Witam kolegów, niedawno zakupiłem sprzęt na "większe" ryby, konkretnie to wędka Daiwa black window 3,6m 3lb, do tego kołowrotek Fox eos10000, na nim żyłka Daiwa hyper sensor 0,28. Wcześniej łowiłem tylko na feedery i problemu nie było. Mianowicie na ten "nowy sprzęt" mam mnóstwo spinek, ponad połowa ryb spada z haka. Ja wiem, że wędka dość twarda, ale na prawdę nie siłuje się z rybami, hamulec w kołowrotku mam ustawiony luźno, ryba spokojnie wybiera, nawet taki karp 1kg. Łowie głównie na haki Kamatsu iseama w rozmiarze 8. Dodam tylko ze na federze używam dokładnie takiego samego zestawu (koszyk ze skrętką, przypon około 40-50cm, czasem mniej) i ten problem praktycznie nie wystepuje. Wczoraj na karpiówkę miałem 6 ryb na haku i wszystkie spadły zanim wjechały do podbieraka. Próbowałem różnych metod. Łowiłem na włosa, bez włosa, zmniejszałem rozmiar haka, nawet stosowałem haki drenana wide gape, zawsze ten sam problem. Próbowałem przy holu trzymać wędkę pionowo w górę, poziomo, ciągle to samo. Głownie łowie karpie w przedziale 3-4kg. Hol trwa np. minute i ryba spada z haka. Wędkę trzymam na podpórkach z włączonym wolnym biegiem i "bombką" na żyłce. W momencie brania zazwyczaj owa "bombka" podnosi sie do góry i nastepuje tzw. odjazd, przytrzymuje szpule ręką i podnoszę wędkę. Próbowałem mocniej zacinać - było tak samo. Łowiłem i przelotowo i na sztywno i ciągle to samo. Dodam że na metode z tym sposobem sygnalizacji brań było podobnie. Pytanie, czy to wina sztywnej wędki, która nie wybacza tyle błędów przy holu co feder? Może system sygnalizacji brań jest kiepski? Może ktoś miał podobnie? Byłbym wdzięczny za jakieś sugestie.