiej o suma niż o żywca, to coś nie gra... To jak z karpiem czy amurem, pewna ilość nie spowoduje żadnych skutków ubocznych, te pojawią się, gdy będzie ich więcej. Dlatego problem suma to dla mnie głównie problem tego, że ktoś je wprowadza. I nie w UK wcale jest z tym kłopot, ale w Polsce. Nie bez kozery pewne okręgi znoszą limity i ochronę suma przewidzianą RAPR, po prostu widzą jaki wpływ ma spora liczba tego gatunku na wody.

Kolejna sprawa to argument, że sum w Polsce był od zawsze. To że był ma się całkiem inaczej do tego, że się nim zarybia. Wyobraźmy sobie, że wpuszczamy do lasów tysiące małych wilków. Czy wszystko będzie dobrze z tego tytułu? Przecież wilk był od zawsze, nieprawdaż? Jak może wpłynąć na zachwianie równowagi, skoro od zawsze zamieszkiwał w Polsce? No właśnie, dawniej było inaczej, było mnóstwo zwierzyny w lesie, teraz jest też - ale to trochę sztucznie utrzymywane populacje pewnych gatunków. Zaadoptowanych do dzisiejszych realiów, czyli na przykład żywiących się dzięki człowiekowi. Ekosystemy w naszych wodach również są trochę 'sztuczne', na dodatek w większości przypadków nie ma żadnych badań wód, które zostały zdewastowane zrównoważoną gospodarką rybacką. Mamy 10 letnie operaty, które często bazują na rybostanie sprzed 20 lub więcej lat. Nie znam praktycznie żadnej wody, o której można powiedzieć, że jest normalna, wszędzie narzeka się na brak ryb, często na kompletne bezrybie. I tu rodzi się więc pytanie - czy warto zarybiać sumem? Czy jeśli mamy sporo drobnicy a brakuje ryb średnich i dużych, to czy sum będzie rozwiązywał problem czy go powiększał?

Według mnie podstawowym drapieżnikiem powinien być szczupak i okoń (względnie sandacz) - i jeżeli te gatunki są w dobrej ilości, to wtedy i sum będzie się odpowiednio tam odnajdywał. Jeżeli jednak tych dwóch gatunków jest zbyt mało, to sum może poważnie naruszyć ekosystem, chociażby ograniczając ilość ryb w stadach tarłowych takich gatunków jak lin czy karaś, podczas gdy będzie sporo leszcza. Sum według mnie się obroni, szczupak zaś ma najmniejsze szanse. Dlatego powinno się chronić głównie szczupaka, nie zaś suma, który ma o wiele lepiej. Jeżeli będzie można go poddać takiej presji jak inne gatunki, wtedy jego liczba odpowiednio spadnie. Spojrzmy na wyniki zawodów spławikowych na Wiśle czy Odrze lub kanałach. Jeżeli są to małe wyniki, oznacza to, że ryby wcale nie ma tam tak dużo, więc po jakiego grzyba chronić suma? Należy mu usunąć na przykład wymiar ochronny lub zmniejszyć go do 40 cm, i juz jest lepiej, łącznie ze skróceniem okresu ochronnego najlepiej.

Problem polskich wód bierze się stąd, że nie mamy dobrego modelu gospodarki. Nie chodzi w nim wcale o równowagę, ale o rybacką wydajność wód, stąd takie spustoszenia. Rybackie lobby nie chce się przyznać do błędóów jakie popełniło, lepiej, rybakoznawcy nawet próbują twierdzić, że to oni mają rację, bezczelnie nie chcąc zerknąć na to jak prowadzą wody nasi sąsiedzi, chociażby Czesi. Za zarybianie sumem w operatach były i chyba są specjalne punkty, i dlatego można było wygrać przetarg czy konkurs, nie dziwi więc fakt, że sum zrobił swoje. Brak badań sprawił, że o sumie i jego wpływie wiemy mało, rybaccy naukowcy badają inne rzeczy, głównie dotyczące wydajności z hektara. Rybacki model prowadzenia wód mamy wszędzie, choć rybacy są tylko w niektórych częściach kraju, to jest nielogiczne.  Nie rozumiem jak można używać argumentu, że kormoran czyni spustoszenia, natomiast sum nie. Kormoran to też gatunek rodzimy, co lepsze, żywiący się drobnicą. Więc skoro szkodzi, to znaczy, że i sum  może szkodzić, nieprawdaż? Daleki jestem od poglądu, że to co 'naturalne' nie szkodzi. Zabawy z wodnym ekosystemem mogą mieć różne efekty, na jednej wodzie sum będzie OK, na drugiej nie. NIe ma reguły, zwłaszcza, że nie bazuje się na aktualnych badaniach wody, ale wali ryby na ślepo, taka jest polska rzeczywistość. Brak kontroli powoduje, że wędkarze oszukują w rejestrach i nie dokumentuą faktu złowienia wielkiej ilości ryb, co czyni rejestry kiepskim wskaźnikiem aktualnego stanu wody, brak rybackich odłowów też zmniejsza ilość danych o zbiornikach do skromnego zasobu.

I na koniec - lobby wędkarskie. Sumiarze chcą suma, karpiarze chcą karpia, feederowcy i spławikowcy ogólnej dobrej ilości średniej wielkości ryb, spinningiści dobrych populacji szczupaka, sandacza i okonia. Po części każdy ciągnie w swoją stronę, często nie patrzy się na innych korzystających z danej wody. Takie zarybienie sumy Wisły kilka lat temu uważam za niedopuszczalne (wprowadzono wtedy sporo suma). Nie przemawia do mnie argument, że za dużo się wprowadza karpia, więc im też wolno. Brakuje w tym wszystkim ładu i składu. Dlatego w pełni popieram zluzowanie wędkarskich limitów w niektórych okręgach, uważam, że powinno się to wprowadzić wszędzie. Obecnie wielu sumiarzy wypuszcza złowione przez siebie ryby, ich liczba jest na satysfakcjonującym poziomie, więc można suma odławiać, gdyż mamy mocne 'stada tarłowe'. Jeżeli słyszę, że na spina ktoś z jednego miejsca wyciąga kilkanaście sumów w okolicy ponad metra długości, zaś na nocce założenie rosówki skutkuje braniem suma do 80 cm, a innej ryby jest jak na lekarstwo, to coś tu nie gra. Bo innej ryby nie ma w takiej ilości, jak suma, który jest przecież na szczycie łańcucha pokarmowego! Zobaczcie jak łowi taki Artur na Odrze. Wędkarz jeden z najlepszych, a często wyniki nie są super. W takim układzie, jeżeli tyle jest suma, powinien łowić po 40 kilo ryby na nocce, od kwietnia do listopada.  tak dobrze nie jest. Jak te małe sumy dorosną i zaczną dalej się rozmnażać, co wtedy? Tak, sum jest kanibalem i może zjadać osobniki własnego gatunku, ale dojdzie do tego jak populacja innych ryb będzie na niskim juz poziomie. Chcemy tego doczekać? Chcemy wtedy naprawiać popełnione błędy? Może być trochę za poźno :o
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: masters w 23.07.2018, 11:54
Mam piękny zbiorniku w okolicy- stara żwirownia 8,9ha, głownie dla niego wykupuje kartę, kiedyś w tej wodzie łapałem piękne liny i leszcze. Niestety wędkarze z okolicy często wracając z z zasiadki z Odry przywozili ze sobą male sumy i je wpuszczali do tej wody bez umiaru, nawet po 10szt jednorazowo- jak sami powiedzieli to na tym zbiorniku może byc min ze 100-150szt. Na samym początku nic się nie działo, ale po kilku latach niestety woda zamieniła się w pustynie, jest zarybiana linem, karpiem, ale tych ryb w ogolę nie widać, ciężko cokolwiek złapać, nawet wielkie stada uklei które tam były zniknęły, za to sumy wygrzewające się na płyciznach sa częstym widokiem, i tak przez głupotę ludzka zbiornik został zniszczony i już chyba nigdy nie wróci do tego co było jeszcze kilka lat temu :(
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: wojciu1 w 23.07.2018, 14:27
Panowie, bardzo dziękuję za wszystkie gratulacje i odpowiedzi aprobujące moją decyzję :) Wątpliwości nasunęły mi się szczególnie po porannej rozmowie z jednym z wędkarzy, który ewidentnie nie mógł przeboleć jak mogłem wypuścić taką rybę, argumentując oczywiście przepysznym mięsem i tym, że tak duży sandacz to szkodnik wyżerający pełno białej ryby :-\
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.07.2018, 15:15
Największy szkodnik to ten Twój rozmówca. Szlag mnie trafia na takich palantów...
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: jjlech w 23.07.2018, 15:37
Znalazłem filmik dotyczący drapieżników może nie są to sumy/szczupaki ale drapieżniki...

https://www.facebook.com/1861202737428180/videos/1917496538465466/


Myślę, że ten film może zakończyć wątek o wypuszczaniu drapieżników.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.07.2018, 15:41
Genialne!
Cóż, natura wie, co robi.
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: kALesiak w 23.07.2018, 19:35
Ad vocem opinii o sumach.
Ich niszczycielski wpływ na populację ryb widać rzeczywiście w małych zbiornikach i tam, gdzie nigdy ich nie było (UK). Apeluję jednak o nienadużywanie tego argumentu w Polsce w odniesieniu do dużych jezior i zwłaszcza rzek, gdzie sum nigdy nie stanowił zagrożenia dla równowagi ekosystemowej - a dzisiaj bywa czapkowany nawet w rozmiarach kijanki, bo "na forach piszo, że to szkodnik".

Alleius, zacytowałem Ciebie nie z powodu jakichś osobistych animozji (absolutnie, nie!), ale dlatego, że z taką opinią spotykam się coraz częściej, a wyrażają ją, o, dziwo, sumiarze.

Odniosę się tylko do swojego podwórka, czyli Odry, kumpli, którzy bardzo skutecznie łowią sumy, właścicieli stawów...

Kilkanaście lat temu, w jakimś radosnym porywie, ówczesny zarząd zielonogórskiego okręgu PZW podjął decyzję o zarybianiu Odry sumem. Nie wiem, czy chodziło o odpowiednie zaksięgowanie kosztów materiału zarybieniowego, czy naczytali się Sabajeniewa, wg którego relacji, opartej na relacjach, w Odrze łowiono sumy do 400 kg wagi. Przy czym było to raczej przed nieszczęsną regulacją tej rzeki...

Wiem na pewno, że po tych zarybieniach nie dało się spędzić nocki nad Odrą bez flaszki. Każdy rzut kończył się braniem 20-30 centymetrowego nocnego kochanka żab. Brały w zasadzie na wszystko, nie dopuszczając innych gatunków. To trwało 2-3 lata. Pewnie ktoś to brał do żarcia, tylko co tu jeść po odcięciu łba i ogona... A potem przycichło... I nagle od kilku lat zaczęło się sumowanie. Gęste sumowanie.

Skupię się na odcinku Odry od Krosna Odrz. do Słubic. Z wielu relacji od chłopaków posiadających łodzie, czy pontony, którzy trollingują z echem, wiem, że na 90 % główek (ostróg, tam) siedzą sumy. Niech woda między główkami ma średnią powierzchnię np. 1 ha (100 m x 100m), a w dołach siedzą 2 żarłoki... Z kolejnych relacji - znajomy na zrywki wyjął w ciągu nocy z jednej główki, stacjonarnie, 3 sumy. Są? Są, bo wróciły. A były to takie pizgajce między 25-36 kilo.

Czemu wróciły? Z prostego powodu. Większe sumy beretują tylko patole na wódę. Ale oni nie mają sprzętu, więc choć łowią skutecznie, to rzadziej. A osoby, które znam, stać na sprzęt i na to, żeby powiedzieć: "Te duże to okazy, trzeba je wypuścić, niech się mnożą. Ja biorę tylko między meter a meter dwadzieścia, bo nie ma łoju i są super do wędzenia. I to może dwa razy w roku, bo świniom nie dam, a tym bardziej sąsiadem - etyka obowiązuje..."

Tak. Zdziwicie się może, gdzieś tam na wschód od zachodu, ale tu się wypuszcza takie ryby...

Dobiję, bo się uśmiałem: jakiś koleś pochwalił się dziś lokalnej gazetce, że złowił potwora 34 kilo. Widziałem hole większych, a manią wśród lokalnych sumiarzy stało się ponad 2 metry (i po co Ebro?).

A teraz do meritum: ja jestem prosty gość. I mam proste przełożenia. Od kilku lat trwa lokalna dyskusja nt.: "Panie, gdzie te ryby w Odrze, co były i nie ma? Musieli spłynąć, bo Odra niska." Pogłowie białorybu zmniejszyło się dramatycznie! Miejscowo, szczególnie na tzw. ścianach jest kleń i jaź. Na główkach, jeżeli fajne, są duże (po pół kilo i w górę) krąpale i lechy od kilo w górę. A gdzie jest sól tej rzeki, skoro kilkanaście lat temu była? Czyli zawodnicze śluzaki, które teraz stoją wyłącznie przy burtach w kamolach?
To ja się pytam:
Skoro spłynęły te ryby (nawet węgorze  :facepalm:), to czemu sumy nie spłynęły? Ja widzę pełen związek przyczyno-skutkowy. I, niestety, jestem w 100 % przekonany, że sum, nie mając w naturalnym środowisku kontrwagi, rozpieprzy wszystko, gdy jest go za dużo. A naturalna autoregulacja poszczególnych populacji w danym środowisku może nastąpić między innymi przy okazji naturalnej śmierci poszczególnych pokoleń danych osobników.

PS. Nie mam nic do sumów. Ale nie zaludniałbym Chińczykami Polski. Wystarczy ich.
PS. 2. Nie chce mi się już pisać o tych stawach, ale dodam, że powierzchniowo są są większe niż woda między główkami. 1-2 sumy robiły tam masakrę. A na dzień dobry szły zarybieniowe liny.
PS.3. Przepraszam za literówki, piszę z telefonu. Kciuk mi się spocił  :P
Tytuł: Odp: Etyka wędkarska a duże drapieżniki
Wiadomość wysłana przez: selektor w 23.07.2018, 20:10
Znalazłem filmik dotyczący drapieżników może nie są to sumy/szczupaki ale drapieżniki...

https://www.facebook.com/1861202737428180/videos/1917496538465466/


Myślę, że ten film może zakończyć wątek o wypuszczaniu drapieżników.

Jak widać temat wiecznie żywy ;)

http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=10709.0