Autor Wątek: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)  (Przeczytany 16313 razy)

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #120 dnia: 22.12.2018, 00:03 »
C.D.
Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków. Dlaczego? Jest niższe prawdopodobieństwo, że ryby mnie oszukają ;D Prosty przykład, chcę poznać czy psammolitoral i fitolitoral głębokiego polodowcowego jeziora zamieszkuje podobny zespół ryb. albo czy istnieją zmiany sezonowe w występowaniu chronionych gatunków ryb w systemie małych cieków. Stawiam odpowiedni sprzęt badawczy (w tym przypadku zestaw badawczych sieci nordyckich - multimesh) w odpowiedniej ilości, lub przystępuję do elektropołowów skalibrowanym sprzętem. Metodyka jest dopracowana. Następnie obrabiam statystycznie wyniki i w zasadzie finito. Jeśli badania będą odpowiednio nakierowane i prowadzone w odpowiednim kontekście, np. występowania i ochrony gatunków ryb występujących w załącznikach np dyrektywy siedliskowej lub występowania ryb obcych gatunków, jeszcze lepiej tzw. potencjalnie inwazyjnych to prawdopodobieństwo, że ktoś to gdzieś zacytuje jest wyższe.

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #121 dnia: 22.12.2018, 09:50 »
Ot i prezent na święta. Witaj u nas, bardzo się cieszę, że ktoś taki się zarejestrował :)

Ze swoją wiedzą i badaniami na pewno rozwiejesz wiele wątpliwości, o jakie przetaczały się przez forum niemal wojny - zadziory lub ich brak w hakach, wielkość, itd. Super mieć na pokładzie naukowca-wędkarza :beer: :thumbup: :bravo:

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #122 dnia: 22.12.2018, 10:24 »
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Cześć! Obawiam się, że tak właśnie może być, jeżeli piszesz szczerze? A z drugiej strony zastanawia mnie, czy Ty czasem nie jesteś wysłannikiem ciemnej strony mocy? Czy nie masz wyznaczonych złożonych zadań, aby ocieplić wizerunek IRŚ po nagłej zmianie ich/waszego sposobu myślenia? Wszyscy dobrze wiemy, że ''oni'' tutaj są i czytają każde słowo, Ty też o tym doskonale wiesz. Dziwnie mi to wszystko wygląda...

Wybacz, że tak do tego podchodzę, podoba mi się Twoje podejście do tematu, ale po tym, co pisali tutaj Twoi koledzy, nie mogę w to wszystko uwierzyć.

Online Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 692
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #123 dnia: 22.12.2018, 10:41 »

Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków.

A ja mam pytanie z innej beczki ale pokrewne :) Dlaczego IRŚ traktuje po macoszemu temat rzek? Rozumiem, że po części instytut 'obsługuje' jakby rybactwo na dużych jeziorach, przede wszystkim polodowcowych, jednak wywiera spory wpływ na całą gospodarkę wodami w kraju.

Badanie pewnego naukowca z Krakowa bodajże dotycząca brzan wskazuje na to, ze populacja tego gatunku to 20% tego co mieliśmy w latach 80-tych. Ale wtedy rzeki były strasznie zanieczyszczone, brzana miała więc nieodpowiednie warunki do życia. Teraz zaś powinna sobie radzić o wiele lepiej, kto mieszka nad rzekami jak Odra, Warta czy Wisła wie jak czyste są one w porównaniu do stanu sprzed 30 lat.

Mam wrażenie, że w ogóle wiemy mało o polskich rzekach, i gospodarujemy nimi fatalnie, zarybianie sumem chociażby doprowadziło do zaburzeń, o czym informują wędkarze. Podobno na niektórych odcinkach trudniej złowić żywca niż samego suma.

W samym PZW jest w ogóle najciemniej. Wędkarze nie mają pojęcia o gatunkach jakie są w rzekach, w sensie czy jest ich więcej, mniej, jak sobie radzą, jakie powinny być (nie usuwa się karasia srebrzystego). Tak jakby rzeki zostawiono samym sobie. Wygląda jakby nie było żadnego planu. Rybactwo na rzekach to już minimalny procent, jest parę miejsc na Wiśle i Bugu, przy ujściu Odry. Czy to jest powodem, że tak mało wiemy o polskich rzekach?
Lucjan

Online Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 692
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #124 dnia: 22.12.2018, 10:49 »
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Spokojnie, tam chyba wiedzą dobrze, że zmiany muszą nastąpić i nie można już dłużej ściemniać. NIK w pewnym momencie może dokonać kontroli na przykład, pod innym kątem niż na Mazurach w 2013 (zbadać sens słuszności prowadzenie gospodarki tylko rybackiej, opiniowania operatów, projektów takich jak jesiotr, który wygląda na wielki przekręt, wprowadzanie rybaków na szkodę wędkarzy na Zalew Zegrzyński itd) i może się zrobić 'wesoło'. IRŚ nie może sztywno się trzymać tej samej linii, musi powoli się dopasować do warunków. Chyba coraz więcej osób po UWM myśli już innymi kategoriami. Dotacje unijne zaś nie będą trwać w nieskończoność.
Lucjan

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #125 dnia: 22.12.2018, 12:25 »
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Cześć! Obawiam się, że tak właśnie może być, jeżeli piszesz szczerze? A z drugiej strony zastanawia mnie, czy Ty czasem nie jesteś wysłannikiem ciemnej strony mocy? Czy nie masz wyznaczonych złożonych zadań, aby ocieplić wizerunek IRŚ po nagłej zmianie ich/waszego sposobu myślenia? Wszyscy dobrze wiemy, że ''oni'' tutaj są i czytają każde słowo, Ty też o tym doskonale wiesz. Dziwnie mi to wszystko wygląda...

Wybacz, że tak do tego podchodzę, podoba mi się Twoje podejście do tematu, ale po tym, co pisali tutaj Twoi koledzy, nie mogę w to wszystko uwierzyć.

Myślę, że jednak trochę przeceniacie rolę tego (i innych) forum w kształtowaniu "polityki" IRS :) Generalnie to pewnie 99% pracowników IRS nawet nie wie o jego istnieniu. Myślę, że podobne wątki w internecie obserwuje kilka osób - wędkarzy pracujących w Instytucie, ale generalnie w większości wędkarze z IRS należą do klubu "Passaria" i łowią głównie łososiowate na spinning i muchę oraz drapieżniki to raczej udzielają sie głównie na jerkbait.pl. Z innych osób, które na bieżąco śledzą fora, to są najprawdopodobniej dwaj wasi byli koledzy ;D Musicie też wiedzieć, że funkcjonowanie IRS w głównej mierze zależy od wyników prac badawczych, pozyskanych grantów i funduszy rozwojowych. Czy IRS to "ciemna strona mocy"? Tak bym tego nie nazwał. Tak jak pisałem wcześniej w IRS pracują różni ludzie, o różnych poglądach i obecnie od kilku lat nie ma tzw. jednego stanowiska IRS w sprawach naukowych. Każdy kto jest samodzielnym pracownikiem naukowym ma obecnie prawo do wyrażania własnej opinii naukowej popartej własnymi badaniami. Oczywiście nie wszyscy z tego powodu są mili i radośni, gdyż tak jak Luk wcześniej napisał wiąże ich tzw. konsekwencja naukowa. Jeśli ktoś przez powiedzmy 10 lat próbował udowadniać, iż bez połowów komercyjnych wyginą ryby i wyschnie woda w jeziorach, a szczupak zatracił instynkt rozrodczy i bez rybaków się nie wytrze, to ciężko się teraz z tego wycofać. Tak jak mówiłem w IRS pracują różni ludzie, jedni się cieszą, że mogą ze mną współpracować, inni niestety nie odpowiadają mi "dzieńdobry". Ja akurat trafiłem do Zakładu Bioekonomiki co dość średnio mi pasuje, gdyż tam pracują ludzie, którzy faktycznie wspierają tzw. "racjonalną gospodarkę rybacką", choć coraz więcej argumentów wytrącam im z rąk :) i mam nadzieję, że w końcu zmienią zdanie. Ale są też Zakłady zdecydowanie mniej archaiczne, jak chociażby Zakład Ichtiologii, Hydrobiologii i Ekologii Wód, czy Zakład Ryb Wędrownych. Tam robi się nowoczesną naukę na wysokim poziomie. 

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #126 dnia: 22.12.2018, 12:51 »

Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków.

A ja mam pytanie z innej beczki ale pokrewne :) Dlaczego IRŚ traktuje po macoszemu temat rzek? Rozumiem, że po części instytut 'obsługuje' jakby rybactwo na dużych jeziorach, przede wszystkim polodowcowych, jednak wywiera spory wpływ na całą gospodarkę wodami w kraju.

Badanie pewnego naukowca z Krakowa bodajże dotycząca brzan wskazuje na to, ze populacja tego gatunku to 20% tego co mieliśmy w latach 80-tych. Ale wtedy rzeki były strasznie zanieczyszczone, brzana miała więc nieodpowiednie warunki do życia. Teraz zaś powinna sobie radzić o wiele lepiej, kto mieszka nad rzekami jak Odra, Warta czy Wisła wie jak czyste są one w porównaniu do stanu sprzed 30 lat.

Mam wrażenie, że w ogóle wiemy mało o polskich rzekach, i gospodarujemy nimi fatalnie, zarybianie sumem chociażby doprowadziło do zaburzeń, o czym informują wędkarze. Podobno na niektórych odcinkach trudniej złowić żywca niż samego suma.

W samym PZW jest w ogóle najciemniej. Wędkarze nie mają pojęcia o gatunkach jakie są w rzekach, w sensie czy jest ich więcej, mniej, jak sobie radzą, jakie powinny być (nie usuwa się karasia srebrzystego). Tak jakby rzeki zostawiono samym sobie. Wygląda jakby nie było żadnego planu. Rybactwo na rzekach to już minimalny procent, jest parę miejsc na Wiśle i Bugu, przy ujściu Odry. Czy to jest powodem, że tak mało wiemy o polskich rzekach?

Gdyby Instytut nie interesował się rzekami nie istniał by Zakład Rybactwa Rzecznego i Zakład Ryb Wędrownych. Nie prowadzilibyśmy monitoringu ichtiofauny rzek (w czym osobiście również biorę udział). Nasza ekipa skupia się głównie na małych rzekach i ciekach między jeziorami. Niedługo ukaże się nasza praca na temat zmian sezonowych w biomasie ryb i strukturze gatunkowej niewielkich rzek łączących jeziora.
Cały monitoring rzek w kraju wykonujemy na zlecenie GDOŚ, gdyż zobowiązuje nas do tego RDW UE. Dane na temat stanu ekologicznego rzek na podstawie badań ichtiofauny są dostępne w GDOŚ. Natomiast monitoring wód nie jest sensu stricte działalnością naukową. My dodatkowo musimy szukać pewnej dynamiki zmian. Trzeba szukać ciekawych rzeczy, które zainteresują nie tylko "nasze" podwórko, ale również świat. Ponieważ nasza grupa obsługuje północny-wschód kraju, to w kwestii brany mogę tylko powiedzieć, że łowiliśmy ją w zasadzie tylko incydentalnie na Narwi, chyba Pasłęce i kilku innych ciekach. Teraz nie pamiętam dokładnie ale jest to do sprawdzenia. Mnie osobiście bardziej martwi brak miętusa w rzekach, w których kiedyś występował masowo, np. w Kośniance. Nasze badania nie potwierdziły już w zasadzie występowania tej ryby na stanowiskach, na których w latach 70-tych ryba ta była dominantem :( Ale zmiany środowiska zaszły tak znaczne, że np. w tych miejscach łowimy inne wartościowe przyrodniczo gatunki, takie jak np. piskorz czy koza.

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #127 dnia: 22.12.2018, 13:44 »
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Spokojnie, tam chyba wiedzą dobrze, że zmiany muszą nastąpić i nie można już dłużej ściemniać. NIK w pewnym momencie może dokonać kontroli na przykład, pod innym kątem niż na Mazurach w 2013 (zbadać sens słuszności prowadzenie gospodarki tylko rybackiej, opiniowania operatów, projektów takich jak jesiotr, który wygląda na wielki przekręt, wprowadzanie rybaków na szkodę wędkarzy na Zalew Zegrzyński itd) i może się zrobić 'wesoło'. IRŚ nie może sztywno się trzymać tej samej linii, musi powoli się dopasować do warunków. Chyba coraz więcej osób po UWM myśli już innymi kategoriami. Dotacje unijne zaś nie będą trwać w nieskończoność.
No właśnie wcale nie wszyscy to rozumieją. NIK może sobie szukać łącznie z CBŚ, CBA, ABW i NASA :) a i tak nic nie znajdzie, bo wszystko jest zgodne z prawem. Zrozumcie, że problem tkwi w całym chorym systemie administracyjno-prawnym, a nie w tym, że ktoś łamie prawo, bo go nie łamie. Niestety IRS może trwać w marazmie, w którym się znalazł i być może niektórym osobom to pasuje. Ja wiem jedno: wody i ryby je zamieszkujące są nie są własnością ani wędkarzy, ani rybaków, ani samorządowców. Ani tym bardziej IRS, PZW, PZPN czy komercyjnych gospodarstw rybackich, ani gmin, czy powiatów. Należą do skarbu państwa, a to oznacza, że są własnością Narodu, wszystkich Polaków, niezależnie od tego czy wędkujących, czy spożywających ryby. Ja swoją pracę w IRS rozumiem prosto, muszę dbać o zasoby, robić wszystko by zachowac je w dobrym stanie, tak by nasze dzieci oraz wnuki miały możliwość kąpać się w czystej wodzie rzek i jezior. By mogły łowić piękne ryby, a jeśli będą sobie tego życzyć to również je spożywać. To tylko tyle, niestety nie wszyscy pracownicy IRS tak rozumieją swoją pracę, ale jest nas kilku :D IRS jako instytucja nie musi ocieplać swego wizerunku w oczach wędkarzy, bo to nie ma żadnego wpływu na jej postrzeganie przez urzędników ministerstwa. Natomiast uważam, że we współpracy ze środowiskiem wędkarskim możliwa jest zmiana systemu administracyjno-prawnego, tak by lepiej chronić zarówno wody jak i ryby. Jeśli komuś na tym zależy będzie o to walczył. Moim skromnym zdaniem współpraca naukowców z wędkarzami może przynieść więcej korzyści dla obu stron. Na przeszkodzie może jednak stać organizacja analogiczna do PZPN :) ale to już rola członków tej organizacji aby ją zmieniać. Ja do niej nie należę i jestem szczęśliwym wędkarzem :)
Co do jesiotra ostronosego (bałtyckiego) to tu myślę, iż Luk się jednak mylisz. Niedawno zmarł prof. Kolman, szkoda, bo bym Cię odesłał do źródeł. Ja generalnie nie zajmuję się jesiotrowatymi, ale z tego co mi wiadomo kiedyś na terenach Polski występowały naturalnie dwa gatunki: tzw. zachodni i ostronosy, dość bliski kuzyn ostronosa z Kanady :)     

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #128 dnia: 22.12.2018, 15:05 »
NIK może sobie szukać łącznie z CBŚ, CBA, ABW i NASA :) a i tak nic nie znajdzie, bo wszystko jest zgodne z prawem. Zrozumcie, że problem tkwi w całym chorym systemie administracyjno-prawnym, a nie w tym, że ktoś łamie prawo, bo go nie łamie. Niestety IRS może trwać w marazmie, w którym się znalazł i być może niektórym osobom to pasuje.

My tu na forum rozumiemy dobrze jak wygląda polski system prawa rybackiego ;) (choć wiem, że 99% wędkarzy zrzeszonych w PZW nie ma o nim pojęcia). Problem jest w tym, że to IRŚ wpływa również na jego kształt, a przez opiniowanie takich a nie innych operatów w rzeczywistości dopuszcza się też jego łamania. Sam przecież piszesz o tym, że często deklarowane kwoty zarybieniowe są wzięte z kosmosu. Wystarczy zerknąć w obowiązki statutowe IRŚ oraz akty prawne regulujące jego funkcjonowanie aby zauważyć, że opinie IRŚ mają charakter opinii urzędowych i zespół opiniujący operaty ponosi odpowiedzialność za ich treść. Dlatego IRŚ przyczynia się do tego systemowego marazmu, jeżeli chodzi o polskie wody.

Ja wiem, że państwo stworzyło idiotyczny system gospodarowania polskimi wodami, cedując swoje obowiązki na użytkownika. Jednak jako instytut naukowy macie możliwość lobbowania o jego zmianę. Jakoś prof. W. Radecki może Wam pisać korzystne dla Was opinie, jeżeli chodzi o polskie regulacje prawa rybackiego, a już ze strony naukowców rybackich nie ma mowy o lobbingu w zakresie jego zmiany  :( 

Zauważ, że np. Zespół ds. Zarybiania w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej to też pracownicy IRŚ: Ryszard Bartel, Rafał Bernaś, Tomasz Czerwiński (znany nam z forum Rybal), Piotr Dębowski, Krzysztof Goryczko, Joanna Grudniewska. Do tego w Radach Gospodarki Wodnej danego Regionu Wodnego również zasiadają pracownicy IRŚ.

Jednocześnie wystarczy zerknąć na skład Rady Naukowej przy Zarządzie Głównym PZW

Prof. dr hab. Ryszard Bartel       - emerytowany prof. IRŚ,
Dr inż. Tomasz Czerwiński          - IRŚ,
Prof. dr hab. Piotr Dębowski       - IRŚ,
Prof. dr hab. Mirosław Szczepkowski   - IRŚ,
Prof. dr hab. Wiesław Wiśniewolski   - IRŚ,

Ci ludzie mają wpływ na to jak funkcjonuje w praktyce polskie prawo rybackie oraz największy związek wędkarski (czy może już rybacki ?). Wielu z nich hamuje zmiany. Wystarczy zerknąć na odpowiedzi zarządów okręgów na pytania kół, gdzie okręgi PZW powołują się na Radę Naukową i jej poglądy odnośnie np. ochrony drapieżników (w tym szczupaka). Przecież to jest parodia. Zgodnie z poglądami tej Rady Naukowej, to już dawno w UK nie powinno być ryb i to są ludzie z tytułami :facepalm:

Dodatkowo w samym PZW są osoby pokroju dyrektora biura zarządu okręgu PZW Gorzów Wielkopolski  Andrzeja Zakrzewskiego (notabene ichtiologa), który np. twierdzi, że: "żeby w wodzie były ryby należy prowadzić gospodarkę rybacką z użyciem sprzętu rybackiego. Z tym wiąże się zatrudnienie rybaka, który powinien prowadzić połowy tzw. informacyjne, odchwaszczające, a często nawet gospodarcze przy użyciu sprzętu ciągnionego (przywloką, niewód). To jest tak samo, jak z uprawą ziemi: jeśli się jej nie uprawia, to z czasem będzie ugór. Tak samo jest z dnem jeziora. Jeśli sieć przez kilka lat nie będzie się po nim ruszała, dno nie będzie mogło„odgazować" stanie się nieczynne, zanieczyszczone siarkowodorem i ryby nie będą mogły do tego dna zejść, by tam w naturalny sposób żerować. Jezioro czy inny zbiornik zacznie karleć, a życie w nim zamierać."

Ja osobiście uważam, że jedynie współpraca wędkarzy (tych myślących inaczej od tych że "karta musi się zwrócić", czyli kormoranów w gumofilcach walących wszystko w łeb)  z naukowcami, którzy rozumieją potrzeby nowoczesnych wędkarzy, może cokolwiek zmienić jeżeli chodzi o systemowe regulacje. W tej współpracy widzę jeszcze lokalne samorządy, w których interesie powinny być zmiany w obowiązującym prawie. Wieloletni hejt wędkarzy na IRŚ nie wziął się z nikąd ;) Jako instytut macie wpływ na to jak wygląda realizacja prawa rybackiego w Polsce. Dodatkowo macie środki, aby lobbować o jego zmiany.  Jednak sądzę, że nikomu na tym nie zależy, bo dla wielu oznaczałoby to koniec naukowej kariery.

Tutaj na forum nikt nie pisze, aby w całym kraju były wyłącznie wody C&R, bo to jest głupota oraz totalne oderwanie od rzeczywistości. Zobacz na profilu IRŚ na Facebooku pod Twoim artykułem już zaczęła się polemika, że np. "C&R to rozwiązanie satysfakcjonujące wybraną grupę zainteresowanych", czy też że "w przypadku pytania "idę po ryby" czy "idę na ryby", jeśli wybieram opcję drugą to czy nie należy zadać sobie pytania "może lepiej jak nie pójdę wcale?" :facepalm:

Nie da się pogodzić żądań wędkarzy większej ilości ryb w polskich wodach bez znajomości przez nich podstawowej biologii ryb, kwestii związanych z ochroną ekosystemów wodnych, jak i wiedzy w zakresie obowiązującego w Polsce prawa. A przez lata współpraca IRŚ z działaczami PZW doprowadziła do tego, że ci jedynie żądają ryb nie wiedząc nawet skąd one się biorą, czy też jak długo rosną :facepalm: IRŚ miało i ma olbrzymi wpływ na to jak wygląda PZW oraz świadomość wędkarzy. 

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #129 dnia: 22.12.2018, 21:02 »
No niestety, trudno mi się nie zgodzić, przynajmniej z częścią zarzutów Selektora. Tak jak pisałem części ludzi w IRS pasuje obecny system :( Mi i jeszcze kilku osobom zdecydowanie nie pasuje, gdyż mamy świadomość, że w dłuższej perspektywie nie jest on korzystny dla stanu ekosystemów wodnych i ichtiofauny. Niestety, ja i podobnie myślące osoby nie jesteśmy dopuszczani do opiniowania operatów. Wiele z nich lądowałoby w koszu na śmieci. Ale widzę, że nasza "praca u podstaw" powoli przynosi efekty, myślę, że kropla drąży skałę. Coraz częściej się mówi o zmianach w systemie konkursowym oraz o sprawdzaniu efektywności zarybień. Myślę, że nasz artykuł z 2016 roku na temat problemu pozyskiwania tarlaków szczupaka (wtedy jeszcze nie pracowałem w IRS) był początkiem pewnych zmian w myśleniu. Co do zespołu ds. zarybiania najchętniej osobiście bym go rozwiązał, gdyż wydaje się być zbędny. To co jednak martwi mnie najbardziej to wyśmiewanie przez niektórych moich kolegów oraz wierchuszkę PZW takich autorytetów jak np. prof. Arlinghaus. Nikt w Instytucie nie ma takiego dorobku naukowego jak Arlinghaus, a często bywa on krytykowany, szczególnie za swój pogląd na temat zarybień oraz C&R (polecam film z prof. Arlinghausem "C&R - Crime and Reality" odnoszący się do realiów niemieckich). Ogólnie dalekooo nam do nauki niemieckiej, duńskiej, kanadyjskiej, czy amerykańskiej w zakresie tzw. fisheries management. Ale są też u nas rodzynki, jak chociażby prace dr Kapusty, dr Krzebietke, etc. i innych światłych naukowców, którzy mam nadzieję w przyszłości zbudują nowy, lepszy IRS :)
Tak, z całą odpowiedzialnością twierdzę, że lata zaniedbań i ignorancji zrobiły swoje w IRS. Mam jednak nadzieję, że czas tzw. "starych profesorów - wyjadaczy" powoli dobiega końca.
Co do PzW to według mnie jest żenada, już łatwiej mi się dogadać z innymi użytkownikami "prywatnymi", oni przynajmniej nie owijają w bawełnę, że robią biznes. Przez moje nieco odmienne poglądy, niektórzy koledzy pracujący w związku już chyba mnie nie lubią. Odczułem to szczególnie po ostatniej konferencji użytkowników jezior, rzek i zbiorników zaporowych, gdzie miałem okazję wygłosić referat. Pierwszy raz ktoś im przekazał twarde dane wynikajace z badań ankietowych, że prawie 80% wędkarzy jest niezadowolonych ze stanu zasobów ichtiofauny i uważa, że uległy one pogorszeniu w ostatnich latach. Dodatkowo, pierwszy raz powiedział im to ktoś z IRS :)
Tydzień po tej konferencji zadzwonił do mnie Pan Teodor R. nowy prezes, który był rzekomo zainteresowany moim wystąpieniem. Umówiliśmy sie nawet na spotkanie i głębszą rozmowę, ale do niej nie doszło. Miał sie skontaktować, ale już więcej nie zadzwonił, wysłałem mu moją prezentację oraz kilka publikacji... i kontakt sie urwał.
W listopadzie zaproszono mnie na konferencję do Serocka, pojechaliśmy tam z dr Kapustą. Niektórzy wędkarze podchodzili i gratulowali wystąpień, natomiast członkowie zarządu okręgu mazowieckiego byli już chyba mniej zadowoleni.
W każdym bądź razie zdaje sobie sprawę, iż stąpam po dość kruchym lodzie... i, że być może przysparzam sobie wrogów. Dla wędkarzy mam również wiele gorzkich słów prawdy i nie będę cukrzył jacy to wszyscy jesteśmy wspaniali, pewnie jeszcze usłyszycie z mych ust także słowa krytyki :)
Naukowiec musi dążyć do prawdy i tej prawdy szukać, jeśli szuka tylko pieniędzy przestaje być naukowcem. Z drugiej strony musi poruszać się w świecie faktów, twardych danych, liczb i procentów, by idea (nawet ta najszlachetniejsza) nie przysłoniła prawdy, której szuka. Każdą wysnuwana hipotezę musi poprzeć swoimi badaniami, bądź korzystać z danych innych badaczy. Tutaj mogę sobie luźniej popisać, natomiast przygotowując artykuł, nawet nie naukowy, a taki jak ten ostatnio - popularno-naukowy muszę swe twierdzenia oprzeć na faktach.
Co zrobię jak mnie jednak wyrzucą z pracy? Nie wiem, chyba najpierw pojadę nad Kalwę lub Serwent rozłożę wędki... albo ich nawet nie będę rozkładał... popatrzę na wodę... i pomyślę: "warto było" :)   

Online Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 692
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #130 dnia: 22.12.2018, 22:12 »
Cholera, ale dyskusja! :bravo: :bravo: :bravo:

Ja swoją pracę w IRS rozumiem prosto, muszę dbać o zasoby, robić wszystko by zachowac je w dobrym stanie, tak by nasze dzieci oraz wnuki miały możliwość kąpać się w czystej wodzie rzek i jezior. By mogły łowić piękne ryby, a jeśli będą sobie tego życzyć to również je spożywać. To tylko tyle, niestety nie wszyscy pracownicy IRS tak rozumieją swoją pracę, ale jest nas kilku :D IRS jako instytucja nie musi ocieplać swego wizerunku w oczach wędkarzy, bo to nie ma żadnego wpływu na jej postrzeganie przez urzędników ministerstwa.

Super podejście. My wędkarze tutaj mamy podobne, może bardziej chcielibyśmy aby tych ryb było sporo. Ja nie zabieram ryb ale rozumiem, że ktoś może chcieć zjeść swój połów. Niestety, dominuje podejście 'nie może się zmarnować' i wszystko się bierze, często bez patrzenia na regulaminy i limity, bez refleksji najmniejszej co dalej. Tak myśli co najmniej połowa wędkarzy. Mam nadzieję, że takich głosów jak Twoje wśród naukowców będzie przybywać.

Co do wizerunku instytutu... Wędkarze się w końcu zjednoczą i zaczną lobbować, poza PZW. Wtedy wiele rzeczy może ulec zmianie. Jeżeli ja byłbym posłem RP, wydałbym wojnę układowi który teraz ma miejsce. IRŚ na tym by raczej nie skorzystał, przynajmniej kierunek innowacyjnej gospodarki rybackiej :) Kwestią czasu jest, kiedy ktoś na górze zacznie dociekać co jest grane i słuchać wędkarzy. Teraz ich przedstawicielem jest PZW dla polityków, ale to się zmieni. PZW obrał kurs na rafy, i dojdzie za rok, kilka, do zderzenia. Fakt, że to wszystko trwa jest spowodowane niewiedzą wędkarzy, których nikt nie uświadamiał. Teraz się to zmienia. My tu na forum przez te kilka lat odkrywaliśmy powoli pewne rzeczy i zależności. Bo nie jest łatwo to rozszyfrować. Ale jak się już to zrobi... :)

Zauważ też, że obecnie za wszystko (ogólnie - bezrybie) wini się wędkarzy lub PZW. Ale to też ulega zmianie. Powoli na wroga nowoczesnego wędkarza wyrasta właśnie IRŚ. Sam się dziwię, jak po pewnych publikacjach naukowych PZW może współpracować z IRŚ. Przecież wyraźnie widać, że dla wielu osób z instytutu wędkarz to zło konieczne. Mając normalne władze, szybko doszłoby do starcia. I dojdzie do niego, ewentualnie do wypracowanie późniejszego porozumienia. Jakbym był prezesem PZW pan Czerwiński nie miały czego szukać w PZW, podobnie jak wiele innych osób z rady naukowej. Rada naukowa składałaby się z takich osób, co rozumieją wędkarzy i chcą im pomóc. Jak ich nie rozumieją to ich miejsce jest gdzie indziej, np. w radzie rybackiej. Ale to też kwestia czasu :) Bo jak długo można mieć jako doradców antywędkarskich naukowców? Sam pamiętam słynne uznanie dużego szczupaka za szkodnika przez tę radę z 7-10 lat temu. Chyba nie trzeba komentować... :)

A tutaj można zapytać - dlaczego w IRŚ nie ma prac o tym, że brak kontroli nad wodami powoduje takie zaburzenia? Przynajmniej się z takowymi nie spotkałem. Wprowadzono poprawki do ustawodawstwa wielokrotnie, dlaczego nie rozszerzono kompetencji PSR i nie powiększono tej służby? Czy od dzierżawcy można wymagać aby sam siebie kontrolował? Przecież musi robić to państwo. To jego zadaniem jest sprawdzanie czy wszystko jest dobrze. A tu mamy narzekanie naukowców na nierzetelnie wypełniane rejestry. To jakby narzekać na nadmierną prędkość na drogach, na których nie ma radarów i kontroli. Przecież to logiczne, że potrzeba kar i samych kontroli, aby wymóc stosowanie się do przepisów. A tu na forum mości Kotwic z Rybalem żalą się na wędkarzy :) Śmiechu warte. Na pytanie dlaczego naukowcy nie wnoszą o zmiany w prawie, usłyszeliśmy, że to nie ich rola. To kto i na jakiej podstawie ma zmienić prawo?

No i najważniejsze. Kotwic z Rybalem uważali, że 'ryby są'. To jest najciekawsze. Wędkarze dobrze wiedzą czy ryba jest czy jej nie ma ;) I okazuje się dlaczego w IRŚ nikt nie bije na alarm, podobnie jak w RZGW. Ryby 'są', ponieważ prawda uderzyłaby w naukowców jak i w urzędników. Rozgrabiono lub roztrwoniono potężne zasoby państwa, ktoś musiałby beknąć, nieprawdaż? ;) Więc powstaje opcja winnych - kormorany, wędkarze, strefy beztlenowe i zanieczyszczenie wód. Ja nie twierdzę, że to są problemy sztuczne. One są, jednak za brak ryb odpowiada w pierwszej kolejności obrany sposób gospodarowania wodami , zrobienie z nich na siłę stawów hodowlanych, mających produkować ryby. Dlatego tak się atakuje no kill, pisze o sadyzmie bzdury. Jeżeli do tego weźmiemy PZW, które jako związek wędkarski prowadzi szeroko zakrojone odłowy sieciowe, z których zyski dzielone są przez ludzi z ZG PZW jak i GR Suwałki, mamy pełen obraz przekrętu ;)

Co do jesiotra ostronosego (bałtyckiego) to tu myślę, iż Luk się jednak mylisz. Niedawno zmarł prof. Kolman, szkoda, bo bym Cię odesłał do źródeł. Ja generalnie nie zajmuję się jesiotrowatymi, ale z tego co mi wiadomo kiedyś na terenach Polski występowały naturalnie dwa gatunki: tzw. zachodni i ostronosy, dość bliski kuzyn ostronosa z Kanady :)     

Osoby jakie stoją za tym programem, jak np. pan Purzycki, wskazują wyraźnie, że mamy do czynienia z czymś, co powinno być dokładnie przebadane przez komisję śledczą. Ja nie mam raczej zamiaru polemizować z samym pomysłem restytucji, ale z tym, ze zaangażowane jest w to PZW. Powinno to być robione przez naukowców tylko i wyłącznie, zaś wędkarze nie powinni mieć z tym nic wspólnego. Ośrodek zarybieniowy PZW nie powinien być angażowany w ten projekt, powinien produkować materiał zarybieniowy dla potrzeb okręgu lub okręgów. My jestesmy związkiem wędkarskim, i nie potrzebujemy jesiotra. Zwłaszcza, że szanse iż się wytrze w takiej Wiśle czy Odrze są małe. Ale tutaj chyba nie chodzi o same ryby, co? Ktoś chyba pod płaszczykiem restytucji (o ile to jest powrót tego gatunku) myśli o biznesie kawiorowym :) I jak na tym skorzystać mają wędkarze? No właśnie... Jak ten projekt jest rozliczany? Kto za co bierze kasę i jak na tym korzysta szeregowy członek PZW? To jest właśnie 'sprawa dla reportera'. Oczywiście jako wędkarze nie wiemy nic (jest to tajne i wędkarz nie ma do tego dostępu), zapewnia się nas tylko, że to projekt szlachetny i słuszny. Jak zrównoważona gospodarka rybacka - też słuszna :) Mam nadzieję, ze rozumiesz o co mi chodzi. Być może pomysłodawca chciał dobrze, ten naukowiec, nas jednak interesują kulisy tej akcji i takie zaangażowanie w nią PZW. Nie ma ryb w wodach a w Grzmięcy/Grzmięcej rozmnażają jesiotry. Tak jak w ZSRR - ludzie głodowali i mieli 'gołe doopy' ale zbudowano największy prom kosmiczny, wywalono masę kasy na program lotów w kosmos.

Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 225
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #131 dnia: 22.12.2018, 22:53 »
Kiełbik chłopie nie znam cie ale po kilku twoich postach już cie lubie :beer:.
Być może doczekamy aby tak jak piszesz nasze dzieci cieszyly się z dobra przyrody.... ale obecnie z twych wypowiedzi wniskuje iż masz ląd w ręku chęć go odpalić ale wybych może być mało spektakularny...
Powiedz nam co zrobić aby cały ten układ pzw iśr ktory jest chory mógł ulec zmianie abyśmy my normalni wedkarze przestali pisać o tym jak ma być ... a zaczeli pisać że jest fajnie i normalnie...
Maciek

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #132 dnia: 23.12.2018, 01:03 »
Luk, ja nie zajmuję się tropieniem układów, do tego istnieją odpowiednie służby. Jeśli jakiś tzw. układ istnieje i działa poza granicami prawa, należy to zgłosić do odpowiednich organów. Jak już pisałem, uważam, że problem tkwi w złym prawie, a nie w jego łamaniu. Prawa natomiast nie tworzą naukowcy, a już na pewno nie ichtiolodzy. Prawo tworzą urzędnicy, głównie prawnicy, a przyklepują je tzw. wybrańcy Narodu. Mogą się oni co prawda posiłkować opiniami specjalistów, ale nie muszą. Opinie, które są im na rękę zazwyczaj biorą pod uwagę, te które się kłócą z ich interesem odrzucają.
Widzisz Luk, niestety nie jesteś posłem, więc nikomu wojny nie wydasz. Myślę, że błąd, który robisz polega na tym, iż zakładasz, że ktoś z polityków będzie słuchał wędkarzy. Według mnie to jednak za mała grupa wyborców, poza tym, czy myślisz, że ja np. jako zdeklarowany prawicowiec zagłosowałbym na kogoś z PO czy PSL, SLD, etc. tylko dlatego, że obieca mi ryby w wodzie, ale przy okazji wpuści islamskich uchodźców z bliskiego wschodu i afryki? Nie, ponieważ jednak na pierwszym miejscu stawiam przyszłość mojej Ojczyzny i bezpieczeństwo rodziny (a jak się kończy wypaczona tolerancja i liberalno-lewicowa poprawność polityczna widzimy w zach. Europie). Dobro wód i ichtiofauny stawiam dopiero na miejscu następnym. Myślę, że tak postąpi każdy rozsądny Polak-wędkarz. Nawiasem mówiąc, wydaje się, że powinniśmy korzystać z zachodniego modelu zarządzania ekosystemami wód śródlądowych, ale nie widzę takiej potrzeby jeśli np. chodzi o politykę migracyjną, czy sferę światopoglądową, gdyż ta jest tam po prostu słaba i niebezpieczna dla tradycyjnej europejskiej kultury chrześcijańskiej. Nasz obecny rząd jest zdecydowanie bardziej rozsądny w tych sprawach niż rząd Macrona, Merkel czy May. Nasi politycy dobrze wiedzą, że gospodarka rybacko-wędkarska nie będzie rozstrzygać o preferencjach wyborczych.
Wracając jednak do meritum, twierdzisz, że wędkarze dobrze wiedzą, że ryb nie ma (chodzi głównie o duże drapieżniki). Ja np. również to wiem. Jednakże w odróżnieniu od większości wędkarzy mam na to dowody, w postaci badań nisko-selektywnymi narzędziami badawczymi jak zestawy nordyckie czy elektropołowy. Wędka niestety jest jednak bardzo selektywnym narzedziem połowowym. Narzędzie to nie łowi wszystkich ryb będących w zasięgu jego działania, ale tylko osobniki żerujące w chwili działania narzędzia (pisałem o tym kiedyś chyba jakiś artykuł). Dlatego opinia wędkarzy jest tylko subiektywną opinią hobbysty i dla np. urzędnika czy polityka, który ma jako takie pojęcie o badaniach składu i struktury ichtiofauny, pozostaje bez znaczenia.
Natomiast z resztą tekstu (szczególnie końcówką) się z Tobą zgadzam

Offline Kiełbik

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 18
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #133 dnia: 23.12.2018, 01:26 »
Mjmaciek, prawdopodobnie jedyną szybką ścieżką jest próba zmiany ustawy o rybactwie śródlądowym. Obecny system przewiduje obywatelski projekt ustawy, który można zgłosić do sejmu. To prawdopodobnie jedyna szybsza droga. Jednakże projekt taki muszą napisać fachowcy. Druga ścieżka, która mi osobiście wydaje się lepsza, to tzw. praca u podstaw, kropla drążąca skałę i powoli acz sukcesywnie krusząca beton. Tu każdy musi wypełniać swoje zadanie, trzeba zmieniać myślenie i nawyki wędkarzy, urzędników, naukowców. Własnym postępowaniem, słowem pisanym i mówionym wpajać zasady EAF, czyli tzw. ekosystemowego podejścia do rybactwa (Ecosystem Approach to Fisheries). Jest to nic innego jak wdrażanie koncepcji zrównoważonego rozwoju do praktyki gospodarowania żywymi zasobami wód :) 

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 225
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
« Odpowiedź #134 dnia: 23.12.2018, 08:15 »
Mjmaciek, prawdopodobnie jedyną szybką ścieżką jest próba zmiany ustawy o rybactwie śródlądowym. Obecny system przewiduje obywatelski projekt ustawy, który można zgłosić do sejmu. To prawdopodobnie jedyna szybsza droga. Jednakże projekt taki muszą napisać fachowcy. Druga ścieżka, która mi osobiście wydaje się lepsza, to tzw. praca u podstaw, kropla drążąca skałę i powoli acz sukcesywnie krusząca beton. Tu każdy musi wypełniać swoje zadanie, trzeba zmieniać myślenie i nawyki wędkarzy, urzędników, naukowców. Własnym postępowaniem, słowem pisanym i mówionym wpajać zasady EAF, czyli tzw. ekosystemowego podejścia do rybactwa (Ecosystem Approach to Fisheries). Jest to nic innego jak wdrażanie koncepcji zrównoważonego rozwoju do praktyki gospodarowania żywymi zasobami wód :)

Kielbik od wielu lat rozmawiam , słucham -wyciagam wnioski....
Jak by nie patrząc po tych wielu latach doszłem do tych samych wniosków. Zmiana prawa oraz zmiana mentalności według twoich załozen  a według moich po prostu brutalniej odejście wasatych dziadów do krainy wiecznych łowów. Na moich wodach nie ma kłusoli ale za to są wasate stare dziady z wędkami mordują wszystko.co ma łeb i ogon. W ich przypadku zmiana mentalności nie w chodzi w gre.... ale na pewno praca z młodzieżą i kształtowanie nowej w ich glowach świadomości to TAK.
Trzeba czasu aby to wszystko samo sie ustabilizowało.
Obym dozył normalnych czasów. :beer:
Maciek