Jak zostać dobrym wędkarzem? Dobre pytanie
Według mnie jedną z rzeczy podstawowych jest zrozumienie jak działają zestawy i co trzeba robić aby uzyskiwać pułapkę idealną. Często zabieram głos w momentach, kiedy pojawiają się pewne 'prawdy objawione'. Niestety, w Polsce jest ich całkiem sporo. Chociażby dlatego, że mamy dyktat wyczynu spławikowego poniekąd, który narzucił pewne ramy wędkowania. To dlatego waggler lub trotting, do którego mamy świetne wody, u nas się nie rozwinął. Bo rządzi łowienie wyczynowe, oparte na sztywnych regułach (regulamin zawodów) i słabych zazwyczaj łowiskach. Dlatego chociażby tak sporo jest u nas odległościówki. Wystarczy więcej karpia, i technika ta staje się w tradycyjnym podejściu po prostu słaba i niepraktyczna. Oczywiście mamy świetnych wyczynowców, dwóch z nich to 10 najlepszych na świecie (panowie Walczak i Niemiec). Ale czy trzeba do zwykłego łowienia podejścia zawodniczego? Oczywiście, że nie, gdyż ryby często zachowują się inaczej (nie ma presji jak na zawodach) oraz mamy inne środki do ich łowienia (mamy większy zasięg, możemy stosować to co w wyczynie zabronione - pelletów, kulek, możemy używać innych technik, i na przykład nęcić koszykiem a nie kulami).
Według mnie podstawą rozwoju więc jest zrozumienie jak działają zestawy, co sprawia, że odnosi się sukces. Czy aby na pewno jest to ochotka? Albo MMM i Metoda
Wiedzę opartą na doświadczeniu i 'zrozumieniu' można później przełożyć na swoje łowiska i dane gatunki. Czy warto udowadniać, że skrętka lub pętla jest najlepszym zestawem feederowym lub też, że Metoda to odpowiedź na wszystko? Nie bardzo, bo w każdej sytuacji coś jest gorsze lub lepsze.
Dlatego polecam wszystkim testowanie i kombinowanie. Bez przyjmowania prawd objawionych. Wiele dróg jest wciąż nie odkrytych, wiele szlaków nie zostało jeszcze przetartych. Warto chłonąć wiedzę i budować własny wachlarz rozwiązań. Uczyć się łowisk, łowienia danych gatunków, wyciągać wnioski. Waldek pisze, że samemu o to trudno. To fakt, ale zawsze można użyć dwóch wędek i zastosować dwie różne taktyki. Można łowiąc ze znajomym pójść inną droga niż on, i zastosować coś odmiennego, aby sprawdzić jak to zadziała. Byłem świadkiem wielu pozytywnych doświadczeń tego typu.
I absolutnie zgadzam się z tym co pisze Wojtas. Odwiedzanie komercji to podstawa aby się rozwijać. Na nic zbrojenia i najwymyślniejsze taktyki, jak łowimy na pustej wodzie. Komercja to niczym poligon, tutaj wiele można się nauczyć, zwłaszcza zachowania ryb. Bo te naprawdę zachowują się podobnie wszędzie, z ta różnicą, że na wodzie PZW są nieliczne. Wiedza z takich łowisk opłaca się przy rozgryzaniu trudniejszych wód.
Czy zastanawialiście się, dlaczego w Polsce łowi się tak mało brzan? Dlaczego padają łupem głównie spinningistów? To nieprawda, ze ich jest bardzo mało. Zatrucie Warty lub Nysy pokazało jak wiele tych ryb było w wodzie... Pokutuje jednak często podejście konserwatywne, ludzie często boją się spróbować łowić inaczej. Te historie o tym, że brzana nie zechce pelletów czy kulek bo ich nie zna lub o wielkim uciągu... I często widać, jak wędkarze łowią wciąż w klatkach, z zestawami zbyt delikatnymi, na klasyczne kukurydze czy białe robaki. Tutaj więc brakuje mi otwarcia się na pewne rzeczy. Na co powielanie tego co robią inni, dlaczego samemu nie pomyśleć jak i gdzie złowić brzanę? Tak, trzeba je zlokalizować oczywiście, ale jak się nam to uda - to może to być początek wielu sukcesów. Ale trzeba wszystko rozebrać na części pierwsze - na przykład zaczynając od tego, jak ulokować zestaw w nurcie aby się nie przesuwał. Potem jak nęcić i tak dalej. I sukcesy przyjdą. Bo brzana to w sumie ryba o prostych wymaganiach, niezbyt podejrzliwa, za to piekielnie silna. Trudno jednak łowić je na delikatne zestawy i tam, gdzie jej raczej nie ma.
Dlatego uważam, ze trzeba szukać zawsze pewnej drogi. Nie dawać się powstrzymywać teoriom, konserwatywnemu podejściu ale szukać, nieustannie. Warto sprawdzać to co mówią inni, nie ufać bezgranicznie temu tylko dlatego, że powiedział to wędkarz X lub Y, choćby najbardziej utytułowany. Łowiąc na danej wodzie samemu, możemy później szukać klucza do niej, i jak go znajdziemy, rozbić bank. To jest droga dobrego wędkarza
Wiele razy spotykam się z agresją lub niechęcią, gdy staram się dyskutować o pewnych rzeczach tu na forum. Rozumiem, niezgadzanie się z kimś skutkuje często pewną reakcją, jednak warto właśnie kwestionować pewne rzeczy, aby się rozwijać. Wbrew temu co myślą niektórzy, wiele odpowiedzi lub podpowiedzi jak odnieść sukces - znajduje się w naszych głowach lub jest wręcz na wyciągniecie ręki. Na nic praktyka, jeżeli polega ona na powtarzaniu rzeczy które nie działają, które bezmyślnie kopiujemy bo...tak trzeba lub dlatego, że inni tak robią. Tu jest właśnie jedna z dróg, która cechuje 'dobrego wędkarza'- umieć wyciągać wnioski
Sami często też nie raz obalimy własne 'prawdy objawione'. To nieodzowna rewolucja aby się rozwijać