Na nic szarpanina , na nic głosy rozsądku... ( na nic wybory - bo i tak wychodzi na jedno..) - oni zawsze powiedzą że pzw .. nie ma kasy - a po za tym działamy w świetle prawa .... ( czytaj operatów...)
Uważam, że aż tak źle to nie jest
Podstawą zmian jest dokonać zmian w wyborze władz związku, i zerwanie z rybactwem. Od kiedy PZW stanie się związkiem wyłacznie wędkarskim, wtedy i zacznie walczyć o interesy wyłącznie wędkarskie. To zaowocuje sporymi roszadami, nastąpi po czasie inne rozdanie.
Zastanówmy się - po co są politycy? Przecież teoretycznie to osoby, które reprezentują obywateli. Ale kto reprezentuje nas? Jest nas prawie dwa miliony, i nie mamy żadnych przedstawicieli w sejmie czy senacie, którzy rozumieliby nasze bolączki. Panowie - jak ma być lepiej? Trzeba zacząć wymagać - od prezesa własnego koła począwszy, po władze okręgu i krajowe. To oni mają zapewnić nam najlepsze warunki do uprawiania naszego hobby!
Czy należy winić polityków? Za co? Oni współpracując z PZW, myślą, że działają dla dobra członków związku! Jak widzą, ze PZW bierze granty, to uważają, ze to jeszcze lepiej, bo szarpie się kasę z UE, która zasili polski rynek. Niestety, nie wiedzą jak bardzo jesteśmy okradani, w jak tragicznym stanie są polskie wody, jak ci co rybaczą w PZW, nie chcą tego zmieniać. DO tego dochodzą wszelkiej maści naukowcy rybaccy, którzy pitolą swoje dyrdymały o tym,że rybak powinien być na każdej wodzie, wspierając i betonując ten układ.
Dlatego zmienić się może coś wtedy, kiedy realnie zaczniemy wywierać wpływ na wadze związku, a te na polityków, rząd, uczelnie kształcące 'ichtiologów'. I dodam, że PZW powinno istnieć, bo dzięki niemu mamy jeszcze wody w posiadaniu i możemy dysponować potężnym 'lewarem', ułatwiającym wszelkie rozmowy na stopniu polityki, ustanawiania prawa i tak dalej. Wsparcie 600 tysięcy członków czyni nas wielką siłą. Rozbici, połkną nas rybacy i naukowcy, wszelkiej maści biznesmeni łasi na dotacje unijne. Zobaczcie co się dzieje - ostatnio usilnie wykazuje się, ze ryby morskie są zagrożone przełowieniem, ze ryba z hodowli jest niezdrowa, ze najlepsza jakość ma ryba słodkowodna... Kto kreuje takie poglądy, gdzie wszystko będzie zmierzać? Według mnie o wiele lepiej trzymać rękę na pulsie, niż być zależnym i dostawać jakies ochłapy z pańskiego stołu. Dlatego trzeba zacząć walczyć o swoje. Nawet jeżeli się w PZW nie jest!