Łowiąc rok temu na komercji pod koniec lata (dokładnie 27 sierpień) opuściłem na chwilę wędki i poszedłem porozmawiać z kolegą na drugim końcu stawu. Wracam, żyłka naprężona, więc lekko podnoszę do góry. Czuję opór więc odkręcam lekko hamulec. Ryba trochę odjeżdża. Amur? W łowisku jest ich kilka, ale 10kilowych, więc już dawno porwałby zestaw. Po 2 minutach ryba sie wynuża.... Szczupak!! Drę się, żeby ktoś pomógł, bo pierwszy raz w ogóle zahaczyłem szczupaka. Kolega przybiegł i podebrał go. 64 cm i już go nie ważyłem ale coś ok. 2-3kg. Wrócił do wody. Ktośby mógł powiedzieć, że mam dziwne przypadki wędkarskie (pękająca żyłka 0.30, żyłka Robinson Supercup rwąca się w rękach), ale taka jest prawda i nwm jak to udokumentować.
P.S. Jakieś 3 lata temu inny kolega na kukurydzę na spławik złowił szczupaka 30cm. (Malutki, ale jednak) .Mieliście tak?