Mogę przytoczyć mój majowy wypad. Łowiłem na haki 12 jak zawsze. Zero brań, zero wskazań. Wydłużylem przypon do 60 cm i nic czekałem kolejna godzinę. Wydłużylem przypon do 100 cm przeczekalem nic kolejna godzinę. Oczekiwanie zawsze aktywne z wymianą przynęt, urozmaiceniem. Po 3 godzinach zawiazalem hak 16. Brania błyskawiczne. Jednen biały, dwie pinki, jedna kukurydza 🌽. Skróciłem przypon do 60 a później do 30 cm brania się nasilały. Efektem było 17 karpikow do kg i około 3 kg plotek i płoci(!). Podczas poczatkowego łowienia była i necenie pszenicą, konopia i nic. Sam wiem, że 16 Drennan Specjalist dał mi frajdę z łowienia. Zestawem był przelotowy koszyk na pętlach. Pozdrawiam
Ale my tu chyba rozmawiamy o metodzie, Mirku? Bo to diametralnie zmienia postać rzeczy. Przy klasycznym koszyku i przyponie rozmiar haczyka odgrywa diametralne znaczenie i to jest oczywiste.
Natomiast w metodzie... Ja używam haków 8-10. I jak mam brania, to mam. Jak nie mam, to nie mam
Taki ze mnie filozof! Generalnie gorsze mam wyniki, gdy wejdzie drobnica. Wtedy mam sporo niezaciętych szarpnięć, często przy porządnym ugięciem wędki, z którego nic nie wynika. Po prostu ryba zasysa przynętę, ale haka już nie. Ja wolę te odrobinę większe haczyki, bo przeważnie dochodzi wtedy do przebicia dolnej wargi na wylot. Spinek praktycznie nie mam, a jeszcze dwa lata temu miałem ich ogrom (ale to już było wałkowane w innym temacie).
Natomiast doskonale wiem, że nie ma problemów z wyjęciem dużych ryb na haczyki 12-14. Tylko po prostu ja inaczej łowię i mi tak dobrze.