Przysłuchiwałem się ostatnio mimowolnie głośnej rozmowie dwóch wędkarzy, którzy łowili obok mnie. Jeden z nich na początek zamiast wody wlał do wiaderka z zanętą piwo, zwykłego lagera.
Kumpla zatkało, zaczął dopytywać, o co chodzi i facet wyjaśnił mu, że wpadł na ten patent przypadkiem, kiedy pewnego dnia piwo rozlało mu się na zanętę. Nie miał innej, więc spróbował łowić, efekty przeszły jego oczekiwania i odtąd wiosną i latem zawsze namacza zanętę w piwie. Mówił jeszcze, że sprawdza mu się to tylko z zanętami słodkawymi, nuta mięsna już mniej
Słuchałem z zaciekawieniem, a potem z jeszcze większym - obserwowałem rezultaty. Żarło mu nieźle, ale tego dnia ryby brały akurat na wszystko (ja zacząłem od białych, skończyłem na tutti-frutti z Drennana), trudno więc weryfikować skuteczność tej taktyki, zwłaszcza na przykładzie jednej zasiadki. Facet wyglądał w każdym razie na doświadczonego wędkarza i to raczej z tych, którzy znają nowe techniki.
A Wy co sądzicie? W jednym z filmów Luk używał celowo podfermentowanej zanęty, dla wzmocnienia efektu wabiącego. Wielu z nas „dipuje” też przynęty w alko (choćby tu:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=852.0 ), ale o moczeniu zanęty w piwie jeszcze nie słyszałem.
Spróbuję za kilka dni. Zobaczymy.